niedziela, 13 września 2015

Kocia łapa w kaczej partii.


„Lansuje się z rodziną, a żyje z kochanką” - napisał o Jerzym Szmicie, pośle PiS z Olsztyna, „Fakt” z 20 sierpnia 2015 r. Opublikował zdjęcia parlamentarzysty z przyjaciółką spod Warszawy, z którą poseł jest związany od 5 lat. U niej miesz­ka, przebywając w stolicy. Na fotografiach przytu­lona para spaceruje po galerii handlowej i kupuje filiżanki.
Tabloid otrzymał informacje i fotografie od ano­nima, który ten sam list z zawartością wysłał do wszystkich parlamentarzystów Warmii i Mazur, a także do mnie.
Nie mam nic przeciwko mężczyznom, którzy potrafią uszczęśliwiać dwie kobiety naraz.

„Stara się kreować wizerunek człowieka re­spektującego ponad wszystko wartości rodzin­ne - kroczy w pierwszych szeregach Marszu dla Życia i Rodziny, uczęszcza do kościoła, zabiera swojego małego synka na oficjalne uroczystości, gdzie każe mu np. zapalać znicze, składać kwia­ty. Wszystko po to, aby sprawić wrażenie, że jest człowiekiem moralnym i prawym obywatelem wyznającym tradycyjne wartości” - pisze ano­nim.
Dużo wie o prywatnym życiu posła i karierze za­wodowej jego flamy. Nazwę ją Martą i pominę wszystkie szczegóły, które mogą ją identyfikować.
Warto tylko wiedzieć, że dojrzały Szmit nie gu­stuje w kurach domowych, jak można by było się domyślać z programu jego partii. Wybrankę po­znał w podróży służbowej do Japonii. W ostatnich wyborach startowała na burmistrza jednej z pod­warszawskich gmin. I to nie w barwach PiS, choć tak byłoby pewnie prościej. I prezes Kaczyński mógłby być „za”, patrz kariera żon Przemysława Gosiewskiego.
Partia Kaczyńskiego poparła na burmistrza in­nego kandydata, a nie kochankę swego posła. Przy­jaciółkę Szmita wystawił apolityczny komitet wy­borców. „Będziemy lepsi od Ząbek” - przekony­wała mieszkańców. Wybory przerżnęła, poparło ją 1000 osób. Jest jednak bardzo aktywna zawodo­wo. Menedżer, członek rady nadzorczej...





Skromna właścicielka hurtowni chemicznej. Tyle wiadomo z materiałów wyborczych Szmita z 2011 r. Nie sposób się dowiedzieć czegoś ze stro­ny warmińsko-mazurskiego PiS. Ani nawet z Facebooka pana męża. „Żonaty” - zdradza tylko. Miejsce zamieszkania: Olsztyn. Na Facebooku prezentuje zdjęcie sprzed kilku dni. Malec z biało-czerwoną chorągiewką - domyślam się, że syn - maszeruje z kobietą, domyślam się, że z matką, na pochodzie w 95. rocznicę bitwy warszawskiej. Kobieta trzyma chłopca za rękę, twarzy nie wi­dać, górna część jej ciała jest ucięta na wysokości biustu.
Autor anonimu twierdzi, że posłowwie o po­dwójnym życiu męża. Z pomocą polityków PiS próbowała skłonić go do porzucenia rywalki. Nie wskórała nic, poza upokorzeniem. Bo

Kaczyńskiego nie interesuje, kto z kim śpi. Reaguje jedynie na głośne skandale obyczajowe, które mogą odebrać jego partii wyborców.

Romansu Szmita nikt nie chciał nagłaśniać. Gdy wybierano szefa struktur regionalnych, właśnie on zyskał aprobatę centrali. Prawie nie rozważano kandydatury posłanki Iwony Arent. Po co więc ry­zykować zemstę bliskiego kolegi Joachima Bru­dzińskiego cieszącego się opinią człowieka bez sentymentów?
Bo że romans nie był w Olsztynie tajemnicą, wy­nika choćby z wpisów na forach.
„A co z pana rozwodem, panie Szmit? Wyborcy kogoś, kto prezentuje się prorodzinnie i prokościelnie powinni o tym chyba wiedzieć? Rozwód kościelny też będzie?” - to cytat z forum „Kuriera Olsztyńskiego” z 22 grudnia 2014 r.
Jeśli wierzyć anonimowi, małżonka Szmita po­godziła się z losem z powodów materialnych. Wo­li mieć pieniądze na trójkę dzieci, które urodziła posłowi, niż walczyć z nim w sądach o alimenty, których - jak uczy historia - politycy PiS nie lubią płacić.
Pogadałam z nią, nie z mojej winy krótko.
- To niemiły dla pani temat, ale chciałabym po­rozmawiać o anonimie - zaczynam po wymienie­niu informacji wstępnych.
- Nie będę rozmawiać na żaden temat - ucięła.

Olsztyn był kiedyś na ustach wszystkich z powo­du Jerzego Czesława Małkowskiego. To wieloletni prezydent Olsztyna, oskarżony o molestowanie pracownic i zgwałcenie podwładnej. 7 lat temu po­licjanci wyprowadzili go z ratusza na oczach całe­go narodu, bo fakt uwieczniła telewizja.
Między Małkowskim a Szmitem istnieje zwią­zek nie tylko taki, że mają pociąg do niezaobrączkowanych przez siebie kobiet.
Obaj panowie ubiegali się o fotel prezydenta Olsztyna. Szmit startował 3-krotnie. Przerżnął wszystkie wybory, choć grzmiał, ile wlazło, jakim skurwielem jest kontrkandydat zdradzający żonę. Małkowski przegrywał o włos, Szmit nie wchodził do drugiej tury.
Przy okazji wyborczych konfrontacji zwolenni­cy Małkowskiego podnosili, że nie zdradza się żo­ny z różnych, niekoniecznie szlachetnych powo­dów. Np. ze strachu przed nią. Z powodu braku okazji. Albo braku zainteresowania ze strony pań.
Inni dali się przekonać argumentom wysuwa­nym przez polityka PiS. „Szmit jest na tyle po­rządny, że nie zdradza swojej żony - pisał ktoś na lokalnym forum. - A Małkowski zdradzał żo­nę. Wniosek taki, że Małkowski ma zachwiane wartości moralne. No więc on zdradzi nas - Olsztyn. Wstyd”.
W ostatnich wyborach Małkowski dostał 49,53 proc. głosów. Jego komitet do rady wziął 8803 głosów. Całe PiS o 2500 głosów więcej. Mał­kowski i jego trzech ludzi - żeby było weselej, są to 3 panie! - weszli do rady miejskiej.
Może z powodu spektakularnych sukcesów prze­ciwnika Szmit napisał interpelację w jego sprawie. Skrytykował ślamazarność wymiaru sprawiedli­wości. Bo najpierw nieskończenie długo prokura­tura pisała akt oskarżenia, a dziś Małkowski wciąż siedzi na ławie oskarżonych. Tak zwykle jest w dę­tych sprawach, ale w pośle wzbudziło to podejrze­nia i obawy ogólniejszej natury.
„Co więcej, jeśli tak dalej pójdzie, to wszystkie zarzuty stawiane Małkowskiemu przedawnią się i można się domyślać, że wówczas Czesław Mał­kowski wystąpi o odszkodowanie za czas spędzo­ny w areszcie. I za to odszkodowanie zapłacimy my, podatnicy i opinia publiczna, która może czuć się zlekceważona przez opieszałość wymia­ru sprawiedliwości” - pogonił ministra sprawiedliwości przed ostatnim Bożym Narodzeniem.
Usłyszał, że jego niepokój w sprawie Małkowskiego jest j niezasadny. Sąd wyznaczył j 77 wokand, z czego nie odbyło | się jedynie 6, i to nie z powodów gierek oskarżonego, ale z przy­czyn obiektywnych. O przewle­kłości nie ma mowy. Sprawa jest skomplikowana i dotyczy „trud­nej do oceny sfery zachowań o charakterze seksualnym”.

Przyjrzałam się aktywności poselskiej Szmita. Poza obroną SKOK-ów, w których przez kil­ka lat zarabiał na chleb jako szef oddziału regionalnego, popierdółki. „Straszą mnie, że będę siedział. Dla mnie to żadna no­wina, już siedziałem za poma­ganie słabszym. Jedyny pro­blem, to że mogę w więzieniu przytyć, wszak karmią tam du­żo lepiej niż w szpitalach czy domach dziecka, o żołnierzach nie wspominając” - to o wspie­raniu mieszkańców Lekit, któ­rzy nie chcą na tzw. Świętej Gó­rze fermy wiatrowej. Ponieważ protestujący zablokowali drogę publiczną, Komenda Głów­na Policji wniosła o uchyleniu immunitetu posła Szmita, bo chciała go przesłuchać. Sejm odrzucił wniosek.
Szmit przejmuje się smutnym losem psów, które niektórzy katują, a inni do nich strzelają. A także uchodźców, tyle że tylko chrześcijańskich. Zapropono­wał rządowi, że wskaże konsultantów i środowiska, które mo­głyby ich typować. Ostatnio po­seł zarządził na Facebooku zrzutę na rozbiórkę po­mnika generała Armii Czerwonej Iwana Czernia- chowskiego w Pieniężnie. Bo goń z pomnika bol­szewika. „Liczy się każda złotówka” - apeluje. Czerniachowski był najmłodszym radzieckim ge­nerałem. Zginął w wieku 39 lat podczas wyzwala­nia Pieniężna.

Olsztyn nie jest miastem pruderyjnym. O miło­snych przygodach posła Szmita napomknęła jedy­nie prawicowa „Debata”. Utworzyły ją 8 lat temu walczące z komuną solidaruchy w tych samych ce­lach, dla których drukowały ulotki w czasach PRL. Żeby w Olsztynie było wolne słowo. „Debata” wy­stąpiła w obronie parlamentarzysty: „To, że polity­cy mają kochanki i dzieci z nimi, to zjawisko sta­re jak świat. Jednak po raz pierwszy postanowio­no do walki politycznej użyć tej broni. Może się ona okazać obosieczna. Czekamy teraz na sesję zdjęciową innego prominentnego posła z Olszty­na, który startuje z konkurencyjnej partii z jedyn­ki, a którego żona wyrzuciła z domu pod Olszty­nem, gdy okazało się, że ma dziecko z pracowni­cą swego biura poselskiego, oraz posłanki, która rozbiła małżeństwo młodszego od siebie kochan­ka” (opublikowane 20 sierpnia 2015 r.).
Czy to sugestia do parlamentarzystów z regionu, którzy dostali anonim i fotografie Szmita z przyja­ciółką: trzymajcie język za zębami? Macie przecież to i owo za uszami? Czyli szantaż?
Cisza służy Szmitowi. Wszystkie inne media, po­za „Debatą”, nabrały wody w usta, choć szeregowi redaktorzy przebierają nogami. Ale naczelni mó­wią dziennikarzom: sza. Podobno szef Radia Olsz­tyn nie przyszedł na kolegium redakcyjne, które miało się zajmować Szmitem. Bo podobno

Kaczyński zapowiedział, że jeśli temat uda się w regionie wyciszyć, posłowi włos z głowy nie spadnie. W końcu każdy ma prawo do miłości.

BOŻENA DUNAT
PS Zapytałam Elżbietę Witek, rzeczniczkę PiS, czy pogląd, że drogowskaz nie musi chodzić drogą, którą pokazuje, jest bliski Jarosławowi Kaczyńskiemu. Czy Szmit będzie otwierać listę kandydatów PiS do Sejmu z Olsztyna? Jak PiS ocenia dokona­nia Szmita jako posła? Prosiłam o odpowiedź do 26 sierpnia 2015 r. Nie dostałam z biura prasowego PiS żadnej informacji.

1 komentarz: