poniedziałek, 20 lutego 2017

Ojciec milioner



Ojciec milioner

 „Wprost” dotarł do sprawozdań finansowych. O. Rydzyk dysponuje majątkiem, plasującym go na 83. miejscu listy najbogatszych Polaków

Szymon Krawiec

Imperium o. Tadeusza Rydzyka wyceniliśmy według tej samej metodologii, którą stosujemy przy opracowywa­niu corocznego rankingu 100 najbogatszych Polaków. Bazowaliśmy na wynikach finansowych, które spółki i fundacje związane z toruńskim redemptorystą wy­pracowały za 2015 r. Po podliczeniu wszystkiego wychodzi, że za 2015 r. o. Rydzyk zainkasował ok. 56 mln zł przychodów. To absolutny rekord w dziejach funkcjonowania biznesów toruńskiego redemptorysty.
   Gdyby 11 mln zł zysku netto wypracowanego przez biznesy o. Tadeusza zestawić z wynikami spółek z podobnej branży, majątek zakonnika wyniósłby ok. 339 mln zł. Redemptorysta trafiłby wtedy na 83. miejsce listy 100 najbogatszych „Wprost”. Tuż za założycielem Optimusa Romanem Kluską, a przed twórcą „Wiedźmina” Michałem Kicińskim.
   Teoretycznie o. Rydzyk nie ma żadnego majątku. Jako zakonnik, który złożył śluby ubóstwa, może posiadać jedy­nie rzeczy osobiste. Ale de facto to on zarządza wszystkimi stworzonymi przez siebie instytucjami. Radio Maryja, jego pierwsze i najważniejsze przedsięwzięcie, formalnie należy do zakonu redemptorystów. Ale inne biznesy już nie. W praktyce większość majątku, którym zarządza duchowny, należy do instytucji pozakościelnych. Głównie do dwóch fundacji: Lux Veritatis, której o. Rydzyk jest prezesem, oraz Nasza Przyszłość, gdzie zasiada w radzie programowej. A także pięciu spółek: Bonum (należy do o. Jana Króla, prawej ręki Tadeusza Rydzy­ka), Scala (należy do zakonu), Geotermia Toruń, Uzdrowisko Termy Toruńskie oraz Polskie Sieci Cyfrowe (w tych ostatnich prezesem lub wiceprezesem jest o. Król). Firmy zarejestrowane są w Warszawie i Toruniu.

WIZYTÓWKA ZAKONU
Jak to możliwe, że o. Rydzyk, który formalnie jest szeregowym zakonnikiem, de facto uzależnił od siebie cały zakon?
   Polska prowincja redemptorystów, której władze znajdują się w Warszawie, w 2015 r. liczyła 391 współbraci. Na jej czele stoi o. Janusz Sok. Jest prowincjałem od sześciu lat. Ma czuwać nad formacją zakonną, dbać o przestrzeganie prawa, wizytować zakony. Ale tak naprawdę to dobry kolega o. Tadeusza Rydzyka, który jest dumny z jego biznesowych inicjatyw. „Gratuluję dotychczasowych osiągnięć oraz odważnej i klarownej postawy zawsze wiernej Kościołowi. Dziękuję także za wspieranie spraw Radia Maryja i TV Trwam” - pisał kilka lat temu w liście do ojca dyrektora o. Janusz Sok.
   Redemptoryści prowadzą w Polsce 16 parafii i opiekują się kilkoma sanktuariami. - Tak naprawdę to biedny zakon. Mają trochę majątku kościelnego, ale żywą gotówkę potrafi wypracować tylko o. Rydzyk. Kiedy jest potrzebna, to pożyczy. I tak uzależnia finansowo od siebie innych ojców - mówi Piotr Głuchowski, współautor wraz z Jackiem Hołubem biografii o. Tadeusza Rydzyka pt. „Ojciec Tadeusz Rydzyk. Imperator”.
   Dzięki swoim biznesowym, społecznym i politycznym suk­cesom o. Rydzyk stał się wizytówką redemptorystów. Przed nim o zakonie mało kto w Polsce w ogóle słyszał. - Zakonnicy są wpatrzeni w niego jak w obrazek. Jest żyjącym dowodem na
sukces. Widzą, że jest skuteczny w tym, co robi, i potrafi pomnożyć majątek, więc całkowicie mu się powierzają - tłumaczy Głuchowski.

POWSTRZYMAĆ WALEC
Najnowszym biznesowym dziełem o. Rydzyka jest produkcja filmowa. Na ekrany kin w całej Polsce wszedł właśnie „Zerwany kłos”. Obraz opowiada historię bł. Karoliny Kózkówny. Szesnastolatka poniosła męczeńską śmierć na początku pierwszej wojny światowej. Na ołtarze wyniósł ją w latach 80. Jan Paweł II. „Zerwany kłos” przedstawia historię ostatnich dni jej życia. Na krześle reżysera Witold Ludwig, absolutny debiutant i ab­solwent uczelni o. Tadeusza Rydzyka. Jako producent sam zakonnik, a konkretniej prowadzona przez niego fundacja Lux Veritatis i Telewizja Trwam.
   Film wszedł do kin w zeszły piątek, ale już narobił zamieszania. Na 15 przed­premierowych pokazów wszędzie bra­kowało miejsc. - W warszawskim kinie Praha kolejka wychodziła na ulice. Ludzie przychodzili na pokaz nawet bez zapro­szeń, licząc na to, że znajdzie się jakieś wolne miejsce na sali - opowiada Michał Kondrat, dystrybutor filmu.
   Jego życiowy rekord to produkcja opowiadająca o losach rtm. Witolda Pileckiego. Dała zarobić 2 mln zł. Mówi, że z filmem o. Tadeusza Rydzyka na pewno uda się zdecydowanie tamten rekord pobić. - Mamy potężne zainteresowanie - dodaje.
    „Zerwany kłos” miał na początku kosz­tować o. Rydzyka 4 mln zł. Ale wydatki udało się ściąć do 550 tys. zł. „Trzeba być gospodarnym i oszczędnym. Wtedy do czegoś dojdziemy” - cieszył się na łamach „Naszego Dziennika” o. Rydzyk. Film zre­alizowali głównie absolwenci toruńskiej uczelni redemptorysty. Choć recenzje profesjonalnych krytyków nie są dobre, o. Rydzyk na pewno na nim zarobi. Pro­mocją filmu zajmują się bowiem katolickie media, parafie i koła Radia Maryja. Michał Kondrat przewiduje, że film wpadnie od razu do top 10 w polskich kinach. Szacuje, że przez kilka tygodni może zainkasować parę milionów złotych. Połowa z tego trafi do kiniarzy. Resztą podzielą się między sobą dystrybutor z producentem. - Koszty produkcji na pewno o. Rydzykowi się zwrócą - zapewnia Kondrat i wróży za­konnikowi świetlaną przyszłość w polskim kinie. - Jeżeli robili tę pierwszą produkcję amatorsko, a kolejny film wykonają już profesjonalnym sprzętem, to mogą nieźle namieszać na rynku - podsumowuje.
   To całkiem prawdopodobne, bo dla o. Rydzyka filmowa partyzantka to za mało. Marzy się mu bowiem katolicka wytwórnia filmowa. „Myślę, że trzeba się bardzo spieszyć. Bo ten walec nisz­czenia kultury i duszy narodu przychodzi do Polski bardzo szybko” - tłumaczył sens jej tworzenia. Gdyby się powiodło, Rydzyk mógłby zagospodarować sporą niszę. Grupę osób, które do kina nie cho­dzą, bo komercyjne produkcje to dla nich nieinteresująca rozrywka. „Mam nadzieję, że to nie będzie tylko taki jeden wybuch, tylko to pewne crescendo” - mówił po ukończeniu produkcji „Zerwanego kłosa” o. Rydzyk. Crescendo - czyli włoskie „coraz silniej”, „coraz głośniej” - to idealne określenie na rozwój biznesów redemptorysty.

SPADAJĄCA SŁUCHALNOŚĆ
Pod względem ideowym najważniejszym i historycznie pierwszym dziełem o. Ry­dzyka jest Radio Maryja. Biznesowo już nie. Słuchalność Radia Maryja od kilku lat systematycznie spada.
   Chociaż radio pozostaje największą rozgłośnią katolicką w Polsce, to w ze­szłym roku przegoniło ją Tok FM, które wskoczyło na szóstą pozycję w rankingu słuchalności. Radio Maryja ma status nadawcy społecznego, co oznacza, że nie może nadawać reklam. Utrzymuje się więc z ofiar od słuchaczy. Na filmach z urodzin Radia Maryja widać, jak wierni całują o. Rydzyka w dłoń, a zaraz potem wrzucają do koszyka koperty z pieniędz­mi. Tysiące wiernych przesyła też swoje datki pocztą. Dlatego nie sposób ustalić, ile wpływów radio osiąga z tego tytułu. Eksperci szacują je różnie - od 2,5 mln zł do kilkunastu milionów rocznie. Zdarzają się też jednorazowe zastrzyki gotówki, jak na przykład przelew od polonijnego biznesmena z Argentyny. Jan Kobylański jakiś czas temu zasilił konta Radia Maryja kwotą 130 tys. dolarów.
   Ojciec Rydzyk mówi, że koszty utrzy­mania Radia Maryja i Telewizji Trwam miesięcznie przekraczają 2,5 mln zł. Według najnowszego raportu KRRiT wśród programów telewizji naziemnej średnia widownia TV Trwam wynosi lekko ponad 46,7 tys. widzów. Stacja ma 0,8 proc. udziałów w rynku z lekkim trendem spadkowym.
   Redemptorysta tym badaniom nie ufa. Dysponuje własnymi. Europejski Instytut Studiów i Analiz z Lublina (to stowarzyszenie, którym kieruje europoseł z list PiS Mirosław Piotrowski) stwierdził, że TV Trwam ogląda codziennie lub pra­wie codziennie ponad 3,4 mln osób.
   W przeciwieństwie do radia telewizja może emitować reklamy. Ruszyła z emisją w 2003 r. W pierwszym roku jej istnienia widzowie byli hojni, ofiarowali 4,8 mln zł. Później wpłacali już o połowę mniej. Sprzedaż zestawów satelitarnych też nie zaskoczyła. Przynosiła rocznie 2-3 mln zł wpływów. Dlatego o. Rydzyk przywiązuje dużą wagę do datków.
    „Prosimy każdego o systematyczną pomoc. Choćby nawet odmawiając sobie miesięcznie paczki papierosów czy czegoś innego. Wtedy damy radę, jeśli chociaż tylko taką ofiarę złożycie na te dzieła. Sprawa jest bardzo poważna. Liczymy na zrozumienie” - w ten sposób o. Tadeusz Rydzyk zachęcał w 2015 r. słuchaczy Radia Maryja do zwiększenia swoich ofiar. Już wtedy miał na biurku świeżutkie sprawozdanie finansowe jego fundacji za 2014 r. A w nim informacja o 49 mln zł rocznych wpływów. Kilkakrotnie więcej niż w poprzednich latach.
   Bo właśnie w ostatnich latach biznesowa machina, którą o. Rydzyk budował la­tami, zaczyna hulać na pełnych obrotach. Do Telewizji Trwam, Radia Maryja, gazety „Nasz Dziennik”, Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej, sieci komórkowej W Naszej Rodzinie i wydawnictwa dochodzą kolejne biznesy.

SPÓR O DOTACJĘ
Po dojściu PiS do władzy do instytucji związanych z o. Rydzykiem płyną też szerokim strumieniem środki publicz­ne. O. Rydzyk zresztą tego nie kryje.
Tłumaczy jednak, że to jedynie powrót do normalności po okresie złośliwego obcinania pieniędzy w czasach rządów Platformy Obywatelskiej.„Zaraz po objęciu rządów przez ekipę premiera Donalda Tuska rozpoczęła się potężna fala dyskryminacji wobec fundacji, Radia Maryja, Wyższej Szkoły Kultury Społecz­nej i Medialnej. Wbrew prawu odbierano nam dotacje” - wyjaśniał zakonnik na falach swego radia. I dodawał, że wszyst­kie jego inwestycje służą państwu. „Tego nie zabierzemy do grobu. To wszystko jest nie dla nas, ale na chwałę Bożą i dla dobra ojczyzny i ludzi” - tłumaczył.

UZDROWICIEL Z TORUNIA
Pieniądze, które dostał z budżetu, nie są małe. W lutym zeszłego roku okazało się, że fundacja Lux Veritatis otrzyma ponad 26 mln zł odszkodowania wraz z odset­kami za cofnięcie dofinansowania dla projektu geotermii toruńskiej. To decyzja warszawskiego sądu okręgowego, który zaakceptował ugodę między fundacją a Narodowym Funduszem Ochrony Śro­dowiska i Gospodarki Wodnej.
   Ojciec Rydzyk miał zresztą dotację otrzymać już dziesięć lat temu, ale decyzja o jej przyznaniu zapadła tuż
przed utratą władzy przez PiS w 2007 r. Nowe kierownictwo NFOŚiGW szybko pieniądze cofnęło, argumentując, że są wątpliwości dotyczące praw własności nieruchomości stanowiących zabez­pieczenie dla wypłaty dotacji. Fundacja redemptorystów pozwała więc fundusz. Proces w sprawie cofnięcia decyzji ruszył pod koniec 2009 r.
   Wraz z dojściem do władzy PiS na fotel prezesa funduszu wrócił Kazimierz Kujda, który kierował tą instytucją w czasach, kiedy dotację przyznano fundacji o. Ry­dzyka. Trzy miesiące później doszło do ugody między fundacją a funduszem. Zaakceptował ją sąd, który argumentował, że fundusz nie miał merytorycznych po­wodów do wypowiedzenia umowy dotacji, a wypowiedzenie miało charakter stricte pozamerytoryczny.
   Obecna władza niewątpliwie sprzyja geotermalnym inwestycjom o. Rydzyka.
- Chcemy pokazać toruńską geotermię jako sukces na skalę światową. Geotermia będzie mogła liczyć na duże państwowe wsparcie - chwalił biznesowy pomysł ojca dyrektora minister środowiska Jan Szyszko na szczycie klimatycznym w Paryżu pod koniec 2015 r.
   Budowa Term Toruńskich chodzi o. Rydzykowi po głowie już od kilkunastu lat. W skład kompleksu ma wchodzić spa z 25 basenami i nieckami z gorącą wodą termalną. Do tego sauny, gabinety od­nowy biologicznej, restauracje i hotel na 1400 miejsc. Podobne termy funkcjonują na przykład w Bukowinie Tatrzańskiej. Właściciele sami pozaciągali kredyty i po­stawili kompleks za 170 mln zł. Zakonnik zabiega, by toruńskie termy zyskały status uzdrowiska. Wtedy wykonywane tam zabiegi byłyby finansowane z Narodowego Funduszu Zdrowia.

Z SLD DO RADIA MARYJA
W dobrych relacjach z o. Rydzykiem są też władze Torunia. Rządzący miastem już czwartą kadencję prezydent Michał Zaleski, choć niegdyś działacz PZPR, SLD i Stowarzyszenia Ordynacka, dziś deklaruje konserwatywne poglądy. „Tu, w tym miejscu, w Toruniu, jest Polska. Prawdziwa. Biało-czerwona. Pobożna i patriotyczna” - mówił podczas obcho­dów jubileuszu stacji. O. Rydzyk poparł go zresztą w wyborach samorządowych. Biuro prasowe miasta zapewnia jednak, że zarzuty o faworyzowanie o. Rydzyka przez miasto są nadużyciem. Przykład? „Super Express” pisał, że miasto za 1,7 mln zł kła­dzie nową drogę do toruńskiego kościoła Rydzyka. Sylwia Derengowska z urzędu wyjaśnia, że tą drogą dojeżdża codziennie około tysiąca pracowników przedsię­biorstw i zakładów produkcyjnych znaj­dujących się w tej części miasta. - Miasto nigdy nie wsparło o. Rydzyka żadną dotacją. Nigdy nie darowało mu żadnych gruntów. Jedyną pomocą finansową było zorganizowanie bezpłatnej komunikacji miejskiej na obchody „Dziękczynienia w rodzinie”, kolejnej edycji imprezy Ra­dia Maryja zorganizowanej we wrześniu ubiegłego roku - mówi. Koszt miejskiego wsparcia wyniósł 540 zł brutto.




WSZYSTKO NA DZIEŁA
Chociaż wszystkie biznesy o. Rydzyka są zyskowne, to wiele wskazuje na to, że złote lata w biznesie jeszcze przed nim. Za kilka miesięcy fundacje i spółki redemptorysty powinny złożyć kolejną serię sprawozdań za ubiegły rok, w któ­rych poznamy siłę rządowego wsparcia. Niewykluczone, że po zastrzyku pu­blicznych pieniędzy, które popłynęły do Torunia w ostatnich miesiącach, majątek ojca dyrektora spuchnie jeszcze bardziej, windując go na liście najbogatszych Po­laków wyżej.
Jedno wszakże trzeba przyznać - nie jest tak, że to, co o. Rydzyk zarobi poprzez prowadzone przez niego spółki czy fun­dacje, wpycha sobie do własnej kieszeni. Redemptorysta żyje bowiem skromnie. Mieszka niezmiennie w klasztornej celi w domu zakonnym na ulicy św. Józefa w Toruniu. Skromnie się ubiera, skromnie odżywia. Nie ma żadnego maybacha ani helikoptera, o czym pisały kiedyś złośliwie media. Wszystko, co uzbiera od wiernych, idzie na jego dzieła.

Bronię ojca Rydzyka
Ojciec dyrektor Tadeusz Rydzyk był jednym z pierwszych ludzi, o których usłyszałem po przyjeździe do Polski. Opinie były skrajnie różne. Jedni uważali go za obrońcę chrześcijańskich wartości, inni -za emanację wszystkiego, co najgorsze w Polsce.
   Ojciec Rydzyk jest bystrym i błyskotliwym rozmówcą, a jego rzekomy antysemityzm jest mitem. Przeciwnie, to człowiek głęboko zainteresowany podtrzymywaniem więzi judeochrześcijańskich. Przekonałem się o tym podczas wielu spotkań, także wtedy, gdy kilka miesięcy temu zaprosiłem go na szabasową kolację w moim domu, na której był m.in. wiceprzewodniczący izraelskiego Knesetu. Ojciec Rydzyk okazał się wyjątkowo otwartym i ciepłym człowiekiem. Wielu moich znajomych było oburzonych, że zapraszam Rydzyka do domu. Byli to tzw. liberałowie, którzy wiele mówią o tolerancji, dialogu i otwartości, ale tylko wobec tych, których uważają za swoich. Pewnie wielu z nich będzie oburzonych moimi słowami, ale mogę im powiedzieć tylko jedno: powinni w ramach swojej rzekomo otwartej liberalnej ideologii wyjść ze swoich okopów i posłuchać Radia Maryja, pooglądać TV Trwam, pojechać do Torunia i zobaczyć kaplicę, którą wybudował dla Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, a być może nawet porozmawiać z ojcem dyrektorem Rydzykiem. Wtedy pewnie wielu z nich by się ze mną zgodziło.
JONNY DANIELS
Jest Izraelczykiem i twórcą fundacji From The Depths promującej dobre relacje między Żydami a Polakami.

 

1 komentarz:

  1. A to moje zdanie na temat sformułowania "Ojciec Milioner"
    Ojciec Milioner - to milioner maryjnego ducha
    milioner czynu bożego
    milioner cierpliwości
    nieustępliwy milioner w czynieniu dobrego
    niech takich MILIONERÓW będzie w Polsce więcej
    co z małych groszy zbierają miliony
    by przetworzyć je na dobro,na miłość, na szczęście
    nie tylko tych ludzi prawych, lecz i tych co trzeba ich prawości uczyć
    a dzieła Ojca Milionera są do tego kluczem.

    Przez rzucane pod nogi kłody nienawiści,przez kłamstwa, bluźnierstwa- przeciera drogi do prawdy
    w tym Mu Matka Najświętsza jest szczególnym znakiem.
    Pamiętajmy też, ze Jezus powiedział: jak mnie - tak was będą prześladować także.
    Więc? .......cóż zostaje?
    Chrześcijański odwet za nienawiść, za te kłamstwa wszystkie
    ZŁO DOBREM ZWYCIĘŻAĆ
    a broń mieć za tych co nienawidzą w gorącej modlitwie
    Maria







    o



    OdpowiedzUsuń