środa, 30 września 2015

Aniołka, historia prawdziwa






Z kolorowego plakatu, uśmiechnięte i dziewczęce, zachęcały: „Chodźcie z nami!". To było cztery lata temu. Dziś większość jest na obrzeżach polityki. Najwyżej spośród aniołków Kaczyńskiego zaszła makijażystka prezesa.

WOJCIECH CIEŚLA

Kielce, 15 września 2015 r. Jaro­sław Kaczyński przedstawia li­dera na liście PiS. To dawny aniołek, Anna Krupka. Radna sejmiku na Mazowszu. Pewniak, z pierwszego miejsca wejdzie do Sejmu. Dla lokalnych działaczy PiS to upokorzenie. Szef struktur w regio­nie, Krzysztof Lipiec, jest na liście drugi, za 33-letnią, nieznaną szerzej działaczką.
O Krupce nieżyczliwi koledzy z PiS mówią: makijażystka prezesa. Ona sama przedstawia się jako socjolożka, redaktor naczelna portalu PiS i uczestniczka prac programowych partii.
Opowiada jeden z warszawskich dzia­łaczy: - Dziesięć lat temu dostała pracę w zespole internetowym partii. Pamiętam scenę, gdy zawiesił jej się komputer, tłu­kła w klawisze torebką. Kasowała e-maile z ważnymi danymi. Kilka lat temu ktoś wy­myślił, żeby prezesa lepiej przygotowy­wać do występów przed kamerami. Dwie dziewczyny z biura w razie potrzeby brały kuferek z kosmetykami i malowały Kaczyń­skiego. Krupka była jedną z makijażystek.
Młody działacz PiS: - Wystawiając dziewczynę znikąd na pierwsze miejsce, prezes chciał przeczołgać lokalnych dzia­łaczy. Wie pan, co ich najbardziej zabola­ło? Ze porównał Krupkę do Gosiewskiego.
Anna Krupka dla lokalnego portalu ze Świętokrzyskiego: „Zdecydowałam się kandydować, bo działał tu świętej pamięci Przemysław Gosiewski, z którym miałam zaszczyt współpracować”.
Młody działacz PiS: - Mogła go koja­rzyć, on ją niekoniecznie. Przemek był ty­tanem pracy, jednym z najważniejszych ludzi w PiS. W tym czasie Krupka zajmo­wała się na zapleczu partii internetem.
Jeden z pracowników Kancelarii Prezy­denta Dudy: - Robienie z niej makijażystki jest nie fair. Sprawdziła się w kampanii, wie dużo o samorządzie. Uważam ją za mądrą dziewczynę,

Piesek, tablet i długie nogi
Jesień 2011 r. Sesję zdjęciową wymyśla i załatwia „Junior”, związany z PiS syn zna­nego kompozytora. Jej efekt oglądany po latach ma powab gazetki reklamowej - zbyt błyszczące oczy, za dużo Photoshopa. Ale grupa młodych kobiet, kandydatek na posłanki nazwanych aniołkami Kaczyń­skiego, przykuwa wzrok.
Na pierwszym planie Sylwia Ługowska (start z Łodzi). Media piszą o niej „odkry­cie medialne PiS” albo „polska Angelina Jolie”.
Magdalena Wiciak (start z Bielska-Białej) trzyma w rękach futerał od gitary, pre­zentując przy okazji nogi.
Ze skutera promiennie uśmiechają się Magdalena Żuraw (Bydgoszcz) i Anna Krupka (Gliwice). Anna Schmidt (Kros­no) ma na kolanach pieska. Ilona Klej- nowska (Płock) zastygła w strzeleckiej pozie Jamesa Bonda. Aleksandra Jankow­ska (Gdańsk) trzyma w ręku tablet.
Siedem kobiet z plakatu to pomysł PiS na ożywienie kampanii do Sejmu. Młode działaczki mają ocieplić wizerunek Jaro­sława Kaczyńskiego, 'wtedy jednego z naj­gorzej ocenianych polityków.


Czy chce pani na listę?
Aniołki PiS występują na konferencjach, pozują do zdjęć, udzielają wywiadów.
- To był niezły ruch - ocenia dziś jeden ze współpracowników’ prezesa Kaczyńskie­go. - Dziewczyny na chwilę przebiły się dzięki urodzie.
Mówi inny z działaczy: - Wymyślił je Adam Lipiński. Chodziło o parytet, na li­stach wyborczych musieliśmy mieć 35 pro­cent kobiet. Lipiński snuł się po centrali PiS na Nowogrodzkiej i zagadywał młode dziewczyny: a może pani? Nie chciałaby pani wystartować? No to wpiszemy panią na listę. Zgadzały się ochoczo, bo myśla­ły, że w ramach kampanii nie będą musia­ły przychodzić do pracy. Trochę zrzedły im miny, gdy okazało się, że muszą brać urlo­py i jechać w teren z ulotkami.
W wyborach aniołki przegrywają. Żad­na nie zdobywa mandatu. Na tle konku­rentów wypadają żałośnie.
Przykład? Magdalena Żuraw w wybo­rach ma 2261 głosów. Lider list PiS w jej okręgu wyborczym zdobywa dziesięć razy więcej.
- Dla części z nich to było rozczaro­wanie, ale też nikt w partii nie myślał, że znienacka Jarosław rzeczywiście stawia na naiwne i niedoświadczone dziewczęta - mówi jeden z posłów PiS. - Kilka rzu­cono na obcy teren. Do tego ktoś pomylił plakaty i część aniołków reklamowała się w nie swoich okręgach wyborczych. Ale partia o swoich ludziach nie zapomina. Część kobiet wróciła na etaty w PiS, część dostała nowe zadania.

Sukienki i dobranocka
W 2013 r. PiS próbuje wskrzesić anioł­ki. Pięć z nich (Klejnowska, Ługowska, Schmidt, Krupka i Jankowska ) uruchamia partyjny portal Pol(s)ka bez Kompleksów. Portal pada po kilku miesiącach. Ostatnie wpisy, jakie można na nim znaleźć, po­chodzą z 2014 r.
Jeden z moich rozmówców: - Drogi dziewczyn zaczęły się rozchodzić. Ilona, która do 2012 r. pracowała w biurze pra­sowym PiS w Sejmie, wdała się w romans z Mariuszem Antonim Kamińskim. To był skandal towarzyski. On, poseł z Bia­łegostoku, po 12 latach związku zostawił dla niej żonę i maleńką córeczkę. Kon­serwatywna partia, a tu takie rzeczy! Ilo­na, absolwentka szkoły ojca Rydzyka, musiała odejść.
Klejnowska próbuje znaleźć życie poza PiS. Chce być projektantką mody, próbuje sprzedawać T-shirty, szale i spódnice. Za­kłada blog. „Teatr nowoczesny czy awan­gardowy? Wiele pytań i jeszcze więcej odpowiedzi. Dobra książka, wybitne ma­larstwo, ukochany teatr. Blog o kulturze bez tabu” - zapowiada na otwarcie.
- Zadowolona jestem wtedy, kiedy widzę w jednej knajpie dwie kobiety w sukien­kach mojej marld - opowiada w „Polsce The Times”. Wkrótce znów zmienia za­wód, próbuje sił w agencji PR. Czasem ożywia się publicznie, np. gdy pisze pro­test do Krajowej Rady Radiofonii i Telewi­zji w sprawie dobranocki, którą telewizja skróciła do pięciu minut.
Adres jej błoga www.klejnowska.pl jest dziś nieczynny.

Z koleżanką z SLD
Przyjaciel posła Kamińskiego o Ilonie: - Jej największym sukcesem w PR było zamiecenie sprawy romansu pod dywan. Miesz­kali już razem, ale wciąż bardzo pilnowała, żeby ich związek nie wyszedł na jaw. Nie chciała zdjęć w tabloidach. Wiedziała, że to mogłoby zaszkodzić Mariuszowi.
W 2014 r. o Kamińskim i Klejnowskiej robi się głośno przy okazji afery madry­ckiej: posłowie PiS Adam Hofman, Ma­riusz Antoni Kamiński i Adam Rogacki lecą do stolicy Hiszpanii. Z żonami. Dwie z nich pod wpływem alkoholu awanturują się w samolocie. Wkrótce okazuje się, że na tę podróż posłowie dostali z sejmowej kasy kilkanaście tysięcy złotych zaliczki i oszu­kali Sejm, bo zamiast jechać samochodami (jak deklarowali), polecieli do Madrytu ta­nimi liniami. Muszą odejść z partii.
Wkrótce Ilona Klejnowska zachodzi w ciążę. Zakłada spółkę Instytut Strate­gii i Rozwoju. - Spotkałem ją ki lka tygodni temu na forum ekonomicznym w Krynicy - opowiada jeden z posłów PiS. - Z małym dzieckiem pod pachą, w garsonce. Może wyczuwa wiatr historii i próbuje wrócić na orbitę. Będzie jej trudno. Żartowaliśmy, że powinna wystąpić z mężem na panelu „Jak dolecieć samochodem do Madrytu”.
Ilona Klejnowska na orbitę PiS łatwo nie wróci również z innego powodu - spółkę Instytut Strategii i Rozwoju założyła z Ag­nieszką Jadczyszyn. Dawni znajomi z PiS krzywią się na związki Klejnowskiej z byłą radną SLD z warszawskiej Białołęki. - Poza tym, że Jarosław gardzi Mariuszem i jego paczką, takie związki w PiS są nie do przy­jęcia - mówi jeden z posłów.

Sylwia radzi na Batutach
Co robi reszta aniołków? „Miss PiS”, czyli Sylwia Ługowska (ma dwa fakultety), nie dostała się do samorządu. Wyszła za mąż za lokalnego działacza młodzieżówki, za­siada w radzie osiedla Radogoszcz w łódz­kiej dzielnicy Bałuty, obsługuje biuro posła Witolda Waszczykowskiego. Nie dostała od partii propozycji startu w wyborach.
Nauczycielka angielskiego Anna Schmidt, była członkini gabinetu politycz­nego Jarosława Kaczyńskiego, została rad­ną sejmiku na Podkarpaciu. Niedawno wyszła za mąż. Pracuje w biurze europosła Dawida Jackiewicza.
Magdalenie Wiciak z Bielska-Białej też nie zaproponowano miejsca na liście. W centrali PiS na Nowogrodzkiej jest koor­dynatorem ds. projektów samorządowych. Organizuje m.in. miesięcznice katastrofy smoleńskiej.
Trójmiejscy działacze PiS sarkają, że Alek­sandra Jankowska bardziej niż partii po­święca się dziś żeglarstwu. Między rejsami szefuje Fundacji Wspierania Ubezpieczeń Wzajemnych, powstałej z inicjatywy Grze­gorza Biereckiego. Na trójmiejskiej liście PiS została siódemką. Na profilu na Facebooku ogłasza: „Wybór jest prosty i oczywisty. Albo idziemy drogą Orbana i głosujemy na PiS, - mówi polityk Pis albo budujemy z PO muzułmańską przy­szłość dla naszych dzieci”.

Magda popiera szydełkowanie
Twitter. Wpis z początku września: „Pre­mier Finlandii @jułiasipila oferuje imi­grantom własny dom. Ciekawe, kiedy zaczną oferować im swoje żony i córki”. Jego autorka, najbardziej wyrazista z anioł­ków, Magdalena Żuraw, enfant terrible PiS, nie startuje w wyborach, ale od pół roku zajmuje się kampanią - najpierw An­drzeja Dudy, teraz Beaty Szydło, - Pozosta­łe aniołki to typowe działaczki. Magda ma pretensje do publicystyki. Na prawo od niej już tylko falanga - charakteryzuje ją jeden ze współpracowników Kaczyńskiego.
Po nieudanym starcie w wyborach w 2011 r. Żuraw pisuje felietony w prawi­cowych portalach, walczy z feminizmem. Dba o konserwatywne wartości, zachwala też uroki szydełkowania („Szydełkowanie jest więc, jak widzimy, i przydatne, i po­żyteczne, a w ciągu setek lat naszej historii nieraz uratowało komuś życie”).
Zostaje pracownicą biura europosła An­drzeja Dudy, W czasie wyborów staje się bohaterką debaty prezydenckiej w telewi­zji. Bronisław Komorowski atakuje Dudę: - Pana asystentka Magdalena Żuraw mnie zdumiała. Jeżeli ta pani mówi, a ma na my­śli kamienowanie kobiet, że to kwestia pra­wa i suwerenności Iranu... Jakie ma pan poglądy w tej sprawie? - pyta Komorowski.
- Każdy ma prawo mieć swoje poglądy. Ludzie młodzi, a to bardzo młoda osoba, mogą się mylić - odparowuje kandydat.
Chodzi o wpis w serwisie internetowym, w którym Żuraw odniosła się do sprawy Iranki skazanej w 2006 r. na śmierć przez ukamienowanie. Według sądu dopuściła się cudzołóstwa i współudziału w morder­stwie swojego męża. Żuraw pisała, że akcja w obronie kobiety powinna być raczej skie­rowana ogólnie przeciwko karze kamieno­wania czy śmierci.
Dwa aniołki, które zostały w polityce, cze­ka zapewne przesłuchanie w prokuraturze. Jak ujawnił „Newsweek”, jesienią 2014 r. w centrali PiS na Nowogrodzkiej zapadła decyzja o likwidacji kilkudziesięciu etatów w partii i rozwiązaniu kilkunastu umów cy­wilnoprawnych. Ludziom wyciętym w cen­trali etaty asystentów mieli w zamian dać deputowani, żeby zamiast PiS, płacił im europarlament.
Aniołki Anna Krupka i Anna Schmidt pracują jako krajowe asystentki europosłów. Krupka od kilku miesięcy ma etat u zachodniopomorskiego europosła Mar­ka Grabarczyka, a Schmidt u dolnośląskie­go europosła Dawida Jackiewicza.
Od czerwca warszawska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie „fikcyjne­go zatrudniania asystentów europosłów i doprowadzenia Parlamentu Europej­skiego do niekorzystnego rozporządzenia mieniem”.
Aniołki na swoich facebookowych pro­filach nie przypominają dziś frywolnych kandydatek sprzed lat. - Jarosław uwielbia tę grę. Używa ich tak, jak w polityce się uży­wa ludzi. Makijażystka czy blogerka modowa? Dziennikarka? Nieważne, 'len, kto jest lojalny, dostaje kiedyś swoją szansę - mówi polityk PiS.

6 komentarzy:

  1. Ta Jankowska to po prostu żenada,wstyd i festiwal obciachu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Staszydło z rozkraczonymi grubymi pęcinami ta Jankowska i głupia do tego jak but!

    OdpowiedzUsuń
  3. jest bardzo piękna

    OdpowiedzUsuń
  4. Agnieszka Jadczyszyn, Ilona i ich Instytut to zwykly zart, z tym ze wcale niesmieszny

    OdpowiedzUsuń
  5. CIEKAWE, Krupki na zdjęciu nie ma - ona wygląda jak grzeczny kujon, który jest zawsze przygotowany na 150%.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ona, ta Anna jest po prostu piękna, moja Krupka! Na foto wyżej, wszystkie PiS-dki są piękne!. Kocham Was, kocham PiS!
    Dziewczyny do boju, powtórzyć sukces w jesiennych wyborach samorządowych...

    OdpowiedzUsuń