czwartek, 17 marca 2016

Rodzina PiS na (nie)swoim



Nepotyzm, kolesiostwo, wycinanie lu­dzi „spoza rodziny” - PiS kontynuuje obyczaje tych, których krytyko­wał. Tylko na dużo większą ska­lę i z większą bezwzględnością.
   „Trzeba jasno powiedzieć, że po wygranej PiS żaden działacz czy zwo­lennik naszej partii, który wykrwa­wiał się w kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostat­ku” - taką wykładnię zasady „Teraz, k..., my” prezentowano w 2006 roku na zebraniach partyjnych po objęciu przez Jarosława Kaczyńskiego funkcji premiera. Koalicja PO-PSL stosowała później podobne prakty­ki, ale dyskretnie. Dzisiejszy PiS, na­uczony przykrym doświadczeniem przedterminowego oderwania od koryta, uprawia je teraz na skalę to­talną z wdziękiem buldożera.
   Zdymisjonowano już i zastą­piono „swojakami” zarządy niemal wszystkich najważniejszych dla partii instytucji. Na zaspokojenie pierwsze­go głodu poszły spółki Skarbu Pań­stwa, służby specjalne, policja, cło, izby skarbowe, kuratoria oświaty, Lasy Państwowe oraz agencje rolne. Było przy tym trochę hałasu w me­diach, ale temat wkrótce przyschnie. Pod zaufanym nowym kierowni­ctwem powstaną nowe miejsca pra­cy dla towarzyszy i ich rodzin, a jak stanowisk zabraknie, to

personel „wysłużony” zastąpi się zasłużonym.
    Widać już efekty tej taktyki. O ta­kich ignorantach jak towarzysze Mastalerek czy Jasiński usadzonych na najwyższych stołkach w Orlenie wiedzą wszyscy. Ale rządzi też nami armia pociotków, przyjaciół królicz­ków. Na przykład prezesem Polskiej Grupy Zbrojeniowej (ponad 60 spó­łek, 5 mld zł rocznych obrotów, 17,5 tys. zatrudnionych) został Arka­diusz Siwko, który nigdy dotychczas w branży militarnej nie pracował. Był natomiast w latach 1991-1992 dyrek­torem gabinetu ministra spraw we­wnętrznych, gdy funkcję tę sprawo­wał Antoni Macierewicz. Lepszej rekomendacji chyba nie potrzebował.
   W skład trzyosobowego kierow­nictwa Grupy wszedł także Maciej Lew-Mirski - kolejny wspólnik Ma­cierewicza w byłej Komisji Weryfi­kacyjnej WSI, a następnie w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego. Naj­większą jednak sensacją w zarządzie PGZ jest niejaki Radosław Obolewski (rocznik 1970), przewodni­czący klubu „Gazety Polskiej” w Ło­miankach pod Warszawą. O jego talencie oraz umiejętnościach świad­czy fakt, że jest mężem właścicielki apteki „Aronia” w Łomiankach, w której szef gabinetu polityczne­go i rzecznik prasowy MON Bar­tłomiej Misiewicz pracował, gdy był asystentem posła Macierewicza. Pan Radosław miał nawet okazję poznać słynnego szefa swojego ko­legi. Działał też trochę w lokalnym stowarzyszeniu zajmującym się m.in. zbiórką i spieniężaniem makulatury na pomoc dla katolickich misjonarzy w Afryce, ale już mu się odechciało. Przepuszczenie przez nasze państwo cudownej okazji, że taki specjalista jest akurat wolny, byłoby niewyba­czalnym błędem...
    Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, prawa ręka przyszłego prokuratora generalnego Zbignie­wa Ziobry, pochodzi z Opola. „Jest mocnym punktem mojego rządu” - podkreśla premier Beata Szydło. W wyborach samorządowych 2014 roku Jaki hojnie wspomagał finanso­wo kampanię prezydencką swojego kolegi Arkadiusza Wiśniewskiego. Gdy Wiśniewski wygrał, wicepreze­sem miejskiej spółki Wodociągi i Ka­nalizacja został Ireneusz Jaki, tatuś Patryka. „Wiem, że w związku z za­trudnieniem ojca mam

potężne straty wizerunkowe,
ale chodzi mi o to, żebyśmy nie do­szli za chwilę do takiego wniosku, że rodzinę posła można krzywdzić” - żartuje Jaki junior na łamach lokal­nej prasy.
   „Dobra zmiana” kadrowa PiS prowadzi czasem do sytuacji co naj­mniej niezręcznych. Oto prezesem potężnej Agencji Restrukturyza­cji i Modernizacji Rolnictwa został działacz Daniel Obajtek, dotych­czasowy wójt Pcimia. Pan Daniel ma obecnie status oskarżonego o korup­cję. Zdaniem prokuratury przyjął 50 tys. zł łapówki i wyłudził sobie „na boku” 700 tys. zł. Jego proces przed sądem w Sieradzu jeszcze trochę po­trwa. „Minister rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztof Jurgiel, wnioskując do Prezesa Rady Ministrów o powierze­nie pełnienia obowiązków Prezesa (...) Danielowi Obajtkowi, posiadał wiedzę na temat sytuacji Pana Daniela Obajtka, w jakiej się on znalazł w związku z kierowanymi przeciwko niemu za­rzutami” - przyznaje radca ministra Dariusz Mamiński. I przypomina, że „każdy, kto nie jest skazany pra­womocnym wyrokiem sądowym, jest w Polsce uznawany za niewinnego, a zarzuty nie utrudnią [Obajtkowi] pracy na nowym stanowisku”.
   Nowy dyrektor generalny Lasów Państwowych Konrad Tomaszew­ski nie jest żadną niespodzianką. Pełnił krótko tę funkcję za rządów AWS, ściśle współpracował z radio- maryjnym ministrem środowiska Janem Szyszką. No i jest krewnia­kiem ciotecznego brata samego pre­zesa Kaczyńskiego, a jego osobisty brat Grzegorz pełni funkcję prezesa PiS-owskiej spółki „Forum” wydają­cej gazetę, której tytuł wstyd wymie­niać. „Pomiędzy Jarosławem Kaczyń­skim a Konradem Tomaszewskim nie ma więzów krwi” - uspokaja nas Grażyna Zagrobelna, przewodni­cząca Krajowej Sekcji Pracowników Leśnictwa NSZZ „Solidarność”. Jan Maria Tomaszewski, słynny kuzyn Kaczyńskiego, któremu udało się pracować jednocześnie na trzech etatach (Orlen, TVP, Wodociągi Miejskie w Warszawie), jeszcze cze­ka na ofertę godną jego kwalifikacji. Jest plastykiem...
   Szansę na piękną karierę poli­tyczną otrzymał Antoni Duda,

wujek pana prezydenta.
   Z Powiatowego Urzędu Pracy w Opolu przeskoczył od razu do Sej­mu. „Bawiłem Andrzejka w Krako­wie, gdy był dzieckiem” - opowiada o swoich zasługach świeżo upieczo­ny poseł. Drugi z Dudzich wujków Wiesław Kamiński był dotychczas szefem Przedsiębiorstwa Gospodar­ki Komunalnej w Radomsku. Został teraz oddelegowany przez premier Szydło na komisarza zarządzające­go miastem, bo poprzednia prezy­dent zdobyła mandat poselski i mu­siała zwolnić posadę w magistracie. „Babcia Andrzeja jest rodzoną sio­strą mojej mamy” - bagatelizuje ko­ligacje komisarz Kamiński.
   Nagłe awanse objęły m.in. To­masza Waszczykowskiego, brata ministra spraw zagranicznych Witol­da. Mianowano go - oczywiście bez konkursu - szefem Urzędu Kontroli Skarbowej w Łodzi. Pan Tomasz pra­cuj e w skarbówce od kilku lat, więc z pewnością da sobie radę. Bardziej „pod górkę” będzie miał 25-letni
Paweł Kurtyka, syn Janusza, tra­gicznie zmarłego w Smoleńsku pre­zesa Instytutu Pamięci Narodowej. Siedział sobie człowiek spokojnie w krakowskim biurze architekto­nicznym, a Macierewicz brutalnie wcisnął mu posadę szefa rady nad­zorczej Agencji Mienia Wojskowego. Ale podobno ma w plecaku buławę. „ Od początku działalności publicznej angażuje się po stronie obozu patrio­tycznego. Kontynuowanie troski o pa­mięć o »żołnierzach wyklętych«, którą przejawiał jego ojciec, świadczą o tym, że i merytorycznie, i ideowo jest dopa­sowany do tego, by pełnić określone funkcje” - czytamy w rekomendacji pana Pawła.

Za zasługi na odcinku
„żołnierzy wyklętych” wysoko awan­sował też wiceburmistrz Cieszyna Bogdan Scibut, którego Maciere­wicz wziął do MON na etat dyrek­tora generalnego. Pan Bogdan ma już pewne doświadczenia w tej dzie­dzinie, bo w latach 90. służył pryncypałowi w MSW. Później był pre­zesem oddziału spółki Polskapresse, czyli pracował „u Niemca”. Jest pa­sjonatem „pogłębienia wiedzy na temat konspiracji niepodległościo­wej”, więc robota w „niepolskich mediach” wcale mu nie zaszkodziła.
   Ciekawie rozwija się Kacper Ka­miński, syn Mariusza, wiceprezesa PiS i ministra koordynatora ds. służb specjalnych. Kacper (rocznik 1988) miał zaledwie 22 lata i wykształce­nie bardzo średnie, gdy w 2010 roku zdobył mandat radnego powiatowe­go w Otwocku. Dostał takie miejsce na partyjnej liście, że wystarczyło mu 749 głosów. Z łatwością (942 głosy) załapał się też na drugą kadencję. „W związku z informacjami dotyczą­cymi rzekomego nepotyzmu związane­go z moją osobą pragnę je zdemento­wać i poinformować, że ubiegając się o mandat radnego powiatu otwockie­go, poprosiłem o zgodę Prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który zgodził się na moją kandydaturę i wsparł mnie swoim poparciem” - tak odpierał wredne pogłoski o popychaniu przez tatę. CBA życzliwie mu się przyglą­dało, bo jakimś cudem nie zakwestio­nowało oświadczenia majątkowego, w którym radny Kacper nie ujawnił swojego zatrudnienia w spółce zwią­zanej ze Srebrną. Młody Kamiński niedawno zrezygnował z zasiadania w radzie powiatu. Nasi informatorzy twierdzą, że jest przygotowywany do tajnych zadań w tajnych służbach...
   Prezes Kaczyński ostrzegał swo­ich ludzi, że będą surowo karani za każdy przypadek nepotyzmu lub za­trudniania znajomych. Czyżby odbie­rał jakieś lekcje obłudy u samego mi­strza Rydzyka?
MARCIN KOS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz