środa, 21 marca 2018

Bunt sędziów



Nominaci Zbigniewa Ziobry na prezesów sądów nie wytrzymują środowiskowej presji i rezygnują ze stanowisk

Renata Grochal

Sędzia Grzegorz Gała ma 48 lat, od 21 lat orzeka. Spotykamy się w Wydzia­le Karnym Odwoławczym Sądu Okręgowego w Ło­dzi, gdzie na co dzień wydaje wyroki. Ostatnio - w sprawie łódzkiego dru­karza, który odmówił wydrukowa­nia plakatu organizacji LGBT. Gała utrzymał wyrok skazujący, uznając, że drukarz nie miał prawa odmówić świadczenia, do którego jest zobo­wiązany, ale odstąpił od wymierzenia kary. Kasację od wyroku zapowiedział minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Argumentował, że narusza on konstytucyjną zasadę wolności su­mienia. Po tym wyroku Gała z listów przysyłanych do sądu dowiedział się, że jest lewakiem. Chociaż poglądy ma konserwatywne.
   Postawny mężczyzna w granatowej marynarce z dumą pokazuje przypinkę sędziowskiego stowarzysze­nia Themis, do którego niedawno się zapisał. To jedna z dwóch - obok Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia - organizacji sędziow­skich, które twardo sprzeciwiają się demolowaniu konstytucji przez PiS i podporządkowaniu sądów ministrowi sprawiedliwości. Iustitia apelowała do sędziów, żeby nie obejmowali stanowisk po preze­sach i wiceprezesach odwoływanych wbrew opinii sędziów i bez podania wiarygodnych przyczyn.
Z plakatu w jednym z gabinetów w łódzkim sądzie: „Wzywamy wła­dze państwowe do zaprzestania działań niszczących fundamenty demokratycz­nego państwa prawa, podpo­rządkowywania sądownictwa politycznym ośrodkom decyzyj­nym oraz do zakończenia kampanii pomówień przeciwko sędziom”.

RAJD SĘDZIEGO Z WICEMINISTREM
Kilka tygodni temu podczas Zgro­madzenia Przedstawicieli Sędziów Okręgu Łódzkiego. Gała wraz z kilku­dziesięcioma sędziami zaprotestował przeciwko powołaniu nowego pre­zesa łódzkiego sądu okręgowego Dariusza Limiery. Minister Zio­bro wyznaczył go w miejsce od­wołanego Krzysztofa Kacprzaka. Stracił on stanowisko krótko po tym, jak Zgromadzenie Przed­stawicieli Sędziów przyjęło ostre uchwały wzywające sę­dziów do bojkotu wyborów do nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Ich zdaniem jest ona niekonstytucyjna. Tymczasem resort tłuma­czył, że prezesa odwoła­no, bo procesy w wydziale karnym sądu okręgowego się ślimaczą.
- Musiałem popatrzeć no­wemu prezesowi w oczy i zapytać, czy wie, że ustawa, na mocy której dostał stanowisko, narusza konstytucyjną za­sadę odrębności władzy sądowniczej od władzy wykonawczej, a to, co on robi, jest nieetyczne. Powiedziałem mu w oczy to, co gryzie całe środowisko - opowiada Gała.
   - I co pan w tych oczach zobaczył?
   - Szczerze? Zakłopotanie. Pan pre­zes nie do końca czuł, jaka jest atmosfe­ra wokół jego osoby - odpowiada mój rozmówca.
   Sędziowie są przekonani, że Limiera dostał stanowisko dzięki znajomo­ści z wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem, któremu pod­legają sądy. Obaj działali w Iustitii, ale Piebiak został niedawno z niej wyrzu­cony, bo poparł ustawę, która pozwa­la na czystki w sądach. Teraz wybiera do awansów w całym kraju sędziów ze sto­warzyszenia, żeby pokazać, że nie wszy­scy w Iustitii są przeciwko zmianom proponowanym przez Ziobrę.
   - Prezes sam przyznał, że razem z Pie­biakiem jeździli na rajdy turystyczne. Zapytałem, czy ta znajomość była jed­nym z kryteriów, które zdecydowały o jego wyborze. Potwierdził, że to Pie­biak zadzwonił do niego z propozycją - mówi Gała. Sędziowie opowiadają, że Limiera pytany, czy będą postępowa­nia dyscyplinarne w związku z zarzutem przewlekłości postępowań w wydzia­le karnym, przyznał, że to był tylko pre­tekst do odwołania Kacprzaka.
   Gała: - Poprzedni prezes stracił sta­nowisko, bo za dużo spacerował w lip­cu. Przychodziliśmy na łańcuch świateł, żeby zaprotestować przeciwko łamaniu konstytucji. Zresztą, idąc na urlop, Kac­przak był już spakowany.
   Z uchwały zgromadzenia: „Wyraża­my sprzeciw co do odwołania w poło­wie kadencji, wbrew opinii sędziów i bez wiarygodnego merytorycznego uzasad­nienia, prezesa Sądu Okręgowego w Ło­dzi Krzysztofa Kacprzaka”.
   Limiera zaskoczony oporem sędziów po kilku dniach zrezygnował ze stano­wiska. Chcę z nim porozmawiać, idę do wielkiego gmaszyska, w którym miesz­czą się dwa sądy - okręgowy i apelacyj­ny. Sędzia ma zwolnienie lekarskie. Na prośbę o kontakt nie odpowiada.
   Z oświadczenia Limiery: „Nie chcę pogłębiać podziałów w środowisku sędziowskim”.
   Wśród sędziów panuje przekonanie, że nowy prezes nie wytrzymał środowi­skowej presji. Kilku rozmówców podkre­śla, że to był sympatyczny, spokojny facet, biegał w maratonach. Ale - jak wielu in­nych - w czystkach przeprowadzanych przez Ziobrę dostrzegł szansę awansu.
   Minister sprawiedliwości przez pół roku od wejścia w życie ustawy o ustroju sądów powszechnych mógł odwołać prezesów wiceprezesów sądów bez uzasadnienia. Termin upłynął 12 lutego. W tym czasie stanowiska przed upływem kadencji stra­ciło 149 z 730 prezesów i wiceprezesów.
Prezes Sądu Rejonowego w Siemiano­wicach Śląskich Mariusz Witkowski tak bardzo się spieszył, żeby objąć funkcję, że przyszedł do sądu w sobotę o siód­mej rano. Ale ochrona go nie wpuści­ła, mimo zapewnień, że właśnie został nowym prezesem. Nie miał kto przeczy­tać faksu z nominacją, bo sądy w sobotę nie pracują.

NOWY PREZES Z DYSCYPLINARKĄ
W większości wypadków zgromadze­nia sędziów podejmowały uchwały w obronie odwołanych. W części sądów wciąż nie ma nowych prezesów, bo nikt nie chce przyjąć stanowiska po odwoła­nym koledze. W Łodzi w czwartek przed Świętami Wielkanocnymi Piebiak ma przedstawić sędziom nowego kandyda­ta na prezesa. Nieoficjalnie się mówi, że to będzie sędzia, który jest w minister­stwie, ale kiedyś był związany z Łodzią.
   Wśród nowo powołanych są nawet tacy, którzy mieli postępowania dyscy­plinarne, jak Ewa Majwald-Lasota, nowa prezes Sądu Rejonowego w Rybniku. W 2010 roku została skazana za mobbing przez Sąd Apelacyjny w Katowicach. Jako przewodnicząca Wydziału Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego w Ryb­niku „rażąco naruszyła obowiązki służ­bowe poprzez uporczywe i długotrwałe nękanie i zastraszanie referendarza, powodując jego poniżenie i zaniżenie oceny przydatności zawodowej, dopusz­czając się mobbingu”.
   Według danych Iustitii ze stanowisk zrezygnowało sześciu nowych pre­zesów sądów. Oprócz łódzkiego sądu stanowiska opuścili prezesi sądów rejo­nowych w Żorach, Oleśnie, Kluczborku, Poznaniu-Nowym Mieście, a także wi­ceprezes Sądu Okręgowego w Poznaniu. Zdaniem prezesa Iustitii, sędziego Kry­stiana Markiewicza, nowi prezesi rezyg­nują, bo ich koledzy nie akceptują tego, że objęli oni stanowiska po sędziach odwołanych w trakcie kadencji.
   - Zaczynają sobie zdawać sprawę, że może być im bardzo trudno zarządzać sądem wbrew środowisku sędziowskie­mu. Czasem to jest w ogóle niemożliwe, bo na przykład kolegium sędziowskie może zablokować delegację sędziego z rejonu do sądu okręgowego, nie wyda­jąc opinii - mówi Markiewicz.
   Ale są i sędziowie bardzo uparci, jak prezes Sądu Okręgowego w Krakowie Dagmara Pawełczyk-Woicka. To dobra znajoma ministra Ziobry. Znają się jesz­cze z podstawówki w Krynicy-Zdroju. Pawełczyk-Woicka rozpoczęła urzędo­wanie od stwierdzenia, że system wy­maga przewietrzenia, i od razu weszła w ostry konflikt z kolegium sądu, bez którego praktycznie nie może dzia­łać. Z kolegium zrezygnowało sześciu z ośmiu sędziów, bo nowa prezes odwo­łała z funkcji rzecznika ds. cywilnych, sędziego Waldemara Żurka, byłego rzecznika Krajowej Rady Sądownictwa, który wiele razy krytykował PiS.
   Gdy Zbigniew Ziobro bez porozumie­nia z krakowskimi sędziami odwołał Beatę Morawiec, dotychczasową pre­zes Sądu Okręgowego w Krakowie, po­dobnie jak w Łodzi zaprotestowało zgromadzenie sędziów. Z jego uchwały: „Podejmowane do tej pory przez władzę wykonawczą i ustawodawczą działania wobec wymiaru sprawiedliwości pro­wadzą do jego destabilizacji, a przede wszystkim do odebrania mu niezależ­ności, zmierzając do podporządkowania go czynnikowi politycznemu”.

PAWŁOWICZ PODNOSI ADRENALINĘ
Sędzia Maria Motylska-Kucharczyk z wydziału karnego łódzkiego Sądu Okręgowego przez osiem lat zasiada­ła w Krajowej Radzie Sądownictwa i ob­serwowała działania polityków. Mówi, że każda władza miała pokusę wpływa­nia na wymiar sprawiedliwości, ale ni­gdy nie zdarzyło się tak jawne łamanie konstytucji jak pod rządami PiS. Zawsze był Trybunał Konstytucyjny, do którego można się było odwołać od głupich po­mysłów polityków, a dziś KRS wycofała wszystkie skargi z Trybunału, bo został obsadzony przez PiS i stał się atrapą.
   - Wśród sędziów nie ma poczucia re­zygnacji, ale jest przygnębienie, że każda kolejna „reforma” PiS jest niekonstytu­cyjna. Oni walczą z sądami - mówi pani sędzia. Przyznaje, że ostatnie dwa i pół roku w KRS wykończyło ją psychicznie.
   - Po każdym wystąpieniu posłan­ki Pawłowicz czy posła Piotrowi­cza tak nam adrenalina szła w górę, że trudno było wytrzymać. Tyle było w tym napastliwości - opowiada. Jed­nak - dodaje - środowisko sędziowskie się nie poddało. A uchwały podejmo­wane w sprawie odwołanych prezesów dały sędziom poczucie, że ich głos ma znaczenie.
   - Trzeba robić swoje. Pocieszające jest to, że na 10 tysięcy sędziów tylko 18 zgłosiło się do nowej Krajowej Rady Sądownictwa, co było wotum nieufno­ści środowiska wobec wprowadzanych przez ministerstwo zmian - podkreśla Motylska-Kucharczyk.
   Na tym samym drugim piętrze łódz­kiego sądu, w wydziale cywilnym, pra­cuje 47-letnia sędzia Ewa Maciejewska, autorka uchwały potępiającej przyjęcie stanowiska przez sędziego Limierę.
   - Mówię koleżance, że musimy za­bierać głos, bo jak nie, to nas stłamszą. Ministerstwo chce mieć wpływ na ob­sadę prezesów sądów, wiceprezesów, wizytatorów. Za chwilę będą wybo­ry samorządowe. Przecież protesty wy­borcze rozpatrują sądy okręgowe. Oni chcą mieć wpływ na to, kto ma orzekać w jakiej sprawie, tak samo jak układa­ją składy w Trybunale Konstytucyjnym - podkreśla sędzia.
   Dodaje, że jest spora grupa sędziów, którzy nie chcą się zgodzić na polityczne sterowanie sądami.
   Ostre uchwały przeciwko minister­stwu to dla sędziów zupełna nowość. Do tej pory wypowiadali się publicz­nie tylko w sprawach, które prowadzili.
Część z nich trudno przekonać do ak­tywności. Ale - jak mówi Maciejewska - coraz powszechniejsza wśród sędziów jest świadomość, że trzeba dać społe­czeństwu sygnał, że nie godzą się na zło, które się dzieje. 
   - Sama orzekam od 20 lat, kocham tę pracę i nigdy nikt mi niczego nie na­rzucał. Gdy teraz słyszę ten czarny PR, premiera polskiego rządu, który mówi, że w sądach jest nepotyzm, korupcja, to krew się we mnie burzy. Milczenie to przyzwalanie na zło - podsumowuje sędzia Maciejewska.

W OCZEKIWANIU NA SZYKANY
Wielu sędziów się obawia, że w kwietniu, gdy zacznie działać Izba Dyscyplinarna przy Sądzie Najwyższym, zaczną się szykany wobec najbardziej niepokornych. Już dziś sędziowie, któ­rzy narażą się PiS, mają problemy.
   Moi rozmówcy przywołują przypa­dek z Suwałk, gdzie powołany przez Zbi­gniewa Ziobrę prezes sądu okręgowego polecił wszcząć postępowanie dyscypli­narne wobec sędziego, który uniewinnił działaczy KOD oskarżonych o zakłóce­nie otwarcia wystawy poświęconej gene­rałowi Andersowi i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Gośćmi im­prezy byli ówczesny szef MSWiA Ma­riusz Błaszczak, a także Anna Maria Anders, senator PiS.
   Dyscyplinarka dotyczy tego, że w in­nej sprawie wyznaczył zbyt późno ter­min przesłuchania małoletniej dziew­czyny napadniętej przez 20-letniego mężczyznę.
   - To był pretekst. Chodziło o to, żeby ukarać sędziego, który naraził się PiS. A przecież na każdego z nas można zna­leźć haka - mówi mi jeden z sędziów. Dodaje, że w takiej sytuacji jedynym sposobem obrony jest solidarność sę­dziowska.
   Dochodzi dziesiąta. Sędzia Gała zbie­ra się na rozprawę. Ma do rozpatrzenia sprawę skomplikowanego wypadku dro­gowego. Dwa dni się zastanawiał, jaki wydać wyrok.
   - A może wy rzeczywiście jesteście nadzwyczajną kastą? - pytam na koniec rozmowy.
   - Nigdy się tak nie czułem. Jestem zwykłym liniowym sędzią, nie pełnię żadnych funkcji - mówi Gała.
   - Za poprzedniej władzy, gdy po­litycy mówili, że sędziowie są świę­tymi krowami, bo mają immunitety, zastanawiałem się, dlaczego moje pań­stwo mnie nie lubi. Dziś się zasta­nawiam, dlaczego mnie nienawidzi - dodaje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz