środa, 23 grudnia 2015

Litania



Na polach zielono, zające harcują, a koty wygrzewają się na dachach. Nie ma co ma­rzyć, że któraś rzeka w tym roku za­marznie. Lód skuł jedynie Trybunał Konstytucyjny. Przyroda sprzyja ministrowi ochrony środowiska, więc wkrótce zacznie on bezkarną wycinkę w Puszczy Białowieskiej. Na jej miejscu powstanie park narodowy im. Prawdy Smoleńskiej albo nowoczesna, z asfaltowanymi alejkami, Puszcza Opatrzności Bożej.
Tymczasem przed Pałacem Prezydenckim w tzw. mie­sięcznicę dziennikarza TVP zaatakowała grupa starszych osób - tym, co mieli pod ręką. Różańcami i krucyfiksami. Wydarzenie skomentował pisowski marszałek senatu Kar­czewski: „Dziennikarz nie powinien wchodzić w jądro zdarzeń”. Tego samego dnia Beata Kempa w sali obrad rządu zdjęła z gwoździa zegar ścienny i powiesiła tam krzyż - „symbol miłości i pojednania, od zawsze wpisany w historię Polski”. Parę godzin później wyż. wym. kierow­niczka intendentury, rozgrzana chrze­ścijańską potrzebą palenia na stosach, obaliła Konstytucję RE Zrugała Trybu­nał i po bolszewicku skasowała jego wyroki. Dzielna komsomołka w służ­bie pana Kaczyńskiego.

Przez Polskę sunie monstrual­na brzytwa, a z jadących za nią gigantofonów słychać: „My się nie cofniemy, bo zaufali nam Polacy.
Zostaliśmy wybrani przez naród”.
Oto jeden z tych wybranych, doradca prezydenta An­drzej Zybertowicz ma czelność dowcipkować, że zmar­ły niedawno Jan Kulczyk żyje sobie gdzieś na Bali pod innym nazwiskiem. Kolejna cmentarna hiena to nowy pisowski „sędzia” TK Mariusz Muszyński - znany głów­nie z tego, że kpił ze śmierci prof. Władysława Barto­szewskiego. Z ciemnego kąta na stanowisko szefa sej­mowej komisji praw człowieka wypełzł też peerelowski prokurator Piotrowicz. Zgodnie z tym, czego nauczyła go PZPR, oświadczył, że „demonstracje antyrządowe to łamanie demokracji i nieszanowanie prawa”. Rok temu sam brał udział w takiej demonstracji, ale wtedy rządziła PO, a dziś - mówi Piotrowicz - „mandat do sprawo­wania władzy ma PiS”. Brawo. To się kiedyś nazywało demokracja socjalistyczna.
Na ulicach Kalisza posłanka Joanna Lichocka i wice­minister sprawiedliwości Patryk Jaki (oboje PiS) na na­szych oczach zatrzymali „zwijanie się państwa, które prowadziła PO”. Obiecali, że zrobią wszystko, by w Kali­szu i Wielkopolsce było więcej nowych inwestycji. Sztan­darową stanie się „nowoczesne więzienie spełniające normy europejskie”. Minister puchnie z dumy, bo po­mieści nie stu i trochę jak poprzednie z czasów PO, ale aż 300 skazanych. Rozmach, postęp i spełnienie marzeń wszystkich Polaków, przecież każdy chciałby siedzieć w pierdlu na wysokim poziomie. Po piętach Kaliszowi depcze Gdańsk. Tamtejszy oddział Instytutu Pamięci Narodowej zorganizował swoje 15-lecie jako galę bokserską. Zawodnicy mają wychodzić na ring, słuchając pieśni Jacka Kaczmarskiego i Przemysława Gintrowskiego, a w przerwach między rundami puszczany będzie dokumen­talny film o życiu Anny Walentynowicz. Pomysł niezły, tyle że już to widziałem w skeczu Monty Pythona. Tam aż krew się lała, gdy faceci w ringu rozstrzygali odwieczne pytanie, czy Bóg istnieje.

No i właśnie za chwilę Bóg się rodzi. W stajence Święta Rodzina. Głodno, chłodno i ubogo. Mówi św. Józef: Szkoda, Marysiu, że PiS nie dotrzyma obiet­nicy i nie da nam jednak 500 zł na pierwsze dziecko. Maryja: Może Duch Święty się zlituje i będziemy mieli drugie. Św. Józef: I tak pieniądze będą niepewne. Mu­sielibyśmy nadal być biedni. PiS powiedział, że bogaci, którzy sięgną po 500 zł na drugie dziecko, po prostu się skompromitują.
Stanisław Tym
ŹRÓDŁO

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz