Był jednym z
najpotężniejszych ludzi w Polsce. - Kolejowe firmy golił równo - mówi polityk
PiS. Dziś senator Kogut nawet z przyjaciółmi nie rozmawia przez telefon
Wojciech Cieśla
Stanisław Kogut, były związkowiec i
senator PiS, za dużo mówił przez telefon. Nie wiedział, że posłuchuje go CBA.
Prokuratura chce mu postawić trzy zarzuty. Za obietnicę miliona
złotych łapówki miał załatwiać sprawę wpisania do rejestru zabytków hotelu i
kina w Krakowie. Za 170 tysięcy - wpływać na zarząd PKP w sprawie rozbudowy
dworca. Za 24 tysiące - zorganizować lżejszą odsiadkę sponsorowi swojej
fundacji.
Kogut, lat 65, abstynent, kilka lat temu był jednym z
najpotężniejszych ludzi w Polsce. Jednym telefonem mógł zatrzymać pociągi w
całym kraju. Na kolei szeptano, że w PKP tak naprawdę rządzi nie prezes, tylko
on, związkowiec ze stacji Stróże Wielkie na trasie z Tarnowa do Nowego Sącza.
Senator schudł od trosk i nie spotyka się z dziennikarzami. Z
przyjaciółmi nie rozmawia przez telefon. Kilka dni po Nowym Roku zwierzył się
jednemu z nich: - Teraz wiem, jak się czuła ta Blida.
BOŻE DZIEŁO PO
GODZINACH
Od końca lat 90. związkowiec Stanisław Kogut
gardłuje na wiecach, a po cichu tworzy w Stróżach „boże dzieło” (tak nazywają je
mieszkańcy, senator skromnie nie oponuje). We wsi Stróże (572 numery domów)
każde dziecko wie, jak tam trafić: trzeba skręcić za wiaduktem w prawo, a
potem asfaltem lekko pod górkę.
Dzieło to kompleks brzydkich domów krytych blachą: gabinety
ćwiczeń, hospicjum, ośrodek dla chorych na stwardnienie rozsiane. Na niemal każdym
budynku imię świętego patrona, i przed stadionem granitowy papież. Przed siedzibą
fundacji - plastikowy ojciec Pio.
Centrum szkoleniowo-rehabilitacyjne, które prowadzi Fundacja
Pomocy Osobom Niepełnosprawnym, to największy
pracodawca w okolicy, zatrudnia niemal 300 osób. Wystarczy, żeby Kogut notował
rekordowe poparcie w wyborach - w ostatnich
zdobył 111 tysięcy głosów, to był najlepszy wynik w Polsce.
Mówi jeden z senatorów PiS: - Staszek nie wziął z fundacji złotówki, ale
ma na jej punkcie zupełnego bzika. Nie znam człowieka, od którego by nie
ściągnął pieniędzy. Kto poznał Staszka, ten płaci! na Stróże.
Polityk PO znający Koguta: - Krzykacz. W pierwszym momencie odrzuca,
ale gdy go poznajesz, nabierasz sympatii. Takie ma DNA, zacietrzewiony
genetycznie.
KOGUT SIEDZI I RZĄDZI
Mieszkańcy regionu o Stróżach mówią „Kogutowo”.
O stylu Koguta, przez który wieś dorobiła się przezwiska, opowiada
polityk prawicy.
- Pod koniec lat 90. zgłosił się do mnie znajomy przedsiębiorca. Miał
problem z lokalem na jednym z dworców. Staszek kazał nam przyjechać do biura.
Stawiamy się, a tam scena jak z „Ojca chrzestnego”: siedzi Kogut i odsłuchuje
kilkunastu petentów. Zaczyna starsza kobieta: „Córka prowadziła z zięciem
stoisko na dworcu. Ale ten mąż to był zły człowiek, bardzo zleją traktował i
teraz chce jej zabrać stoisko”. „Bił ją? - dopytuje Kogut. - A dzieci ma córka?”.
„Ma, ma”. „To zły człowiek ten mąż, mówi pani?” - upewnia się Kogut.
„Straszny". „Dobrze, załatwione. Córka będzie mieć to stoisko”.
Po kobiecie odzywa się mężczyzna: „Prowadziłem punkt gastronomiczny, ale
wspólnik mnie oszukał. Chce przejąć biznes. Czy może pan mu to uniemożliwić?".
„Ale jak ten wspólnik oszukał?". Tak i tak. „Dobrze, wierzę. Masz ten
punkt dalej, wspólnik niczego nie dostanie” - uspokaja Kogut. I tak przez
półtorej godziny.
Senator PO: - On tak właśnie funkcjonuje: gada, załatwia, organizuje. Capo di tutti capi Sądecczyzny. Bardzo bogobojny. Zawsze mówi
to, co myśli.
Do Stróż nie dojeżdża się łatwo: z gminnego Grybowa to jeszcze kilkanaście
kilometrów przez góry. Zaraz na początku wsi, za stacją Orlenu, mieszka
senator: dom przeciętny, o dyskusyjnej urodzie. Żadne luksusy.
Kiedyś był tu węzeł kolejowy, w dworcowym barze stał kaflowy piec. I
dziś w powietrzu czuć dym z węgla, a stacja wygląda tak, jakby na niej kończyły
się tory. Kilka pociągów do Nowego Sącza, wiata dla autobusów, wzgórza
upstrzone domami. Z płotu na stadionie Kolejarza, który kiedyś nieomal
wślizgnął się do ekstraklasy, zwisają resztki plakatów piłkarskiego turnieju
Kogucik dla młodzieży.
Droga na Grybów to jedyna promenada dla 30 tysięcy kuracjuszy, którzy
co roku przyjeżdżają do Stróż (część do fundacji Koguta przysyła ZUS)
Koledzy senatora, którzy bywali w Stróżach, mówią, że wioska niepełnosprawnych
to tak naprawdę prezent dla dzieci Koguta. Poseł PiS: - Jedna z jego córek,
Ewa, chciała wyjechać do Indii pomagać trędowatym. Staszek się wzruszył, ale
nie pozwolił. Zbudował jej wioskę z niepełnosprawnymi na miejscu.
Prezesem zarządu fundacji jest Stanisław Kogut, członkiem zarządu jest
Grzegorz Kogut, syn senatora. Pracę w fundacji znaleźli też drugi syn i synowa.
Oraz córka, która chciała jechać do Indii. Do tego jeszcze kilkunastu pociotków
Koguta.
MY JESTEŚMY KOLEJORZE
Bezpośredni, jowialny, z góralskim akcentem. Ostentacyjnie religijny. O Kogucie po
raz pierwszy robi się głośno w latach 90., gdy jako działacz kolejowej
Solidarności grozi zatrzymaniem pociągów w całym kraju. W listopadzie 1998
roku straszy, że zrobi strajk na cztery fajerki. Do Stróż, do związkowca
Koguta, przylatuje śmigłowcem premier Jerzy Buzek. Opowiada były prezes PKP: -
Oficjalnie przyjechał na rozpoczęcie budowy wioski niepełnosprawnych. Przy
okazji poprosił Koguta, żeby nie strajkował.
Z biegiem lat Kogut rośnie w siłę. Wie, kiedy grozić strajkiem - zawsze
przed świętami albo wakacjami. U dziennikarzy budzi sympatię: nie owija w
bawełnę. Pod Sejmem kolejarze dmą w wuwuzełe i skandują: „My jesteśmy
kolejorze, Staszek Kogut nam pomoże!”. O Kogucie mówią właśnie tak: nasz
Staszek.
On sam swoje sympatie polityczne określa krótko: ..AWS, Jan Paweł II i
Radio Maryja”.
Trafia do rady nadzorczej PKP, jeździ
do Warszawy, zostaje wiceprzewodniczącym sejmiku małopolskiego. A w 2005 r. -
senatorem PiS.
Tymczasem „boże dzieło” rośnie jak na drożdżach. Do Stróż
ciągną pielgrzymki polityków i sponsorów.
MOJE UŁOMKI
Jeden z pracowników fundacji Oprowadza mnie po
terenie: - Przedszkole integracyjne, ośrodek rehabilitacji, wszystkie zabiegi
w jednym budynku - zachwala. Obok stadionu dla niepełnosprawnych
(na murawę trzeba się wspiąć po betonowych schodach) szkielet gmachu, jeszcze
bez okien i drzwi, z tabliczką: Narodowe Centrum Autyzmu. Po sąsiedzku
hospicjum.
W kilku budynkach przy stołach pracują niepełnosprawni ze Stróż,
Bobowej, Łużnej, Grybowa, a nawet z odległego Biecza.
Stanisław Kogut, bezpośredni i jowialny. o pensjonariuszach mówi
ciepło: „moje ułomki”.
Przy wejściu do ośrodka rehabilitacji - tablica
z nazwiskami ofiar katastrofy w Smoleńsku i plakat krucjaty różańcowej. W holu
- przeszklone gablotki ołtarzyki: pióro Jerzego Buzka, pamiątki ze spotkań z
papieżem, identyfikator senatora ze zjazdu PiS. W gablocie tragedii
smoleńskiej - wizytówka Piotra Nurowskiego.
TAKIE TROCHĘ
WYMUSZENIE
Widok niepełnosprawnych wzrusza. Gdy wczytać się w
raporty fundacji Stanisława Koguta, wdać, że „boże dzieło” urosło na
państwowym - i że na hospicjum i warsztatach integracyjnych można nieźle
zarobić.
Fundacja to gigantyczne przedsiębiorstwo, co roku ma od 10 do 14
milionów przychodu. Audytor, gdy bada jej księgi, o fundacji pisze, że ma
„nadpłynność finansową”.
Przez 20 lat fundację regularnie zasilają PFRON, samorząd województwa,
powiat, a nawet Kancelaria Premiera. Ma status zakładu pracy chronionej.
Centrum rehabilitacji i fundacja dostają pieniądze z budżetu.
Stanisław Kogut ma taki styl, że choć gorąco wierzy w Boga, to w kontaktach
międzyludzkich się nie patyczkuje. Spółki skarbu i prywatne firmy - kto chce
żyć dobrze z senatorem, ten płaci na fundację.
W hospicjum znajduję mosiężną tabliczkę: dwadzieścia materacy do hydromasażu
ufundowali Maria i Lech Kaczyńscy.
Senator PiS: - Kolejowe firmy golił równo. To były takie trochę wymuszenia
emocjonalne. Jeżeli odmówisz Staszkowi, to Staszek przestanie cię lubić.
Wszystko odbywało się lege artis.
TO INO DLA LUDZI
Były prezes PKP Jakub Karnowski: - Wszyscy się go bali. W końcu stworzyliśmy własną
fundację PKP, żeby ograniczyć wypływ pieniędzy.
Były pracownik krakowskiego PKP: - Kolega
próbował negocjować obniżenie stawek za sprzątanie wagonów przez monopolistę
na lokalnym rynku. Usłyszał. że nie da rady, bo firma musi finansować
fundację.
Były senator PO: - Czy próbował coś „zorganizować” dla siebie? Wątpię,
to nie ten typ. On po prostu lubi splendor. Lubi być darzony szacunkiem. Być
zawodowym aniołem.
Były pracownik PKP: - Kogut komentował wpłaty: Tysiąc? Bardzo dobrze!
Trzysta? No chyba oszalał! Bardziej wyrafinowaną formą było zawieranie umów
przez spółki PKP z firmami, które -jak się potem okazywało - wpłacały na
fundację.
Polityk PO: - Był blisko z biznesem. Nie unikał, a właściwe - oczekiwał
kontaktu. Trochę jak w dowcipie: pomagał biednym przez pomaganie bogatym.
Mówił: przecież ja to wszystko nie dla siebie robię, ino dla ludzi.
PRAWDZIWEK JAK OJCIEC
Rządy pierwszego PiS. Kogut jako senator krąży po najwyższej orbicie. Kolejowy ekspres
Józef Bem Warszawa-Budapeszt zatrzymuje się we wsi
Stróże, pasażerowie mówią o nim „Intercity Kogut”.
Ale w 2008 r. dyrektor jednej z kolejowych spółek pisze do prezesa PiS
i prokuratury donos. Oskarża o zmuszanie kolejarzy do wpłat na fundację i
ręczne sterowanie kadrami.
Prokuratura wszczyna śledztwo - i je umarza. Kogut, zawieszony wcześniej
wprawach członka PiS, wraca do partii.
O Grzegorzu, synu senatora, w Stróżach mówią, że w rodzinie najmniej
udany. Miał być piłkarzem, ale jakoś nie wyszło. Kogut senior to zapalony kibic.
Po YouTubie krąży film, na którym w czasie meczu lży sędziego: - Ty dziadygo!
Za co, szmaciarzu, dajesz kartkę? Ty kretynie! Do budy wejdź! Gówno się na
piłce znosz, ino drzesz się tu!
Andrzej Person, były senator: - Ten filmik to ustawka. Staszek klnie, a
kątem oka patrzy w kamerę. On krzyczy przez cały czas, ale serce ma po dobrej
stronie.
Polityk PO znający Koguta juniora:
- Prawdziwek, taki jak ojciec, żaden biznesmen.
Grzegorz odchodzi ze sportu, próbuje być menedżerem, pracuje w
fundacji.
Ma firmę, która handluje
akcesoriami telefonicznymi.
W 2009 r. zatrzymuje go CBA za sprzedawanie meczów skorumpowanym sędziom.
Kogut junior idzie na współpracę z prokuraturą, poddaje się karze.
STRZEŻCIE SIĘ
FARYZEUSZY
Od 2015 r. donosy na Koguta krążą między Stróżami i Nowym Sączem a
centralą PiS coraz częściej.
W terenie były kolejarz nie ma łatwo - walczy
z frakcją Arkadiusza Mularczyka, ziobrysty, który kiedyś uciekł z PiS.
Czy na zjeździe PiS w Nowym Sączu rok temu przeczuwa, że może mieć kłopoty?
- Strzeżcie się wilków w owczych skórach, faryzeuszy! - grzmi z mównicy. Jest w
bojowym nastroju: - Nie jestem złodziejem! Mam cudowną żonę, cudowną rodzinę,
a kto kapuje, to podważa wychowanie mojej mamy, która mnie nauczyła, żeby
człowiekowi pomagać.
Kogut nie wie jeszcze, że zaraz po przejęciu władzy przez ekipę PiS
zaczęto go tropić CBA. Będzie tropić dwa lata. A Kogut jest Kogutem: dużo
mówi, załatwia, działa tak, jak działał zawsze.
Kilka dni przed świętami CBA zatrzymuje biznesmena, który miał mu dać
łapówkę (jego firma była sponsorem fundacji). Do aresztu trafia biznesmen
i Grzegorz, syn senatora. On sam zrzeka się
immunitetu. Decyzja, co zrobi z nim prokuratura, zapadnie w tym tygodniu.
KAMIENIE OSZCZERSTW
Stróże nie wierzą w winę Koguta. Niby świat jest już tak
urządzony, że ci, co na górze, zawsze kradną Ale przecież pomagał, jak potrafił
najlepiej, bezpośrednio, prawda, mając kontakt z ludźmi.
Na Facebooku działa grupa „Wspieramy senatora Stanisława Koguta”, ma
1500 członków’. Same ciepłe opinie, lukrowana wdzięczność i złość na „kamienie
oszczerstw”.
Znajomy Kogutów: - Staszek przygasł. Uważa, że ta historia to robota
Ziobry, ale kiedy pytam, czy gadał za dużo przez telefon, to tylko wzdycha.
Jeszcze mu się nie udało umówić z prezesem Kaczyńskim, ale wciąż ma nadzieję.
Powiedział mi skromnie, jak to on: „Bóg i historia mnie osądzą”.
Wzdłuż zakurzonej drogi do Grybowa trudno znaleźć miejsce na obiad.
Jedyny czynny lokal to bar na dworcu. Zupa za trzy złote, flaczki za siedem.
Schludnie ciepło. Na daszku nad barem logo
właściciela: fundacji senatora Koguta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz