sobota, 28 maja 2016

Kaganiec



Rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar to kolejny cel ataku partii rządzącej. - To sól w oku prezesa Kaczyńskiego mówi polityk PiS

Aleksandra Pawlicka

Rzecznik praw obywatel­skich to nie bulterier, który dopada i zagryza na miejscu. Ale jest jak pies, który cały czas uja­da i doprowadza swoim szczekaniem do szału - mówi polityk PiS. Partia po­stanowiła więc założyć Adamowi Bodnarowi kaganiec. Prezydent podpisał właśnie nowelizację ustawy o rzeczni­ku praw obywatelskich. Wejdzie w życie pod koniec maja.
   - Nie zamierzam myśleć: przyjęli ustawę, to trzeba obniżyć głos o ton. Ta­kie myślenie oznaczałoby koniec nieza­leżności rzecznika praw obywatelskich - zapewnia Adam Bodnar.

NIEZAWISŁOŚĆ ZAWISŁA NA ZIOBRZE
Prawo i Sprawiedliwość przefor­sowało ustawę w trybie poselskim, co nie wymaga konsultacji społecz­nych. Kolejne czytania odbywały się w 10-osobowej podkomisji powołanej specjalnie po to, by przepchnąć tę usta­wę. I jak łatwo się domyślić, PiS miało w tej podkomisji przewagę głosów. RPO, Sąd Najwyższy, Naczelna Rada Adwoka­cka i Krajowa Rada Sądownictwa zgła­szały uwagi do projektu. Wykazywały, że pozbawianie immunitetu rzecznika praw obywatelskich za pośrednictwem ministra sprawiedliwości jest niezgodne z konstytucją.
   - Konstytucja mówi jednoznacznie, że rzecznik odpowiada wyłącznie przed Sejmem. Wskazanie więc dodatkowe­go przedstawiciela władzy jest mody­fikacją łamiącą prawo i ograniczającą w sposób niedopuszczalny niezależność RPO - argumentował Adam Bodnar.
   W trakcie prac nad ustawą PiS zmie­niło więc w tekście ministra sprawied­liwości na prokuratora generalnego.
- Tyle że w obecnych warunkach to ta sama osoba. Tak czy siak niezawisłość RPO zawisa więc na osobie Zbignie­wa Ziobry - przyznaje posłanka Nowo­czesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz, jedna z czwórki niepisowskich posłów pracu­jących nad nowelizacją.
   Prokurator generalny będzie teraz występował do marszałka Sejmu o uchy­lenie immunitetu RPO, jeśli rzecznik wejdzie w konflikt z prawem.
   - W praktyce może to oznaczać, że je­śli do prokuratora generalnego zgłosi się osoba z prywatnym aktem oskarże­nia, np. o zniesławienie, to prokurator generalny na tej podstawie może wnio­skować o uchylenie mi immunitetu. Za­kładam jednak, że dopóki nie popełnię żadnego przestępstwa, nie będzie prob­lemu - mówi Bodnar.
   - PiS nieraz już udowodniło, że czło­wiek sam nie wie, jakie ma przewiny. Sprawy można szyć na polityczne za­mówienie - ostrzega poseł opozycji i dodaje: - Zobaczymy, jak ta ustawa bę­dzie realizowana w praktyce. To dla PiS test praworządności.
   Ustawa nie dotyczy tylko rzecznika praw obywatelskich, lecz także rzecz­nika praw dziecka, szefów NIK, Gene­ralnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych i IPN, tyle że głównym jej celem jest właśnie RPO, będący poza Trybunałem Konstytucyjnym głów­ną instytucją broniącą praw i wolności obywatelskich.
   W przyjętej ustawie jest także kwe­stionowany przez opozycję zapis okre­ślający sposób wyrażania przez Sejm zgody na zatrzymanie lub aresztowa­nie RPO. Teraz wystarczy bezwzględ­na większość, czyli głosy 231 posłów (PiS ma 234). Dotychczas do odwoła­nia rzecznika potrzebna była większość kwalifikowana, czyli trzy piąte liczby posłów, a więc 276.
   Czy RPO zaskarży ustawę do Trybu­nału Konstytucyjnego? Adam Bodnar uważa, że we własnej sprawie nie wypa­da wnosić skargi. Może to jednak zrobić któraś z instytucji zgłaszających uwagi na etapie prac sejmowych. Na przykład pierwszy prezes Sądu Najwyższego.

W OBRONIE PRYWATNOŚCI
Adam Bodnar został rzecznikiem praw obywatelskich tuż przed zmia­ną władzy, jesienią ubiegłego roku. Jego kadencja trwa pięć lat. Może więc jesz­cze napsuć Prawu i Sprawiedliwości spo­ro krwi. Kwestionuje bowiem wszystkie flagowe projekty PiS.
W maju złożył do Trybunału Konsty­tucyjnego dwa wnioski: w sprawie tzw. owoców zatrutego drzewa oraz prze­noszenia prokuratorów niepokornych wobec władzy na prowincję. Pierw­szy wniosek dotyczy wykorzystywania w sądach nielegalnie zdobytych dowo­dów: „Wymiar sprawiedliwości będzie opierał się na niepraworządnym dzia­łaniu organów władzy publicznej i ich funkcjonariuszy. Jak to ma się do pra­wa do sądu, prawa do prywatności, prawa do ochrony tajemnicy komuniko­wania się, zakazu tortur?” - pyta rzecz­nik we wniosku złożonym do Trybunału Konstytucyjnego.
   W sprawie prokuratorów alarmuje: „Nowa ustawa o prokuraturze pozwala na potraktowanie prokuratorów w spo­sób, który przekreśla cały dotychcza­sowy dorobek zawodowy. Pozwala na usunięcie prokuratorów o ustabilizo­wanej sytuacji zawodowej, zdolnych do podejmowania decyzji i wykonywa­nia obowiązków służbowych w sposób niezależny i autonomiczny, a także rzetelny, obiektywny i bezstronny”. Dodajmy, że „dobrą zmianą” zosta­li dotknięci prokuratorzy zajmujący się śledztwem smoleńskim w sposób niezgodny z oczekiwaniami PiS.
   Wcześniej Bodnar zaskarżył całą usta­wę o prokuraturze, wykazując, że daje ona ministrowi sprawiedliwości nad­mierne uprawnienia przy zatrzyma­niach i pozwala „informować media, a także ujawniać tajemnicę śledztwa osobom, które nie pełnią żadnych funk­cji publicznych. Dając tak ogromne uprawnienia politykowi, ustawodawca nie dał żadnych uprawnień jednostce, aby mogła chronić swoje prawa i wol­ności” - napisał RPO w uzasadnieniu do skargi wniesionej do Trybunału.
   Niepokój Bodnara wzbudziły tak­że zmiany pozwalające na wykorzysty­wanie podsłuchów wykonywanych na wniosek prokuratora, bez zgody sądu. Wraz z ustawą o policji pozwalającą na inwigilację w internecie to - jego zda­niem - działania zagrażające prywatno­ści obywateli.
W skardze do Trybunału Konstytucyj­nego napisał, że rozwiązania te dotyczą 26 min ludzi, bo tylu Polaków korzysta z internetu. „Działania nakierowane na ochronę bezpieczeństwa obywateli nie mogą w sposób nieograniczony ingero­wać w prawo do prywatności. Zgodnie ze znowelizowanymi przepisami kon­trola operacyjna będzie mogła trwać aż do 18 miesięcy. Czyli przez półtora roku służby policyjne i służby specjalne będą mogły ustalić treść naszej koresponden­cji niezależnie od tego, czy ostatecznie zostanie uruchomione na tej podstawie postępowanie karne”.

GŁOS SUMIENIA
Sztandarową batalią rzecznika praw obywatelskich był sprzeciw wobec zamachu PiS na Trybunał Kon­stytucyjny. To on bronił Trybunału na rozprawie: „Funkcjonowanie Trybuna­łu Konstytucyjnego ma fundamentalne znaczenie dla ochrony praw i wolności jednostki. Na przestrzeni 30 lat współ­praca i dialog Trybunału Konstytucyj­nego z rzecznikiem praw obywatelskich były wartością wręcz ustrojową”. I nie chodzi tylko o kluczowe ustawy zwięk­szające uprawnienia władzy, lecz także o dziesiątki spraw, przy których rzecznik potrzebuje wsparcia Trybunału: począw­szy od poprawy warunków w zakładach wychowawczych, zmiany trybu przesłu­chań osób zgwałconych, efektywności eg­zekucji alimentów, po odszkodowania dla represjonowanych w czasach PRL i pra­wa kierowców. Sparaliżowany Trybunał Konstytucyjny to sparaliżowane działa­nie rzecznika praw obywatelskich.
   Bodnar od tamtego czasu nie spusz­cza z tonu. Skarży ustawę o służbie cy­wilnej znoszącą wymóg konkursów na stanowiska urzędnicze. I ustawę medial­ną, wykazując, że „narusza konstytucyj­ne gwarancje wolności słowa i wolności mediów, podporządkowując władze pub­licznego radia i telewizji bezpośrednio rządowi”. Argumentuje, że w ten sposób ustawa uderza nie tylko w dwa-trzy mi­liony osób czerpiących informacje z me­diów publicznych, ale „we wszystkich, którzy są zobowiązani do płacenia abo­namentu”. Urząd RPO alarmuje przy tym, że „Polska spadła w światowym rankingu wolności mediów z 18. na 47. miejsce”.
   W ostatnich dniach wytknął PiS i to, że za rządów tej partii Polska znalazła się na przedostatnim miejscu w Unii Eu­ropejskiej, jeśli chodzi o ochronę prawną osób LGBT. „Za szczególnie niepokojące należy uznać wypowiedzi przedstawi­cieli władz publicznych legitymizujące homofobię i dyskryminację ze względu na orientację seksualną czy tożsamość płciową” - mówił z okazji Międzynaro­dowego Dnia Walki z Homofobią i Trans- fobią. Rzecznik sprzeciwił się też decyzji premier Szydło, która w maju zlikwido­wała radę ds. przeciwdziałania dyskry­minacji rasowej, ksenofobii i związanej z nimi nietolerancji. Stało się to - jak podkreślił - „w momencie, gdy fala nie­chęci i przejawów nietolerancji, a nawet motywowanych uprzedzeniami aktów fizycznej przemocy, wzrasta”.
   Taka działalność Bodnara z pewnością nie podoba się politykom PiS. - Jest jak głos sumienia dla władzy, która w imię prawa i sprawiedliwości niszczy pra­wo i sprawiedliwość w Polsce - mówi polityk opozycji.
   - Jeśli będzie jakakolwiek próba za­mknięcia Adamowi Bodnarowi ust, to staniemy w jego obronie. Będziemy bro­nić rzecznika prawa obywatelskich jak Trybunału Konstytucyjnego. Wyjdzie­my na ulice i zaczniemy maszerować - zapewnia Mateusz Kijowski, szef KOD.

SÓL W OKU
PiS próbuje ograniczyć działalność Adama Bodnara na różne sposoby. Naj­pierw obcięto RPO budżet o 10 min zł na 2016 r. Tym samym finanse biura rzecz­nika wróciły do poziomu z 2011 r. KOD rozważał wówczas narodową zbiórkę na rzecznika, - Te 10 min zł to tylko 25 gr od każdego obywatela - mówi Kijowski, ale ostatecznie do zbiórki nie doszło.
   Teraz władza próbuje zarzucić na nie­go sieć, grożąc pozbawieniem immunite­tu. Jeśli i to nie przyniesie efektów, to ma w planach kolejny krok - ustawę o wy­gaszaniu mandatu analogiczną do roz­wiązania, jakie próbowano zastosować w przypadku sędziów Trybunału Kon­stytucyjnego. Politycy PiS przyznają, że takie rozwiązanie jest brane pod uwa­gę, choć „kiedy i w jakim trybie, wie tyl­ko prezes. Jedno jest pewne: Bodnar to sól w oku Kaczyńskiego” - mówi mój rozmówca.
   - Nie zamierzam się zastanawiać, ja­kie rącze myśli gnają po głowie ludziom władzy. Staram się być maksymalnie prawym obywatelem i robić dalej swoje - odpowiada Bodnar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz