środa, 27 września 2017

Lekcja dla wicepremiera



Choć Mateusz Morawiecki celuje w fotel premiera, to daje się ogrywać jak dziecko. Właśnie poniósł kolejną porażkę Beata Szydło zabrała mu nagrodę Człowieka Roku. Widz z Nowogrodzkiej siedzi w swym gabinecie i przygląda się tej rywalizacji z rozbawieniem

Michał Krzymowski

Przychodzi szef dużej państwowej spółki do Jarosława Kaczyńskiego i pyta: - Panie prezesie, na kogo głosować w Krynicy? - Na Beatę.
   Biuro PiS na Nowogrodzkiej, szef PiS przyj­muj stronnika wicepremiera, potakuje:
   - Tak, oczywiście, Morawiecki zasłużył na tę nagrodę.

TAKTYKA REDAKTORA
Połowa sierpnia. Współpracownicy Morawieckiego siedzą nad kartką z nazwiskami członków kapituły nagrody Człowieka Roku, która przyznawana jest na Forum Ekonomicznym w Krynicy. Wy­chodzi im, że wicepremier może liczyć na dziewięć głosów. W po­przednich latach tyle wystarczyło, by wygrać.
   Z Krynicy dochodzą jednak zastanawiające sygnały. Głoso­wanie miało się skończyć 12 sierpnia, a przedłużono je do koń­ca miesiąca. Dodatkowo poszerzono kapitułę o dziewięć osób; wśród nowych członków rady są m.in. prezes PZU Paweł Surówka i szef Energi Daniel Obajtek. Obaj będą głosować na Beatę Szydło. Pierwszy to człowiek ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, drugi kilka miesięcy temu został oczyszczony z zarzutów przez podległą Ziobrze prokuraturę. Roznosi się też, że osobiste kontak­ty uruchomiła Szydło, która z czasów szkolnych zna się z Jerzym Bochyńskim, prezesem fundacji organizującej Forum. Zagadko­wo wygląda też skład trzyosobowej komisji liczącej głosy: zaprzy­jaźniony z Ziobrą szef Pekao SA Michał Krupiński, kierujący PZU Paweł Surówka (obie spółki są wśród głównych partnerów Fo­rum) i polityk SLD Krzysztof Gawkowski.
   Gdy Morawiecki o tym usłyszy, powie współpracownikom: - Są zdeterminowani, mogę przegrać. Czy da się wycofać moją kandydaturę?
   Ci zdeterminowani to ludzie Szydło i Ziobry. A kandydatury Morawieckiego wycofać nie można, bo została formalnie zgłoszo­na przez członków kapituły. Mimo tych obaw w czwartek 30 sierp­nia wicepremier wygrywa w internetowym głosowaniu z szefową rządu 11:10. Po Warszawie rozchodzi się, że Człowiekiem Roku 2016 został Morawiecki.
   Jednak gdy kapituła zbierze się po weekendzie, okaże się, że wpłynęły jeszcze trzy głosy nadesłane pocztą. Wszystkie trzy na Szydło - to ona ma wieczorem odebrać w Krynicy wyróżnienie.
To, kto głosował korespondencyjnie, jest zagadką, ale głosy in­ternetowe są imienne i szybko roznosi się, kto kogo popierał. Sumowanie głosów oddanych na Szydło i Morawieckiego przypo­mina liczenie szabel przez dwa wrogie obozy.
   Krupiński, Surówka, Obajtek - wszyscy trzej głosowali na Szydło.
   Szef PKO BP Zbigniew Jagiełło - na Morawieckiego.
   Prezes Tauronu Filip Grzegorczyk, prywatnie znajomy brata ministra sprawiedliwości Witolda Ziobry - na Szydło.
   Wicepremier Piotr Gliński - na Morawieckiego. Według usta­leń „Newsweeka” to on zgłosił kandydaturę wicepremiera. Wiele wskazuje na to, że zrobił to za zgodą prezesa PiS.
   Były minister skarbu Dawid Jackiewicz - na Morawieckiego. Długo uchodził za człowieka Szydło, ale ku zaskoczeniu wielu po­lityków PiS w ostatnich tygodniach zmienił front i zbliżył się do wicepremiera.
Marszałek Sejmu Marek Kuchciński - na Szydło. Ludziom Mo­rawieckiego sugerował, że poparł wicepremiera, ale członkowie kapituły widzieli jego kartę do głosowania.
   Współtwórca portalu wPolityce.pl i redaktor naczelny tygodni­ka „wSieei” Jacek Karnowski - taktycznie nie oddał głosu. Choć podobnie jak Kuchciński dawał do zrozumienia, że poprze Mo­rawieckiego. Z drugiej strony, nadzorowany przez Szydło PZU od miesięcy wykupuje reklamy w jego piśmie i sponsoruje gale orga­nizowane przez „wSieci”.
    „Newsweek” próbował się skontaktować z Instytutem Studiów Wschodnich, odpowiedzialnym za organizację krynickiej impre­zy. Nasze pytania o poszerzenie kapituły zgłaszanie kandydatur i zmianę terminu głosowania pozostały bez odpowiedzi.

WSPOMINKI PREZESA
Dzień przed rozpoczęciem Forum, gdy wydawało się, że czło­wiekiem roku zostanie Morawiecki, w Krynicy była kilkuosobo­wa ekipa z głównej siedziby PiS - asystenci, pracownicy biura i ochrony. Kiedy Jarosław Kaczyński rusza w Polskę, ludzie z No­wogrodzkiej zawsze są na miejscu przed nim. Robią rekonesans, planują logistykę i odbierają klucz do pokoju w hotelu. - Tak samo było tym razem. Zarejestrowano ich nawet w Wewnętrznym sy­stemie Forum, bez tego nie można wejść na imprezę - opowia­da jeden z organizatorów imprezy. Dzień później, gdy okazało się, że nagrodę ma dostać Szydło, ekipa z Nowogrodzkiej niespodzie­wanie opuściła Krynicę. - Dostali informację, że prezes odwołał przyjazd - ciągnie nasz rozmówca.
   Czy to oznacza, że Kaczyński był pewien wygranej Morawieckie­go i odwołał przyjazd do Krynicy ze względu na zwycięstwo Szydło? Opinie są podzielone. - To przypadkowa zbieżność. Prezes odwołał przyjazd ze względów zdrowotnych, nie ma tu żadnego podtekstu - zapewnia polityk zbliżony do Nowogrodzkiej. Inny mówi: - Oczy­wiście, że chodzi o nagrodę dla Szydło. Prezes uważał, że w przy­padku wygranej Morawieckiego powinien pojechać i załagodzić sytuację z Beatą, która na pewno byłaby bardzo sfrustrowana.
   Jeszcze inny: - Bez względu na to, dlaczego prezes odwołał wi­zytę, Forum było porażką Mateusza. Nie rozumiem, jak moż­na być tak naiwnym, żeby wierzyć w pokonanie swojej szefowej i jeszcze o tym opowiadać na prawo i lewo? Przecież było że Szydło potraktuje tę rozgrywkę prestiżowo i użyje wszystkich me­tod, żeby wygrać.
   Krynica to nie pierwsza porażka wicepremiera. Morawieckiemu brakuje politycznego doświadczenia i od kilkunastu miesięcy regularnie płaci za to rachunki - w relacjach z prezesem PiS, sze­fową rządu i ministrem sprawiedliwości.
   Koniec sierpnia. Ziobro prezentuje na posiedzeniu rządu usta­wę utrudniającą wydawanie dzieci za granicę (chodzi głównie o spory rodziców, z których jedno jest obcokrajowcem). Pomysł nie budzi kontrowersji i pociąga za sobą niewielkie koszty; to środki na kilkanaście etatów. Morawiecki jako wicepremier i mi­nister finansów deklaruje poparcie dla idei, ale mówi, że w budże­cie nie ma pieniędzy.
   - Wywiązała się dyskusja, w której pojawiło się kilka głosów po stronie Ziobry, a Morawiecki nie znalazł ani jednego stronni­ka i przegrał. Zaczął bezsensowną polemikę, której nie miał szans wygrać. Wiadomo że w sprawie dotyczącej dzieci żaden z mi­nistrów nie mógł stanąć po jego stronie - opowiada rozmówca „Newsweeka” w rządzie.
   Jednocześnie Ministerstwo Finansów od wielu tygodni nie jest w stanie przeforsować projektu podzielonej płatności VAT, któ­ra ma uniemożliwić wyłudzanie podatku. Nowelizację od dwóch miesięcy blokuje podległe Szydło Rządowe Centrum Legislacji.
   Sam Morawiecki także próbuje grać ciałem, choć bez więk­szych sukcesów. Pół roku temu przeprowadził operację odwo­łania Michała Krupińskiego z funkcji prezesa PZU, gdy uznał, że, zaufany Ziobry intryguje przeciw niemu. - Krupiński opowiadał na mieście, że Jarosław podczas jednego ze spotkań zapytał go, czy w razie potrzeby byłby gotów przejąć stery gospodarcze rzą­du. Mateusz uznał, że to próba osłabienia jego pozycji - opowiada człowiek związany z Morawieckim.
   Akcja została przeprowadzona szybko i skutecznie. Krupiński stracił stanowisko. Ale - podobnie jak teraz w przypadku Krynicy - ludzie Morawieckiego za szybko odtrąbili sukces i stracili czujność. A tymczasem Szydło wymusiła na Kaczyńskim odkręcenie zmian. Objęła osobisty nadzór nad PZU, na czele którego postawiła innego człowieka Ziobry Pawła Surówkę. Zaś Krupiński otrzymał nie mniej intratną posadę - szefa zrepolonizowanego banku Pekao SA.
   Poseł PiS, sympatyzujący z wicepremierem: - Póki Kornel Mora­wiecki był w Kukiz’15, Mateusz miał w ręku atut. Mógł mamić pre­zesa, że ojciec w każdej chwili może wyprowadzić Stamtąd grupę posłów. Gdy Kornel skłócił się z Pawłem Kukizem i wyszedł z klu­bu, okazało się, że chodzi o dwie osoby. Dziś blefować już się nie da.
   Rozmówca zbliżony do Nowogrodzkiej; - Prezes bawi się Mora­wieckim. Raz mówi mu, że jest przyszłością, sugeruje, że może zo­stać premierem, i wykorzystuje go jako straszak na Szydło. Innym razem napuszcza na niego ministrów, którzy przychodzą do niego po pieniądze na swoje pomysły. Mówi im: „Gdyby to ode mnie zale­żało, to ja bym panu dał, ale sam pan widzi, jaki jest ten Morawiecki. Typowy bankowiec, trudno z nim cokolwiek załatwić”.
   Kilka miesięcy temu na Nowogrodzkiej. Wicepremier siedzi u Kaczyńskiego w gabinecie. Omówił już wszystkie sprawy, ale nie może wyjść. Mimo że jest środek dnia, prezesowi zebrało się na wspominki. Jeszcze jedna dykteryjka, jeszcze jedna i jeszcze,.:. Gdy Morawiecki wreszcie wychodzi, w poczekalni natyka się na zniecierpliwioną Szydło. - To typowa zagrywka Jarosława. Konfliktuje ludzi i umiejętnie ich rozgrywa. Przecież widząc Morawie­ckiego wychodzącego z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem, Beata nie była zła na prezesa, tylko na niego! Na pewno myślała, że to Mateusz tak przedłużył spotkanie - opowiada polityk PiS zbli­żony do wicepremiera.

ZNIECIERPLIWIENIE PREZYDENTA
Według rozmówców „Newsweekapremierostwo Beaty Szydło wkracza w swoją ostatnią fazę. Może ona potrwać tylko cztery ty­godnie albo nawet aż pół roku, ale wiadomo, że rząd pod obecnym przywództwem jest już na równi pochyłej. Głównie przez konflikt z Andrzejem Dudą.
   W PiS mówi się, że Szydło na stanowisku szefa rządu mogą za­stąpić tylko dwie osoby: Jarosław Kaczyński lub Mateusz Mora­wiecki. Wybór wariantu ciągną nasi rozmówcy, będzie zależał od rozwoju wypadków. - Dudę i Szydło łączyła kiedyś przyjaźń, ale dziś ich relacje są fatalne, Prezydent kilka razy próbował coś u niej załatwić, ale ani razu niczego nie wskórał. Beata nie ma mocy sprawczej i Duda uważa, że rozmowy z nią to strata czasu, bo na nic nie można się umówić. W samym rządzie jej autorytet też jest zdruzgotany. Nie umiałbym wskazać nawet jednego ministra, któ­ry czuje do niej respekt. Dotychczasowa formuła się wyczerpała - twierdzi rozmówca zbliżony do Nowogrodzkiej.
   Paradoksalnie jedynym ratunkiem dla Szydło jest próba bezpo­średniego ułożenia wzajemnych relacji przez Dudę i Kaczyńskie­go. Jeśli dojdzie między nimi do porozumienia i jeśli – dodatkowo - uda się znaleźć nowego łącznika między pałacem prezydenckim a Nowogrodzką (dotychczasowy, czyli szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski, stracił zaufanie obu stron), to Szydło może oca­lić posadę. Za cenę kolejnego osłabienia jej pozycji. Jeśli do porozu­mienia nie dojdzie, to premierem będzie musiał zostać Kaczyński.
   Przy jakim scenariuszu na czele rządu mógłby w takim razie sta­nąć Morawiecki? Paradoksalnie jedyną szansą dla wicepremiera jest obranie radykalnego kursu przez PiS. - Prezes wrócił z urlo­pu zdeterminowany, by przeprowadzić trudne reformy. Chce do­kończyć zmiany w sądownictwie i przeforsować dekoncentrację mediów. Jeśli nie ustąpi, pójdzie na wojnę z Brukselą i zadrażni relacje z Waszyngtonem. Czy Szydło będzie umiała odeprzeć presję zagranicy? Czy uspokoi rynki, inwestorów? Wystąpi w BBC czy CNN i udzieli wywiadu po angielsku? Nie, w tej ekipie może to zrobić tylko Morawiecki. Jego premierostwo będzie możliwe tylko wtedy, gdy prezes będzie potrzebował kogoś do uspokojenia sytuacji za granicą - mówi polityk PiS zbliżony do Nowogrodzkiej.

1 komentarz: