środa, 27 grudnia 2017

Adamowi Michał



Kiedyś byli najlepszymi przyjaciółmi. Jeden podawał córkę drugiego do chrztu, a drugi był świadkiem na ślubie pierwszego. Dziś Adam Bielan i Michał Kamiński niechętnie odpisują sobie na esemesy

Michał Krzymowski

To już siedem lat, od kie­dy coś pękło. Wiele się w tym czasie zmieniło. Mi­chał Kamiński przeszedł na drugą stronę politycz­nej barykady, zbliżył się do prawosła­wia i poważnie zachorował. Odstawił alkohol i zaczął się zdrowo odżywiać. Tak zeszczuplał, że konieczna była wy­miana całej garderoby Politycznie też raczej chudo - Kamiński zasiada dziś w trzyosobowym kole poselskim Unii Europejskich Demokratów. Jak żar­tuje, ugrupowanie jest małe, ale za to z wielkimi planami.
   Za to Adam Bielan wrócił na Nowo­grodzką i znów chodzi do prezesa. Po kil­ku latach politycznego czyśćca już nie musi antyszambrować, jest w gronie najbliższych doradców. Ma dostęp do ucha Jarosława, na jego dworze zajmu­je się polityką zagraniczną. Formalnie sprawuje zaszczytną funkcję wicemar­szałka Senatu. Prywatnie? Drugie mał­żeństwo, drugie dziecko. Jeśli czegoś zazdrości Kamińskiemu, to zbicia wagi. Sam toczy z nią nierówną walkę: jeździ na rowerze, ćwiczy na orbitreku, liczy kroki.
   Kiedyś Kamiński i Bielan razem upra­wiali politykę, odwiedzali się w domach i wspólnie spędzali wakacje. Dziś ledwo wymieniają grzeczności.
   Wrzesień, urodziny Bielana. Michał śle esemesem życzenia: „Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin”. „Bardzo dziękuję” - odpowiada Adam.
   Październik, premiera książki „15 sierpnia” - thrillera politycznego Kamińskiego. „Czy będzie kłopotem, je­śli dyskretnie przyniosę Ci książkę do gabinetu?” - pyta Michał. „Nie, skądże” - pada powściągliwa odpowiedź. Kamiń­ski wpisze równie oszczędną dedykację:
 „Adamowi Michał” i podrepcze do Sena­tu. Książkę zostawi w sekretariacie pod nieobecność kolegi.
   Gdy dwa miesiące później wspól­ny znajomy spyta o recenzję powieści, Bielan przyzna, że jej nie przeczytał. „15 sierpnia” do dziś leży w jego gabine­cie między prezentami od innych gości.

GDY WIDZĘ MICHAŁA, ZMIENIAM KANAŁ
Oficjalnie mówią o sobie dobrze albo wcale. - Nie utrzymujemy kon­taktu, ale gdybym miał życiowe kłopo­ty, to wierzę, że Adam na pewno by mi pomógł. Sam trzymam za niego kciuki. Chciałbym, żeby został ministrem spraw zagranicznych. To byłoby dobre dla Pol­ski - mówi „Newsweekowi” Kamiński. Bielan - pytany o Michała - odmawia komentarza.
   W rozmowach prywatnych bywa bar­dziej gorzko. Wspólni znajomi wiedzą, że Kamińskiego lepiej nie pytać o Biela­na, a Bielana - o Kamińskiego. Gdy ktoś o tym zapomni, może usłyszeć od Micha­ła: - Mam sentyment do Adama, ale on jest jedną wielką mistyfikacją. Nawet nie wie, kiedy kłamie.
   Albo: - Wykańczał mnie nerwowo. Wszędzie doszukiwał się spisków, urzą­dzał mi przesłuchania. „Uważaj, coś na ciebie szykują”; „Ktoś tu intrygu­je”; „Chcą mnie wrobić”; „Zaraz, ale co ty właściwie mówisz? Już gdzieś sły­szałem podobne rzeczy. Z kim rozma­wiałeś? Może ty też przeciwko mnie spiskujesz?”. Jestem zdrowszym czło­wiekiem, od kiedy Adama przy mnie nie ma.
   Od Bielana też można usłyszeć: - Tyle lat się przyjaźniliśmy, ale jak widzę Mi­chała w telewizji, to zmieniam kanał, żeby się nie denerwować. On się nakrę­ca nienawiścią do Kaczyńskiego. Przez nią odszedł od Kościoła i zaczął głosić le­wicowe poglądy. Kiedyś coś mu się po­przestawiało i z dnia na dzień przestał kibicować Legii, za to stał się wielkim sympatykiem Polonii. Przecież to chore!
   Kamiński i Bielan wzajemnie na sie­bie nadają, ale nie mogą bez siebie żyć bacznie się obserwują. A traf chce, że ich kariery układają się sinusoidalnie - gdy jeden jest przy władzy, drugi po­kutuje w politycznym czyśćcu. Gdy dru­gi zdobywa wpływy, pierwszy spada na dno.
   Kiedy tabloidy napiszą, że Misiek - jak mówią o nim w środowisku - ma prob­lemy ze zdrowiem, Bielan upewni się u wspólnych przyjaciół, czy to na pewno tylko cukrzyca. A gdy Kamiński wyleci z Platformy, będzie dopytywał: - Co sły­chać u Michała? Jak on to znosi? Pewnie się frustruje?
   Dziś to Kamiński jest w roli obserwa­tora i z zainteresowaniem przygląda się rosnącej pozycji Bielana. Sam całe swo­je polityczne życie marzył o posadzie mi­nistra spraw zagranicznych, więc mierzy byłego kolegę (a może już wroga?) swoją miarą. Patrzy i się dziwi: - To Adam nie zabiega o MSZ? Naprawdę? Jestem nim rozczarowany.

ARTYSTA I JEGO MENEDŻER
Kamiński i Bielan po raz pierwszy wpadają na siebie w 1995 roku w szta­bie kandydatki na prezydenta Polski Hanny Gronkiewicz-Waltz. Kamiński, radiowy reporter, jest rzecznikiem pra­sowym kampanii, a Bielan, student dru­giego roku SGH - wolontariuszem.
   Dwa lata później obaj dostają się do Sejmu z listy Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego. Bielan otrzy­muje 886 głosów, Kamiński - ponad 20 tysięcy.
   Na Wiejskiej szybko dają o sobie znać temperamenty obu polityków. Bie­lan, z natury bardziej introwertyczny, trzyma się w cieniu; Kamiński - otwar­ty i głośny - bryluje. Jest po imieniu z dziennikarzami, w wywiadach opowia­da o walce z nadwagą, słabości do drogich spinek i miłości do żony. W 2001 roku obaj wiążą się z PiS. To tam, pod bokiem braci Kaczyńskich, rozpocznie się ich współpraca i przyjaźń. Pewnego dnia Bielan da Kamińskiemu książkę „Sułta­ni spinu” (o Alastairze Campbellu, który stworzył strategię medialną ówczesne­go premiera Wielkiej Brytanii Tony’ego Blaira) i zarządzi: - Zostańmy spin dok­torami PiS.
   Bielan i Kamiński wzajemnie się na­pędzają. Gdy podczas wspólnego ur­lopu w Tajlandii Michał podejrzy, że Adam wziął ze sobą angielskie krymina­ły w oryginale, poczuje ukłucie ambicji i też zacznie czytać po angielsku. A kie­dy Adam zobaczy, jakie Michał ma zna­jomości wśród sejmowych dziennikarzy, z mozołem zacznie budować własną sieć kontaktów.
   Siła pierwszych polskich spin dokto­rów z prawdziwego zdarzenia osadza się na tym, że ich zalety i wady znako­micie wzajemnie się uzupełniają.
   I tak: Kamiński bywa chimeryczny, szybko się nudzi i łatwo popada we fru­strację. Gdy sprawy nie idą po jego my­śli, mówi: „Niemiła księdzu ofiara, cielę wraca do domu” i zapada się pod ziemię. Ale jeśli czuje się doceniony, ma prze­błyski geniuszu. Na najlepsze pomy­sły wpada nie w gabinecie za biurkiem, a przy drinku lub dobrej kolacji. Zaś oka­zji do myślenia mu nie brakuje - Bielan powie kiedyś, że Misiek „powinien zo­stać nowym Makłowiczem”. Jak wyli­czy, Kamiński w swoim najpłodniejszym okresie chodzi do restauracji dwanaście
razy w tygodniu, czyli średnio prawie dwa razy dziennie.
   Największym atutem Miśka jest dar pisania przemówień. Na zawołanie umie podyktować dowolne wystąpienie. Musi mieć tylko kogoś, kto usiądzie przy kom­puterze i będzie notował, bo on sam nie zapisuje swoich myśli.
   Bielan w tym duecie jest człowiekiem od realizacji. Ma obsesję na punkcie szczegółów, politykę uprawia z kalenda­rzem w ręku, lubi planować swoje akcje na osi czasu. Kieruje się przy tym nie­zmiennymi zasadami. Na przykład: jego zdaniem wszystkie ważne zmiany nale­ży przeprowadzać z zaskoczenia, w mar­twych okresach - w wakacje lub przed świętami. Kiedy Misiek znika, on jako jedyny umie go znaleźć i zwabić w za­sadzkę - zamawia stolik w restauracji, podstępem wyciąga z domu, rozmasowuje. Kamiński jest mu potrzebny na co dzień do - jak nazwał to kiedyś Lech Ka­czyński - „omisiania” prezesa. Bielan stara się nie jeździć na Nowogrodzką bez Kamińskiego. Uważa, że Misiek ma wy­jątkowy dar przekonywania - zawsze umie rozładować napięcie i oczarować Jarosława Kaczyńskiego.
   Podział zadań w duecie jest jasny. Jeden rzuca pomysły, drugi je łapie.
- Michał jest artystą, a Adam jego me­nedżerem - podsumuje to kiedyś Jacek Kurski.
   Kamiński i Bielan przez lata pieczo­łowicie dbają o wizerunek PiS i pilnu­ją własnego interesu. Wieczór wyborczy w 2005 roku, dochodzi dwudziesta. Od historycznego triumfu partię dzielą już tylko minuty. - Na ogłoszenie wyników prezes wyjdzie na balkon - spin dokto­rzy zwracają się do współautora zwycię­skiej kampanii Jacka Kurskiego. - Nie sprawdziłbyś, czy wszystko jest tam gotowe?
   Kiedy Kurski wychodzi, spływają pierwsze wyniki. Bielan z Kamińskim toną w objęciach prezesa. Wszystko fil­muje telewizja - spin doktorzy nie lubią się dzielić sukcesem.

NOC BEZGWIEZDNA
Kiedy to wszystko się kończy? I dlaczego?
   Latem 2010 roku Bielan z Kamińskim odchodzą z PiS. Nikt ich nie wyrzuca, to ich decyzja. Powody do dziś pozosta­ją niejasne. Tego, co wtedy się stało, nie rozumieją chyba nawet oni sami.
   Po przegranych wyborach prezyden­ckich spin doktorzy popadają w chwilo­wą niełaskę i tracą kontakt z prezesem. Pojawiają się oskarżenia o błędną stra­tegię i finansowe nieprawidłowości w kampanii, ale w PiS to nic nowego. Po­dobne rozliczenia odbywają się po każ­dej porażce. To rytuał: kto był na górze, musi spaść i odcierpieć, żeby potem móc wrócić do łask.
   Spin doktorzy dają się ponieść emo­cjom, uważają, że tym razem prezes im nie daruje. Nie wytrzymują i odchodzą. Każdy w swoim stylu.
   Kamiński recytuje w telewizji wiersz Antoniego Słonimskiego o nocy bezgwiezdnej, a Bielan wzrusza się na kolacji z kolegą z PiS Tadeuszem Cymańskim. Tak powstaje ich ostatni wspólny projekt Polska Jest Najważniejsza.
   Pół roku później przyjaźń pęka. Bie­lan zostaje usunięty z PJN, wylewają się wzajemne żale.
   Bielan: - Gdyby wyrzucali Michała, ja bym się za nim ujął. On się za mną nie wstawił.
   Kamiński: - Jak mogłem go bro­nić? Przecież on próbował nas sprzedać Kaczyńskiemu!
   Bielan: - To kłamstwo. Poza tym Ka­miński od razu parł do sojuszu z Platfor­mą, nie mogłem się na to zgodzić.
   Polityczne drogi spin doktorów się rozchodzą. Misiek faktycznie dryfuje w kierunku Donalda Tuska, a Bielan za­czyna pojawiać się na wspólnych kola­cjach z Jarosławem Kaczyńskim, który podczas jednego ze spotkań pyta: - Czy przychodzi pan także w imieniu Michała?
   Bielan zaprzecza, ale jego prywatne kontakty z Kamińskim jeszcze nie usta­ją. Misiek jest świadkiem na jego cichym ślubie, a on - jako chrzestny córki Micha­ła - od czasu do czasu pojawia się w jego domu na rodzinnych uroczystościach.
   Ostatnia próba politycznego poskleja­nia dawnej przyjaźni odbywa się na po­czątku 2014 roku w domu Bielana, który organizuje spotkanie Kamińskiego z Ja­rosławem Gowinem. Misiek przychodzi na rozmowę z żoną, ale w tym czasie jest już po słowie z Tuskiem, poza tym nie wierzy w nowy projekt. To będzie ostat­nia wizyta w mieszkaniu Adama. Z cza­sem i Bielan zacznie czuć się nieswojo w domu Michała. Zniechęcają go poli­tyczne dyskusje, w których prym wie­dzie Roman Giertych, gorący przeciwnik PiS. Gdy Bielan nie pojawi się na urodzi­nach żony Kamińskiego, kontakt cał­kiem się urwie.
   Jesień 2014 roku. Kamiński i Bie­lan dostają zaproszenie do Londynu na uroczystość nadania tytułu lorda za­przyjaźnionemu politykowi brytyjskich torysów Martinowi Callananowi. Mimo że od dwóch lat szczerze ze sobą nie roz­mawiali, to po uroczystości idą na piwo. Już, już wydaje się, że dawna przyjaźń może odżyć, ale polityka znów ich roz­dziela. Kamiński obejmuje stanowisko ministra w Kancelarii Premiera i zo­staje głównym doradcą szefowej rządu PO -PSL Ewy Kopacz, a Bielan na dobre wraca do łask prezesa. Gdy rok później spotkają się w loży gdańskiej Ergo Are­ny podczas meczu reprezentacji, tylko się przywitają.

***

Dwa miesiące temu, hol w Senacie. Bielan niespodziewanie natyka się pod swoim gabinetem na Kamińskiego, który akurat udziela telewizyjnego wywiadu. Misiek jest już innym człowiekiem. Wychudłym i stroniącym od alkoholu. Z muszką zamiast krawata.
   - O, Michał! Cześć. Co u ciebie? Wszystko w porządku?
   - Nie - pada ponura odpowiedź. Kamiński ma minę zbitego psa.
   - A co się dzieje?
   - Lekarze zabronili mi pić.
Obaj wybuchają śmiechem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz