piątek, 18 września 2015

Hołd Krynicki



Z Forum Ekonomicznego w Krynicy Jarosław Kaczyński wrócił z nagrodą dla Człowieka Roku, wielki biznes z podkulonym ogonem, a obserwatorzy z poczuciem niesmaku i manipulacji. Polskie Davos uznało, że PiS już wygrało wybory.

Joanna Solska

Najszybciej, bo od razu po wręczeniu nagrody dla lidera PiS, zareagował Marek Sowa, marszałek Małopolski. Oburzył się na Twitterze na słowa Jacka Karnowskiego, redaktora propisowskiego pisma „wSieci”, który stwierdził, że na­grodę przyznano jednogłośnie. - Kłamstwo krynickie - mówi marszałek Sowa. - Jarosław Kaczyński dostał 9 głosów na 28 gło­sujących. 7 oddano na premiera Ukrainy Arsenija Jaceniuka, po 6 na Herberta Wirtha, prezesa KGHM, oraz reprezentację siat­karzy. Głosowanie było elektroniczne. W Krynicy jurorzy podnosili rękę, przyjmując tylko do wiadomości wyniki głosowania. Mar­szałek Sowa ma kłopot, ponieważ jego urząd wspiera corocznie Forum Ekonomiczne w Krynicy sporą kwotą 1,2 min zł. Wychodzi na to, że platformiany samorząd wsparł pisowską imprezę.
Karnowski, świeżo powołany członek Rady Programowej, wy­głosił w jej imieniu laudację. Uznał, że nagrodę wręczono liderowi PiS jako menedżerowi wielkiej zmiany. Rada doceniła te cechy laureata, które ceni świat biznesu: konsekwencję, wolę działania, zdolność podnoszenia się po porażkach, umiejętność kreowania wizji. Obecnych zamurowało. Zdziwiony był nawet laureat. Pol­skie Davos uhonorowało lidera partii, która w kampanii wyborczej obiecuje rozdawnictwo publicznych pieniędzy, jakiego jeszcze nie było.
- Gdyby nagrodę dostał Andrzej Duda, nikt by się nie zdziwił. On naprawdę osiągnął sukces. Ale na Dudę, jak się okazało, nie głoso­wał nawet ten, kto go zgłosił. Dostał zero głosów- dziwi się Stani­sław Ciosek, także członek rady. W prywatnej rozmowie usłyszał od Aleksandra Kwaśniewskiego, którego nie było na wręczeniu
nagrody, że „wchodzą PiS bez wazeliny”. Trudno się nie zgodzić. Ciosek twierdzi, że sam zrobił unik i głosował na siatkarzy.
Prezydent Aleksander Kwaśniewski, jako członek rady, także firmuje nagrodę swoim autorytetem. On też był jej laureatem, podobnie jak Bronisław Komorowski i Donald Tusk. Wszystkich uhonorowano, kiedy już było wiadomo za co. Jarosław Kaczyński po raz pierwszy otrzymał nagrodę akonto. Przyznanie tytułu lidero­wi partii, która dopiero ma zamiar przejąć władzę, może więc nieco Radę Programową ośmieszać. Zwłaszcza że chodzi o „osiągnięcia w2014 r.”. Czyli jakie? Ciosek zażądał od Zygmunta Berdychowskiego, szefa Rady Programowej, by oświadczył, jak było naprawdę. Bez skutku. Davos się skończyło, poczucie niesmaku rosło.

Wykiwani czy walkowerem?
Już po powrocie z Krynicy zareagował inny juror - Aleksander Grad, były minister skarbu, obecnie wiceprezes Tauronu. Mówiąc językiem marszałka Sowy, kłamstw krynickich mogło być kilka. Więc Grad publicznie zwraca się do Zygmunta Berdychowskiego o odpowiedź na kilka pytań. M.in. o to, kto brał udział w głosowaniu. A przede wszystkim o to, by ujawnił, jakie osoby ostatnio zostały członkami Rady Programowej i kiedy.
Nieoficjalnie wiadomo, że chodzi tu m.in. o Wojciecha Wró­blewskiego (PZU) i Krzysztofa Gawkowskiego (SLD zastąpił w tym gronie nieżyjącego Józefa Oleksego), który twierdzi, że głosował na Wirtha, ale przede wszystkim o Jacka Karnowskiego, prof. Pio­tra Glińskiego (PiS), Macieja Łopińskiego (Kancelaria Prezyden­ta) , Pawła Lisickiego (prawicowy tygodnik „Do Rzeczy) oraz Marka Kuchcińskiego (PiS). O składzie Rady Programowej decyduje jej przewodniczący. Nowi członkowie zostali zaprezentowani dopie­ro w Krynicy. Nikt ze starych nie zaprotestował.
Cezary Grabarczyk, polityk PO, były minister sprawiedliwości, zaprotestować nie mógł, ponieważ w Krynicy go nie było. Nie mógł opuścić ważnego posiedzenia Sejmu. Elektronicznie głosował na siatkarzy. - Ograli nas - przyznaje. Prawdę mówiąc, oddali po­jedynek walkowerem. Politycy koalicji, będący w Radzie Programo­wej, glosowanie sobie odpuścili. Tak wynika z nieoficjalnych donie­sień. Zarówno Hanna Gronkiewicz-Waltz, jak i Jerzy Buzek, Teresa Kamińska czy Jan Bury z PSL. Nie głosował też Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa, biskup Tadeusz Pieronek, biznesmen Grze­gorz Hajdarowicz, lokalny samorządowiec Dariusz Reśko.
Grabarczyk jeszcze nie wie, co zrobi z tym fantem. Może zrezy­gnuje z rady? Nie rozumie, jak można nagradzać kogoś, kto jest odpowiedzialny za to, co się działo w SKOK. Włodzimierz Cimo­szewicz (nie zasiada w radzie) już zapowiedział, że do Krynicy jeździć nie zamierza. Prof. Leszek Balcerowicz chętnie by poznał nazwiska wybitnych ekonomistów, którzy głosowali na Jarosława Kaczyńskiego. Utarło się, że Człowieka Roku wyłaniają wybitne postaci życia publicznego i wielki biznes.

Ekonomiczne forum polityczne
Bezsprzecznie należy do tego grona Krzysztof Pawiński, współtwórca wielkiej firmy Maspex z Wadowic. To jedyny polski koncern spożywczy, który powoli staje się globalny. Na razie ma zasięg środkowoeuropejski. Pawiński nie mówi, na kogo głoso­wał. I nie zamierza protestować, ponieważ faktem jest, że nikt z nominowanych więcej od Jarosława Kaczyńskiego głosów nie dostał. Na tematy polityczne wypowiadać się nie chce. Filozo­ficznie stwierdza: - Nic się wczoraj nie zaczęło, nic się jutro nie skończy. Maciej Owczarek, były szef energetycznej firmy ENEA, odsyła do Zygmunta Berdychowskiego. Inni zapewniają, że gło­sowali na siatkarzy. Dziwne, że siatkarze przegrali z Kaczyńskim.
Zygmunt Berdychowski jest twórcą i animatorem Forum Eko­nomicznego w Krynicy, bez niego ta impreza nie istnieje. Były poseł AWS, do niedawna radny wojewódzki PO, na razie nadal jest członkiem tej partii. Formalnie organizatorem jest Fundacja Instytut Studiów Wschodnich, założona przez Berdychowskiego, z kapitałem 1,5 tys. zł. Jak wszystkie fundacje podlega nadzorowi ministra kultury i nie płaci podatków, jeśli zyski wydaje na cele statutowe. Czyli m.in. „Krzewienie edukacji społecznej i poli­tycznej w służbie demokratycznej przyszłości Rzeczypospolitej Polskiej i państw położonych w Europie Środkowo-Wschodniej”. Berdychowski nawet nie jest jej prezesem. Prowadzi własną dzia­łalność gospodarczą, fundacja jest jego partnerem biznesowym.
Nagrodę Człowieka Roku przyznaje od 25 lat. Można się więc zdziwić, że Aleksander Grad dopiero teraz pyta publicznie, jaki jest regulamin jej przyznawania. Niemniej pytanie jest zasadne. Bo kryteria wyglądają na mocno elastyczne. Ciosek pierwot­nie chciał nominować Angelę Merkel, ale musiał zrezygnować. Laureatem może bowiem zostać tylko osoba, która na imprezie w Krynicy będzie obecna. Ale nie musi. Jan Paweł II nagrodę do­stał, chociaż nie przyjechał. W jego imieniu odebrał ją biskup Pie­ronek. Premier Ukrainy, Jaceniuk (7 głosów), także obecny nie był.
Nieczytelny jest także dobór członków Rady Programowej. Oprócz osób, których obecność wydaje się oczywista, są też takie, których dorobek biznesowy ani publiczny nie poraża. Choćby do­kooptowani ostatnio. Przychodzą i odchodzą z woli Berdychow­skiego. Jeden z byłych członków rady mówi: - Zygmunt dobiera ludzi, dzięki którym ten biznes lepiej się kręci. Ja odszedłem, gdy moje znaczenie polityczne zmalało.
A biznes kręci się świetnie. Forum Ekonomiczne w Krynicy ma swoją markę, liczy się w regionie. Zdaniem marszałka Sowy jego logo warte jest dziś ok. 10 min zł. Na tę wartość pracował nie tylko Berdychowski, ale - przede wszystkim - kolejni premierzy i prezydenci. Aleksander Kwaśniewski, Lech Wałęsa, Józef Oleksy, lecz także Donald Tusk czy Bronisław Komorowski. Dzięki temu że bywali na forum, ściągał tu również biznes. Zwłaszcza zarządy wielkich firm kontrolowanych przez państwo. To politycy stali się kołem zamachowym forum.
Obecność znakomitych gości przekłada się na pieniądze. - Za obecność w Krynicy trzeba słono płacić - zwierza się prezes dużej firmy. Akredytacja dla jednej osoby kosztuje 5-6 tys. zł, za­pewnia hotel i wyżywienie. Przyjeżdża ok. 2-3 tys. osób. Grono sponsorów nie ogranicza się do urzędu marszałkowskiego Ma­łopolski. Nakażdej imprezie sponsorów jest kilkudziesięciu, na­zywają się partnerami. Zaszczyt bycia partnerem kosztuje firmę ok. 100 tys. zł. Sponsor musi mieć też stoisko, najlepiej jak naj­bliżej głównego deptaka, to kolejne 20 tys. zł. Minimum, bo ceny i stawki negocjuje się z Berdychowskim.
Strumień pieniędzy przestanie do fundacji płynąć, jeśli politycy zawiodą. Trudno się dziwić Berdychowskiemu, że zagospodarował przestrzeń, którą zlekceważyli jego koledzy partyjni. Zapraszając tych, którzy po władzę idą. - Od pewnego czasu było już oczywiste, że impreza stanie się pisowska. Do Krynicy przyjechał nie tylko pre­zydent Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński, ale także Beata Szydło i wielu innych liderów tej partii. Biznes licznie skorzystał z okazji, żeby się przyszłej władzy pokłonić. Zwłaszcza że nie było obecnej.
Platforma, która w natłoku wielkich spraw forum zlekceważyła, teraz zobaczyła, że zrobił się problem. Kłopot ma też Berdychow­ski. - Finansowo forum się obroniło, ale wiarygodność i powaga imprezy zostały naruszone - uważa polityk, „którego polityczne znaczenie zmalało”.

Biznes to biznes
Biznes w obecności liderów PiS pokazał zupełnie inną twarz. Zwłaszcza prezesi wielkich spółek kontrolowanych przez państwo. Postanowili skorzystać z okazji, żeby zademonstrować zmianę po­glądów lub gotowość do zmian. Pokazać, że myślą już tak samo jak nowa władza. Może uda się dłużej utrzymać intratne stanowisko?
Ci sami ludzie, którzy jeszcze niedawno mieli za złe PO, że ode­szła od liberalizmu, od rynkowych reform, skręca w lewo, za wolno prywatyzuje, w Krynicy dali koncert pod hasłem „Duże jest pięk­ne”. Duże, czyli kontrolowane przez państwo. Jacek Krawiec, szef PKN Orlen, w komunikacie PAP: „W tej chwili dominuje trend, z którym ja się utożsamiam, że państwo nie może rezygnować z kontroli właścicielskiej nad przedsiębiorstwami w obrębie go­spodarki (...) Państwo nie powinno ograniczać się do roli nocnego stróża”. Wtórowali mu pozostali prezesi.
Krawiec nie jest członkiem Rady Programowej, wpływu na na­grodę dla Jarosława Kaczyńskiego nie miał. Ale Paweł Olechnowicz, szef Lotosu, jak najbardziej. Ma wprawę w zabieganiu o poparcie polityków, na fotelu prezesa przetrwał nawet rządy PiS. Teraz usły­szał, że Beata Szydło zamierza wcielić wżycie pomysł Jana Kulczy­ka i połączyć Lotos z Orlenem. Przynajmniej na razie zamierza.
Janusz Steinhoff (głos na siatkarzy), były wicepremier, ciągle ma pretensje do obecnego rządu o marginalizację OFE. I żałuje, że nikt w Krynicy nie mówi o konieczności zamykania kopalń. Biz­nes jakoś nie korzysta z okazji, by podyskutować o tym z przyszłą władzą. Bankowcy też już nie protestują przeciwko repolonizacji banków, która jeszcze niedawno tak ich oburzała, a podatek ban­kowy uważają już za oczywistość. Wielką radość z nadchodzącej zmiany demonstrował Michał Machlejd, wręczając laureatowi nagrodę Człowieka Roku. Szefuje Dalkii, dawniej SPEC. Repre­zentuje też BCC, może prezes go zapamięta.
Herbert Wirth, prezes KGHM (głosował na siebie), ma poczucie niesmaku, ale także nadzieję, że dla nowej władzy będą liczyły się przede wszystkim kompetencje. Tak przecież liderzy PiS deklarują. Nawet Zbigniew Niemczycki, który zapewnia, że interesów z pań­stwem nie robi, uważa, że trzeba nowej władzy dać szansę. Plat­formę krytykował za arogancję. Zmiana nastrojów kłuje w oczy, ale łatwo ją wytłumaczyć. Liderów PO zawsze można było głośno krytykować, zgłaszać pretensje. Odwaga była tania, Platformy nikt się nie bał. Teraz zdrożała, lepiej podkulić ogon. Za dużo jest do stracenia, bo z PiS raczej nie ma żartów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz