piątek, 1 grudnia 2017

Plan Kremla



Kaczyński tak bardzo podkręcił wewnętrzny konflikt polityczny, że jest on zagrożeniem dla polskiego państwa

Gdy Donald Tusk - faktycz­nie naruszając niepisaną zasadę powstrzymywa­nia się wysokich urzęd­ników UE od interwencji w życie polityczne krajów, z których po­chodzą - napisał na Twitterze, że działa­nia PiS niepokojąco przypominają plan Kremla, w polskiej polityce zawrzało. Media partii Kaczyńskiego rozpoczę­ły wobec niego kampanię nienawiści, a czołowi przedstawiciele rządu zaczę­li prześcigać się w antyrosyjskich de­klaracjach. Antoni Macierewicz na Międzynarodowym Forum Bezpieczeń­stwa w kanadyjskim Halifaksie mówił, że pomiędzy Zachodem i Rosją „to nie jest już zimna wojna, ale wojna gorąca”, po raz kolejny udowadniając zachodnim przywódcom, że ekipa rządząca Polską jest nieobliczalna.
   Opozycja prowadzi z kolei własną po­litykę tweetów, nawiązującą do wypo­wiedzi Tuska. Przy okazji kolejnej próby odwołania rządu Beaty Szydło Platfor­ma, Nowoczesna i PSL będą chciały pokazać w debacie sejmowej, że plan Kremla jest realizowany przez rządzą­cych Polską.
   Zanim diagnoza Tuska rozpłynie się w zgiełku polityki partyjnej, warto się zastanowić, o co właściwie chodzi z tym planem Kremla.

DESTABILIZACJA ZACHODU
Na początku 2014 r., tuż przed zwy­cięstwem majdanu i utratą przez Kreml kontroli nad Ukrainą, Polska, Europa i cały liberalny Zachód były zu­pełnie innym miejscem niż dzisiaj. Wciąż wprawdzie trwało wygrzebywa­nie się z konsekwencji kryzysu finan­sowego 2007 r., a napięcia globalizacji podmywały stabilność zachodnich spo­łeczeństw, jednak Putin nie zdetonował jeszcze w zemście za Majdan wszystkich swoich „min” zakopanych przez Rosjan w świecie zachodnim. Nie aktywował agentów wpływu, nie rozpoczął wojny dezinformacyjnej w internecie, nie za­czął jeszcze na ogromną skalę wspierać prawicowych i lewicowych populizmów, które miały zdestabilizować zachodnie demokracje.
   Dziś - w porównaniu z sytuacją z po­czątku 2014 r. - liberalny Zachód ze świa­towego hegemona stał się pobojowiskiem. Zwycięstwo brexitu sparaliżowało jedno z kluczowych państw NATO. Zwycięstwo Trumpa w USA obezwładniło władzę wy­konawczą w najsilniejszym państwie Za­chodu. Trafiona została nawet „żelazna” Angela Merkel, która wydawała się nie do ruszenia - rządziła przecież państwem, które w dwie dekady po zjednoczeniu sta­ło się niekwestionowanym przywódcą zjednoczonej Europy. Dziś jej polityczny los zależy od tego, czy SPD wróci do wiel­kiej koalicji. Jeśli nie, to w nowych wybo­rach populiści z AfD i Die Linke zdobędą jeszcze więcej głosów, co doprowadzi do destabilizacji kolejnego kluczowego pań­stwa Zachodu.
   Oczywiście paranoją byłoby obwinia­nie jedynie Putina za polityczne kon­sekwencje kryzysu finansowego z 2007 roku czy społecznych i ekonomicznych napięć globalizacji. Niemniej to właśnie Putin precyzyjnie uderzał w kluczowe punkty politycznego kryzysu Zachodu. Mścił się za Majdan i utratę Ukrainy, a także za „kolorowe rewolucje”, któ­re dekadę wcześniej obalały sojuszni­ków Rosji w obszarze dawnej „radziecji”. Kremlowscy technolodzy władzy i propagandyści Putina mówią o tym zupełnie otwarcie, oferując zachodnim „reali­stom politycznym” prosty deal - zostaw­cie nas w spokoju ze swoimi prawami człowieka i liberalnymi normami, wy­cofajcie poparcie dla opozycji, przestań­cie wspierać NGO-sy w naszym obszarze wpływów, zablokujcie Sorosa, a wte­dy my przestaniemy destabilizować wa­sze społeczeństwa. A to - jak widzicie - umiemy robić.

NA POLECENIE PUTINA
Polska miała w tym planie włas­ne ważne miejsce. W czerwcu 2014 r., a więc także już po Majdanie, ujawniono prowadzone na długo wcześniej podsłu­chy kluczowych postaci w Polsce. Zosta­ły one zlecone przez człowieka, który od lat był partnerem rosyjskiego biznesu w obszarze handlu surowcami energe­tycznymi - najbardziej zinfiltrowanym przez służby Putina.
   Korzystający z afery podsłuchowej politycy PiS i prawicowi liderzy opinii publicznej ze szczególną zaciekłością zaatakowali Radosława Sikorskiego. Bo choć akurat w nagraniach z jego udzia­łem nie było elementów obciążających politycznie czy prawnie, a jedynie wizerunkowo, to właśnie jemu udało się przeforsować w Unii projekt Partner­stwa Wschodniego, co przyczyniło się do wybuchu i zwycięstwa Majdanu.
Do roku 2014 Polska, pod różnymi rządami, była gwarantem stabilności ca­łej wschodniej flanki Unii Europejskiej i NATO. Po aferze taśmowej - i w kon­sekwencji po przejęciu władzy przez PiS - stała się największym w regionie źródłem destabilizacji. Dziś polski rząd daje się wykorzystać do każdej gry ma­jącej zablokować wysiłki na rzecz inte­gracji Zachodu. Politycy PiS mają swój udział w radykalizowaniu każdego kry­zysu niszczącego jedność Unii.
   Sam Jarosław Kaczyński świado­mie uczestniczył także w innych ele­mentach planu Kremla wobec Europy. W 2014 r. wojna w Syrii trwała już od kilku lat. Wcześniej tamtejszy dyktator, wspierany militarnie i politycznie przez Rosję Baszar al-Asad, nie wypuszczał jednak obywateli próbujących uciekać przed wojną i represjami. Byli mordo­wani w drodze, mordowani na granicach - wszędzie tam, gdzie wojska reżimu za­chowały kontrolę. Dopiero pomiędzy 2014 i 2015 rokiem al-Asad otworzył gra­nice i wypuścił miliony uchodźców. Jak twierdzi wielu zachodnich analityków i przedstawicieli służb, uczynił to na po­lecenie Putina.
   Uchodźcy szybko dotarli do Europy, co rozpoczęło kryzys imigracyjny, de­stabilizujący wiele liberalnych rządów, ale najbardziej uderzający w Unię Eu­ropejską. A przecież ukraiński Majdan zwyciężył nie tylko pod sztandarem niepodległej Ukrainy, ale także pod gwiaździstym sztandarem zjednoczo­nej Europy. Uderzenie w Unię miało więc pozbawić Ukraińców wszelkiej na­dziei; pokazać im, że nie ma dla nich al­ternatywy, żadnego stabilnego miejsca poza obszarem wpływów Kremla.
   Jarosław Kaczyński był jednym z naj­ważniejszych europejskich polityków - obok Farage’a, Marine Le Pen, lide­rów Pegidy i AfD (wszystkich wspierał Kreml) - którzy wykorzystali sprowo­kowany przez Rosję kryzys imigracyj­ny. Lider PiS użył lęku przed masową imigracją z krajów islamskich nie tyl­ko do zdobycia władzy i poprawienia swojego wyniku wyborczego, ale prze­de wszystkim do zniszczenia pozy­tywnego wizerunku Unii Europejskiej w oczach Polaków. Sam się w tym du­chu wielokrotnie wypowiadał, a tak­że dał przyzwolenie na przedstawianie w całej PiS-owskiej propagandzie Unii jako miejsca, gdzie panoszą się bezkar­nie islamscy uchodźcy i powstają kolej­ne „strefy, gdzie obowiązuje szariat”.
   Jak już dzisiaj wiemy - z przecie­ków FBI, MI5, a nawet z ostatnich ana­liz przeprowadzonych przez ekipę Facebooka - były to główne tematy upo­wszechniane od początku kryzysu imigracyjnego przez putinowskie farmy trolli. Oczywiście cała siła putinowskiej propagandy polegała na tym, że odwo­ływała się do autentycznych lęków, radykalizowała faktyczny kryzys i była dalej kolportowana przez ludzi napraw­dę uważających się za „obrońców białej Europy”.

PAŃSTWO FRONTOWE
Jarosław Kaczyński radykalizował konflikt wewnętrzny w Polsce, kie­dy walczył o zdobycie władzy. Nie ma w tym niczego dziwnego, podobnie po­stępował Wałęsa w czasie wojny na gó­rze, Miller w okresie rządów AWS czy Tusk po wyborczej klęsce 2005 roku.
   Jednak Kaczyński - jako pierwszy polski przywódca po 1989 roku - ten konflikt wewnętrzny celowo jeszcze bardziej zradykalizował już po zdoby­ciu władzy. Zmusił cały swój obóz do prowadzenia wyniszczającej wojny do­mowej. Jego ludzie - ministrowie rządu Beaty Szydło, szefowie kontrolowanych przez PiS mediów, nawet nowi preze­si spółek skarbu państwa - są rozlicza­ni nie z realnych osiągnięć, ale z zakresu prowadzonych przez siebie czystek czy z brutalności ataków wobec opozycji i społecznych elit.
   Przed rokiem 2014 silnej i skonso­lidowanej Unii Europejskiej, a także silnemu i skonsolidowanemu NATO (przed brexitem i Trumpem) zależa­ło na stabilności w Europie Wschod­niej. I Zachód miał instrumenty, żeby taką stabilność wymuszać. Tymczasem w obecnej sytuacji, kiedy Polska znowu stała się państwem frontowym, tem­peratura wewnętrznego konfliktu wy­tworzona przez Kaczyńskiego od czasu Smoleńska i jeszcze przez niego pod­kręcona po zdobyciu władzy stała się podstawowym zagrożeniem dla pol­skiego państwa.
   Dzięki dostarczonemu przez Jaro­sława Kaczyńskiego alibi - w postaci konieczności prowadzenia faktycznej wojny domowej - szef MON Antoni Ma­cierewicz prowadzi czystki wśród kadry oficerskiej, zrywa lub opóźnia kolejne kontrakty na zakup nowoczesnej bro­ni, osłabia lub zrywa kontakty z kluczo­wymi sojusznikami Polski, szczególnie tymi z UE. W atmosferze nasilające­go się wewnętrznego konfliktu Witold Waszczykowski konsekwentnie niszczy polską dyplomację, prowadzi zupełnie uznaniowe czystki albo korzysta z ko­lejnych ustaw i regulacji uchwalanych przez PiS. Każdy wywołany celowo lub przez kompletną nieudolność konflikt z instytucjami europejskimi czy z naj­ważniejszymi europejskimi sojusznika­mi można w tej atmosferze przedstawić jako „atak na polską suwerenność” lub „niedopuszczalne wspieranie opozy­cji wewnętrznej”. Zbigniew Ziobro i Pa­tryk Jaki, Mariusz Błaszczak i Jarosław Zieliński od dwóch lat gwarantowali bez­karność radykalnym narodowcom, po­nieważ Jarosław Kaczyński uznał ich za sojusznika w walce z liberalną Polską.
   Koszty tej polityki dla naszego pań­stwa są wymierne. Choćby to, co się działo w ostatnich dniach. Mieliśmy niszczącą dla wizerunku naszego kra­ju rezolucję Parlamentu Europejskiego. Łódź przegrała konkurencję o zorgani­zowanie wystawy International Expo 2022. A Polska została wyeliminowa­na już w pierwszej turze głosowań ze starań o ulokowanie w naszym kra­ju nowych siedzib Europejskiej Agen­cji Leków oraz Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego - mimo obiet­nic Mateusza Morawieckiego, że rząd wywalczy przeniesienie do Polski czę­ści instytucji unijnych, opuszczających Wielką Brytanię po brexicie. Unia przy­gotowuje też regulacje, które doprowa­dzą do obcięcia europejskich środków dla naszego kraju w konsekwencji nisz­czenia przez PiS rządów prawa.
   Polska po dwóch latach rządów Ka­czyńskiego, Macierewicza i Waszczykowskiego jest zniszczona przez wewnętrzny konflikt, bezbronna i osa­motniona. To jest właśnie skutecznie realizowany plan Kremla wobec nasze­go kraju.
Cezary Michalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz