sobota, 20 maja 2017

Dziel kasę i szczuj



Dzięki 500+ i skutecznej propagandzie telewizyjnej wciąż pięć milionów Polaków popiera PiS. To tylko kwestia czasu, by partia rządząca i jej media zmieniły euroentuzjastów w eurosceptyków

Renata Grochal

W 200-tysięcznym Radomiu, gdzie ostatnie wybory parlamentarne wy­grało PiS, nietrud­no spotkać osoby, dla których niedawny europejski blamaż rządu wcale nie jest taki oczywisty. Donalda Tuska nie lubią, bo PO miała wybudować szybką kolej do Warszawy, a pociągiem ciągle jedzie się ponad dwie godziny.
   - Tusk to jest Niemiec, przecież miał dziadka w Wehrmachcie. Gdyby nie Merkel, to nikt by go nie wybrał. Dobrze, że premier Szydło się postawiła i zgłosi­ła Saryusza-Wolskiego. Mogła to zrobić dwa miesiące wcześniej, wtedy miałby szansę - 53-letnia pani Anna powtarza wałkowane przez ostatnie dni w rządo­wych „Wiadomościach” i TVP Info frazy prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że Beata Szydło postawiła się europejskim elitom. Pani Anna zatrzymała się mię­dzy żółto-różowymi blokami na Osiedlu 15-Lecia, żeby poplotkować z przyjaciół­ką Dorotą. Gdy przypominam, że Tusk jest Polakiem, a jego dziadek tak jak wie­lu Kaszubów podczas wojny został siłą wcielony do Wehrmachtu, moja roz­mówczyni odpowiada: - Przecież tam wszyscy to byli Niemcy!
   Po szczycie w Brukseli, na którym przedłużono kadencję Tuska na stano­wisku szefa Rady Europejskiej, polity­cy PiS zgodnie powtarzają: Polska musi przeciwstawić się dyktatowi Niemiec. Szef MSZ Witold Waszczykowski po­wiedział nawet, że Polska powinna „dra­stycznie obniżyć poziom zaufania wobec UE i zacząć prowadzić także politykę negatywną”.
Prof. Anna Wolff-Powęska, spe­cjalistka od stosunków polsko-nie­mieckich, podkreśla w rozmowie z „Newsweekiem”, że elity PiS od lat posługują się retoryką pełną resentymentu wobec Niemiec i wykorzystują przeszłość do realizacji doraźnych celów politycznych.
   - Kaczyński na jednym wydechu po­trafi powiedzieć, że Angela Merkel jest najlepszym kanclerzem dla Polski, a po chwili, że Tusk jest kandydatem Merkel. Europoseł Zdzisław Krasnodębski napi­sał kiedyś, że naród niemiecki interesu­je się tylko odbytem i defekacją - mówi Wolff-Powęska. Takie wypowiedzi pod adresem Niemców nie przeszkadzają Krasnodębskiemu pracować na niemie­ckim uniwersytecie w Bremie. Zdaniem pani profesor przekaz o złych Niem­cach może trafić tylko do „zakonu”, czy­
li twardego elektoratu PiS, bo codzienne kontakty między społeczeństwami pol­skim i niemieckim są bardzo rozwinięte i PiS nie jest w stanie tego zepsuć.

ZIOBRO ZROBI PORZĄDEK
Pani Anna i pani Dorota śmieją się z argumentów, że PiS łamie konsty­tucję i trójpodział władzy, który jest podstawą demokracji, że robi zamach na sądy. Mówią, że PO robiła to samo, tylko w białych rękawiczkach.
   - Ziobro zrobi porządek z sądami, sę­dziowie to jest kasta rządząca. Myślą, że całe życie będą siedzieć jak boże krów­ki w gównie. W TVP pokazali sędziego, który ukradł pendrive’a. A pani Gersdorf mówi, że za 10 tys. złotych to moż­na dobrze żyć tylko na prowincji. To jest arogancja - oburza się Anna. Jej sprawa cywilna w sądzie ciągnęła się dwa lata. Dlatego uważa, że sądy trzeba przewie­trzyć. Na uwagę, że Ziobro chce obsadzić sądy swoimi, a nie przyspieszyć postępo­wania, odpowiada: - No i dobrze, niech robią.
   Anna i jej rówieśniczka Dorota gło­sowały na PiS i jeszcze raz zagłosują, bo PiS dał 500+, a pensje w Radomiu z re­guły są niskie - 2 tys. zł brutto, czyli naj­niższa krajowa. Gdy pani Anna straciła pracę w państwowym zakładzie, nową znalazła tylko na pół etatu. Ale i tak się cieszy, że w jej wieku ktoś chciał zatrud­nić ją na etacie. Mąż pani Doroty od kil­ku lat pracuje na umowę-zlecenie i nie może się doprosić o stałą umowę. Ko­lejną sympatyczkę PiS spotykam w ma­łym zakładzie fryzjerskim, wystrojem przypominającym czasy PRL, nieopo­dal lombardu i baru Klimacik. Na ra­zie wszystkie fotele są puste, bo pora jest wczesna. W południe radomianki są w pracy, dlatego pani Agata ma chwi­lę na rozmowę. Atrakcyjna blondyn­ka z grubymi kreskami na powiekach i fioletowymi akrylowymi paznokcia­mi przekonuje, że nikt do tej pory nie robił dla ludzi tyle co PiS. Oprócz tego, że władza dała 500+, to obniżyła ZUS dla małych firm, na czym pani Agata skorzysta. A co z łamaniem konstytu­cji i trójpodziału władzy? - To musiała­by pani męża zapytać, bo on się bardziej interesuje polityką.
   Ale na temat operacji z Saryuszem- -Wolskim fryzjerka zdanie ma wyrobio­ne: - Tusk jest Polakiem, a występował przeciwko Polsce - mówi słowami, jak­by żywcem wziętymi z propagandy PiS. Twierdzi, że opozycja przeszkadza rzą­dowi, zaszczuwa go i nie pozwala się wykazać.
   W kiosku pytam, jaką prasę czyta­ją mieszkańcy osiedla. - Najlepiej się sprzedają „Do Rzeczy”, „wSieci” i „Fakt”. W prenumeracie mam trzy nume­ry „Newsweeka”, a „Politykę” to pani pierwsza kupiła - odpowiada sympa­tyczna sprzedawczyni.
   Dzięki 500+ i sprawnej machinie pro­pagandowej PiS utrzymuje w sondażach poparcie zbliżone do tego, które zdobyło w wyborach - 34-37 proc. Według polito­loga prof. Radosława Markowskiego PiS straciło przez półtora roku ok. 600 tys. wyborców, ale wciąż popiera go 5,1 mln obywateli. - Przy tym poziomie trans­ferów socjalnych PiS powinno mieć 60 proc. w sondażach. Politycy tej partii o tym wiedzą, stąd ta nerwowość z refor­mą sądów i kolejnymi obietnicami wi­cepremiera Morawieckiego - podkreśla Markowski.

A CO JA MAM Z TEJ UNII?
34-letnia pani katarzyna, wyborczyni pis i beneficjentka programu 500+ (co miesiąc dostaje 1500 zł na trój­kę dzieci), nie miałaby nic przeciwko, gdyby PiS wyprowadziło Polskę z Unii.
   - Nie odczułam tego, że jesteśmy w Unii. Miały się zarobki zrównać i nic. Moja siostra cioteczna wyjechała do Nie­miec i za siedzenie w domu dostaje taki socjal, że może z tego dobrze żyć. Tak samo ja powinnam dostawać od państwa socjal, 500+ i dodatek za wielodzietność - przekonuje.
   Gdy nieśmiało zauważam, że dzięki unijnym dotacjom powstały autostra­dy, lotniska, mama trójki pociech odpo­wiada, że ona z tego nie korzysta, a drogi w Radomiu są kiepskie.
   Wiele osób pociesza się, że eurosceptyczny przekaz PiS nie przekona Polaków, bo ponad 80 proc. obywateli popiera na­szą obecność w Unii. Jednak z niedawne­go raportu Fundacji Batorego wynika, że polski euroentuzjazm jest płytki. 65 proc. badanych popiera np. opinię, że „państwo w pierwszym rzędzie powinno zajmować się własnymi sprawami i pozwolić innym państwom zajmować się ich problema­mi”. Tylko 21 proc. chce, by nasz kraj po­magał innym.
   - Kluczowe pytanie jest takie: czy bę­dziemy gotowi do przyjęcia euro, wspól­nej polityki azylowej, migracyjnej czy obronnej. Żeby tak się stało, trzeba bę­dzie Polaków do tego przekonać, a rząd robi coś dokładnie odwrotnego - mówi Piotr Buras, współautor raportu. Je­śli pojawi się nowy kryzys migracyjny albo Unia zacznie wyciągać wobec Polski konsekwencje za łamanie praworządno­ści, np. obcinając fundusze, PiS będzie miało kolejne argumenty do antyunijnej kampanii.

KURSKI WYMYŚLIŁ BUKIET DLA SZYDŁO
Jarosław Kaczyński uważa, że klu­czem do serc i umysłów Polaków jest telewizja, bo - jak powiedział kie­dyś - „ludzie wierzą, że to, co tam poka­zują, to jest prawda”. Dlatego po blamażu w Unii Kaczyński pojechał na lotnisko wręczyć kwiaty premier Beacie Szydło i przekonywał, że to sukces, bo „Polska pokazała, że jest państwem podmioto­wym”. Całą szopkę pokazała na żywo TVP Info. Według jednego z rozmówców w PiS ten pomysł podsunął Kaczyńskie­mu prezes TVP Jacek Kurski, który do­radza mu w sprawach medialnych. Ale nawet część polityków PiS przyznaje, że to była przesada.
   - To był straszny paździerz, taki w sty­lu Kurskiego. Trzeba przekuć porażkę w sukces zgodnie z zasadą, że ciemny lud to kupi. Ale prezes z bukietem nie­mal większym od niego wyglądał grote­skowo. To był przekaz tylko dla twardego elektoratu. Jak dalej będziemy tak je­chać po bandzie, to przegramy następne wybory - ocenia mój rozmówca.
   Machina propagandowa TVP pra­cuje pełną parą. W mniejszych miej­scowościach, gdzie PiS ma wysokie poparcie, ludzie oglądają telewizję pub­liczną, bo ma lepszy zasięg niż inne sta­cje. Gdy PiS walczyło z byłym prezesem Trybunału Konstytucyjnego Andrze­jem Rzeplińskim, „Wiadomości” TVP atakowały w swoich materiałach funda­cje, w których władzach zasiadają córka Rzeplińskiego Róża i były prezes TK Je­rzy Stępień. Gdy rząd przyjmował usta­wę podporządkowującą władzy Krajową Radę Sądownictwa, TVP atakowała sę­dziów. Celem najnowszej operacji są UE, Niemcy i Tusk.

JAK SIĘ ROBI PROPAGANDĘ W TVP
Jeden z pracowników TVP Info opo­wiada, że 6 marca - trzy dni przed unij­nym szczytem w sprawie Tuska - flagowy program publicystyczny TVP Info „Minę­ła 20” miał oglądać sam prezes Kaczyński. Wszyscy w redakcji zostali postawieni na baczność. Reporter odpowiedzialny za przygotowanie felietonu do programu dostał od wydawcy dokładne wytyczne, że Tuska trzeba skompromitować i po­kazać, że jest kandydatem niemieckim. Przekaz PiS od początku był taki, że to eu­ropejskie elity forsują kandydaturę Tu­ska wbrew polskiemu rządowi.
   Jak przyrządzić taki materiał, żeby trafił do wyobraźni przeciętnego Ko­walskiego? Odpowiednio dobierając wypowiedzi.
   - Najpierw wypowiedź Tuska, że mu­simy nauczyć się wspólnie podejmować decyzje, ale czasami także wspólnie po­święcić kawałek swojego interesu dla wspólnego interesu europejskiego. Póź­niej zdanie prezydenta Francji Franęois Hollande’a, że dwa i pół roku temu wsparł kandydaturę Tuska i nie ma po­wodu, by to wsparcie wycofał. Dalej ar­chiwalna wypowiedź byłego prezydenta Francji Jacques’a Chiraca o tym, że kra­je kandydujące do Unii przegapiły do­brą okazję, by milczeć, co się odnosiło do Polski. I na koniec rzecznik kanclerz Merkel mówi, że rząd niemiecki przyj­muje do wiadomości kandydaturę Saryusza-Wolskiego, ale Merkel bardzo ceni Tuska jako szefa Rady Europejskiej. Czytaj: Tusk został kandydatem euro­pejskich elit, bo poświęcił polski interes. Ot, przepis na prostą propagandę - pod­sumowuje mój rozmówca.
   PiS wymieniło też wydawców w pro­gramach informacyjnych. Nowi bardzo pilnują, żeby przekaz był zbieżny z linią partii. Felietony do „Minęła 20” często są przygotowywane dopiero wieczorem, gdy już wiadomo, jakie tematy planują „Wiadomości”. Marzena Paczuska, sze­fowa głównego programu informacyj­nego TVP, który atakami na opozycję przebija nawet „Dziennik Telewizyjny” z czasów PRL, najlepiej wie, jaki przekaz dnia obowiązuje w PiS. Reszta się do tego dostosowuje.
   - Gdy jeden z dziennikarzy robił mate­riał o uchodźcach, usłyszał od wydawcy, że ma napier... w uchodźców i nie może pokazywać dzieci, bo budzą litość, a Po­lak ma uchodźców nienawidzić. - Mają być tylko ujęcia dorosłych mężczyzn, bo guzik prawda, że to są matki z dziećmi uciekające przed wojną. To są emigranci zarobkowi - opowiada jeden z rozmów­ców. Wydawca przesłał dziennikarzowi nawet filmiki, które ten miał wykorzy­stać w materiale z agresywnymi uchodź­cami atakującymi przechodniów we francuskim Calais. Był wśród nich film proputinowskiej telewizji Russia Today, ale wydawca kazał usunąć jej logo z ma­teriału. Efekt kilkumiesięcznego stra­szenia uchodźcami jest taki, że w kraju, w którym prawie nie ma uchodźców, ak­ceptacja dla ich przyjmowania spadła z 72 proc. (w maju 2015 r.) do 39 proc. (w lutym 2016 r.).
   Przekaz „Wiadomości” na temat uchodźców prawie słowo w słowo po­wtarza 28-letnia pani Marta, mieszkan­ka warszawskiej Pragi-Północ. Z wysoko upiętym kucykiem i w czerwonej pucho­wej kurtce maszeruje po dzieci do przed­szkola. W ostatnich wyborach głosowała na PiS. - Unia nie powinna nam się wtrą­cać. Nie jest dla nas dobra, chciała nam wcisnąć uchodźców. Oni gwałcą i rabują, nie mówią po polsku - wyrzuca kolejne słowa niczym serię z karabinu maszyno­wego. W komisji wyborczej przy ul. Kowelskiej PiS dostało 52,4 proc. głosów. To był absolutny rekord w stolicy. W liceum przy Kowelskiej głosowali mieszkańcy kamienic przy ul. Strzeleckiej, Środkowej i Stalowej. Większość to budynki komu­nalne, niektóre bez ogrzewania, zapusz­czone, bez elewacji, tynk odpadł wiele lat temu. Na kilku wiszą tablice z informacją, że grożą zawaleniem, w części okna poza­bijane deskami. - Ja mam dwie córki i nie chciałabym, żeby za dziesięć lat zosta­ły zgwałcone. To są zwierzęta, nie ludzie - mówi o uchodźcach pani Marta.
   To właśnie młodych może najbardziej przekonać antyeuropejska retoryka PiS. Bo aż 27 proc. osób w wieku 18-25 lat tuż po Brexicie opowiedziało się za wyj­ściem Polski z Unii.
   Trzeba edukować społeczeństwo, a żaden rząd od 1990 r. nie uczynił edu­kacji pozaszkolnej ważnym elementem swojego programu. Niemcy organizu­ją kursy edukacyjne dla samorządow­ców, nauczycieli, wojskowych. Zapisują się na nie studenci podczas wakacji. Czy ktoś sobie wyobraża, żeby student w Pol­sce poświęcił dwa tygodnie swoich waka­cji na coś takiego i jeszcze za to zapłacił? - zastanawia się prof. Wolff-Powęska.
   Gdy pytam jednego z dziennikarzy, dla­czego został w TVP, chociaż wielu odeszło, nie chcąc robić PiS-owskiej propagan­dy, mówi, że musi zarabiać. Zastrzega, że swoich materiałów nie ogląda. Ale i tak czasem ma wrażenie, że po takim praniu mózgu sam zaczyna myśleć jak PiS.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz