poniedziałek, 31 sierpnia 2015

ŚLADY PREZYDENTA



Zamiast odpowiedzi na pytania - oburzenie i oskarżenia o oszustwo. Tylko tyle prezydent i jego kancelaria mają do powiedzenia w sprawie niewygodnych faktur posła Dudy. Kwestią wizyt obecnego prezydenta w Wielkopolsce po tekście „Newsweeka” zajęta się prokuratura.

MICHAŁ KRZYMOWSKI

W tekście „Niewygodne rachunki” tydzień temu opisaliśmy sprawę podróży prezy­denta do Poznania. Andrzej Duda jeszcze jako parlamentarzysta latał tam i nocował za pie­niądze Sejmu. Oficjalnie wykonywał obowiązki poselskie, a w rzeczywistości prowadził w Wiel­kopolsce wykłady na prywatnej uczelni.
Kancelaria Sejmu zapłaciła za te podróże w su­mie 11 tys. zł: 1,7 tys. za hotele i 9,3 tys. za loty. Aby dostać zwrot za nocleg, poseł Duda musiał za każ­dym razem własnoręcznie napisać oświadczenie, że podróż miała związek z wykonywaniem man­datu. Zdaniem konstytucjonalistów - prof. Marka Chmaja i dr. Ryszarda Piotrowskiego - także loty powinny mieć związek z działalnością poselską.

Telefony z Warszawy
W poznańskim PiS od niedzielnego wieczoru 23 sierpnia (wtedy ukazuje się internetowe wyda­nie „Newsweeka”) panuje napięta atmosfera. Re­gion nie ma najlepszych notowań w centrali partii, Poznań może się pochwalić zaledwie jednym po­słem, Tadeuszem Dziubą, który przed publika­cją naszego tekstu nie pamiętał poselskich wizyt Andrzeja Dudy w Wielkopolsce. Jedyne, co sobie przypominał, to podróże obecnego prezydenta na prywatną uczelnię w Nowym Tomyślu. Cytat z na­szej rozmowy z posłem znalazł się w tekście.
-W niedzielę wieczorem rozdzwoni­ły się telefony - opowiada jeden z dzia­łaczy. - Człowiek z rady politycznej PiS wydzwaniał w sprawie wizyt posła Dudy. Pojawiły się pretensje, że Dziuba nie kryl prezydenta.
Inny: - Wasz tekst trafił na zły moment, bo to ostatni tydzień układania list do Sej­mu. Tymczasem pod Dziubą od jakiegoś czasu kopie dołki grupa działaczy, któ­rzy chcą go wygryźć z list. Strasznie się tu wszystko zagotowało. Nagle wszyscy za­częli przeglądać kalendarze i szukać, czy przypadkiem Duda nie spotykał się z kimś z PiS. Nikt nie wydawał rozkazu, ale było jasne, że musimy dać jakieś alibi. A kto da lepsze, ten zapunktuje.
Poseł Dziuba punktuje już w dniu pub­likacji naszego tekstu. O kontaktach z pre­zydentem opowiada „Gazecie Wyborczej”:
- Spotkań z wyborcami czy naszym akty­wem w Poznaniu sobie nie przypominam, ale prezydent mógł je odbywać w innych wielkopolskich miastach, a tu tylko no­cować. Natomiast spotykałem się z Dudą w Poznaniu. Konsultowałem z nim nasz projekt nowelizacji kodeksu karnego.
Czy terminy tych konsultacji pokrywały się z opisanymi przez nas podróżami posła Dudy? Nic na to nie wskazuje, bo Dziuba, zapytany przez nas o daty tych spotkań, nie odpowiada.
Zresztą prowadzenie konsultacji w sprawie kodeksu karnego akurat w Po­znaniu byłoby niezrozumiale, bo Dziuba z Dudą widywali się regularnie w Sejmie. W dniach poprzedzających podróże pre­zydenta obaj byli obecni osiem razy na po­siedzeniach Sejmu.
Według naszych rozmówców z PiS po­szukiwania alibi niewiele dają. O tym, że półtora roku temu widział się w Pozna­niu z Dudą i Dziubą, szybko przypomi­na sobie też radny Michał Boruczkowski. W poniedziałek rano rozsyła po redak­cjach oświadczenie, że poseł Andrzej Duda „był konsultowany w Poznaniu” w sprawie zmian w kodeksie karnym, nad którymi pracował radny.
Boruczkowski to barwna postać: Ideal­ny „Głos Wielkopolski” nazywa go „rad­nym w imię Ojca i Syna”. Kilka lat temu podczas spotkań dotyczących samorzą­du proponował wspólną modlitwę na po­czątek obrad. Na swojej stronie zamieścił grę, w której strzelało się do bezzałogowych obiektów latających innych opcji politycznych.

Profesor wspiera prezydenta
Mówi jeden z poznańskich PiS-owców:
- Proszę nie traktować go jak jednego z nas. Boruczkowski to były działacz PO, lekko męczący. Kiedy pisarz Twardoch po­wiedział, że pier... Polskę, radny doniósł na niego do prokuratury, że publicznie znieważył Rzeczpospolitą Polską.
Według poznańskiego radnego PiS Szy­mona Szynkowskiego do spotkania Dudy z Boruczkowskim mogło dojść raz półtora roku temu. W oświadczeniu Boruczkowskiego brakuje jednak daty tego spotka­nia. Dlaczego?
Gdy o to pytamy, radny się wycofu­je. - Nie mogę o tym z panem rozma­wiać. Sprawą zajęła się prokuratura, więc zeznam wszystko dopiero na przesłu­chaniu - mówi. Nie wyjaśnia, dlaczego Andrzej Duda fatygował się na spotkania z nim i posłem Dziubą do Poznania, skoro z Dziubą widywał się co chwila w Sejmie.
Tuż po Boruczkowskim pamięć od­świeża się profesorowi Stanisławowi Mikołajczakowi, działaczowi Akademi­ckiego Klubu Obywatelskiego im. Lecha Kaczyńskiego (AKO). W wywiadzie dla prawicowego portalu prof. Mikołajczak przypomina sobie, że Duda bywał na spotkaniach w AKO.
- Niestety, nie mam tych dat w pamię­ci - mówi „Newsweekowi” Mikołajczak.
- Ale pamiętam, że spotkania odbywały się w moim gabinecie, chodziło między inny­mi o powołanie AKO w Krakowie. I udało się, a wiceszefem krakowskiego AKO jest tata pana prezydenta.
Mikołajczak to postać nietuzinkowa. AKO uważa za zaplecze intelektualne PiS, ostatnio zaangażował się w wal­kę o postawienie figury Chrystusa Króla w centralnym punkcie Poznania. W zbli­żających się wyborach jest przymierzany jako kandydat PiS do Senatu.
Ani Boruczkowski, ani Mikołajczak nie podają dat spotkań z posłem Dudą. Jego wizyt nikt oprócz nich nie potwierdza.
- Liczyliśmy na miesiąc miodowy, w sam raz do wyborów, więc ta historia nikomu w partii nie jest na rękę. Podejrzewam, że jeszcze kilku osobom odświeży się pamięć - mówi nam jeden z działaczy. - Poszedł przekaz, że „Lislik węszy”, więc akcja od­najdowania śladów prezydenta się wzmo­gła. Na razie nikogo więcej nie mamy.

Tweet, a potem samolot
Andrzej Duda od wielu lat prowadzi włas­ne konta na Twitterze i Facebooku. Sprawdziliśmy jego wpisy z lat 2010-2015. Nie ma w nich wzmianek o Wielkopolsce, Pozna­niu czy Wyższej Szkole Pedagogiki i Ad­ministracji. Raz tylko poseł Duda narzeka, że droga z Wrocławia do Poznania jest fa­talnej jakości (od studentów wiemy, że od czasu do czasu dojeżdża na wykłady samo­chodem). Znajdujemy na Twitterze jeden wpis z 4 stycznia 2014 r. poświęcony No­wemu Tomyślowi. To zdjęcie szopki z koś­cioła i tekst: „Ołtarz wpisany w Szopkę Betlejemską. Piękny pomysł z Kościoła pw. NSPJ w Nowym Tomyślu”.
Zgodnie z naszymi ustaleniami dzień po tweecie o szopce Andrzej Duda samolotem z Poznania poleciał do Warszawy.
W kwietniu tego roku, w czasie kampa­nii prezydenckiej, europoseł PiS Ryszard Czarnecki zamieścił w sieci tekst poświę­cony szansom kandydatów w wyborach: „Większy związek z Wielkopolską spo­śród dwóch głównych kandydatów, którzy 24 maja zmierzą się w II turze, ma dr An­drzej Duda. To przecież, o czym wiele osób nie wie, łubiany i szanowany wykładowca Wyższej Szkoły Pedagogiki i Administra­cji im. Mieszka I w Poznaniu (Wydziału Zamiejscowego tej szkoły w Nowym To­myślu). W związku z tym na naszej zie­mi pojawia się systematycznie, a nie tylko w kampanii wyborczej”.
Sprawę podróży prezydenta przecięło­by pokazanie grafiku jego wykładów i ćwiczeń z lat 2012-2014. Poprosiliśmy o nie uczelnię, Wyższą Szkołę Prawa i Admini­stracji w Poznaniu. Jej kanclerz stanowczo odmówił. Poprosiliśmy o nie Kancelarię Prezydenta - ta ograniczyła się do dwuzdaniowego komunikatu, że w Wielkopolsce prezydent Duda wykonywał obowiązki poselskie.
Część planów zajęć Dudy „Newsweek” uzyskał od jego byłych studentów, ale to nie cała baza danych o wykładach prezydenta, bo dotyczy wybranych lat i grup. Komplet­ne plany zajęć na WSPiA z poprzednich lat zostały usunięte z sieci, nie wiemy, kie­dy i przez kogo. Pliki z planami zajęć z No­wego Tomyśla, które dziś można odnaleźć w archiwach internetu, albo nie dotyczą czasu, o którym piszemy (gdy Duda był posłem), albo dotyczą uczelni w Poznaniu (Duda wykładał głównie w Nowym Tomy­ślu), albo noszą ślady zmian.

Prezydent nie lubi tekstu
Kancelaria Prezydenta oficjalnie nie udzie­la informacji o podróżach posła Andrzeja Dudy. Nieoficjalnie jej pracownicy mówią, że w urzędzie panuje informacyjny chaos.
- Nie ma kontroli nad przekazem. Nikt nie ogarnął tego, że sytuacja z podróżami to sy­tuacja kryzysowa, że trzeba ją szybko w ja­kiś sposób przeciąć, bo inaczej prezydent będzie co chwila dopytywany o te podróże - mówi jeden z naszych rozmówców. - Sze­fowi tekst się nie spodobał, zwłaszcza jego początek. Uznał, że odnoszenie się do nie­go jest poniżej jego godności. Zresztą zaraz po tekście „Newsweeka” wybuchła awan­tura o format normandzki w rozmowach o Ukrainie i o akredytacje dla dziennikarzy, których prezydent zabiera ze sobą za grani­cę. Zrobił się straszny młyn, nad którym nie ma kontroli. Z Dudą miało przyjść nowe, tymczasem otoczenie prezydenta zachowu­je się jak stare, dobre PiS. Napisali o nas coś niedobrego? Nie reagujemy. Jeśli zareagu­jemy, to znaczy, że jesteśmy winni.
Kancelaria Prezydenta na nasze pyta­nia o wizyty Andrzeja Dudy w Poznaniu nie odpowiedziała. Dzień po publikacji „Newsweeka” wydała tylko zdawkowy ko­munikat: „Prezydent RP Andrzej Duda od samego początku swojej działalności pub­licznej kładł nacisk przede wszystkim na spotkania z rodakami i rzetelne wykony­wanie powierzonych mu obowiązków. Wy­jazdy posła Andrzeja Dudy były związane z wykonywaniem mandatu posła”.
Sam prezydent Duda odniósł się do sprawy dopiero po trzech dniach. Zapyta­ny o nasz tekst w wywiadzie dla TVP Info stwierdził: - To potwarz i kolejne oszustwo. To dotyczyło moich pobytów w Poznaniu, gdzie nie prowadziłem wykładów, ale rea­lizowałem moje zadania poselskie, zresz­tą wystąpili w mediach ludzie, którzy się ze mną spotkali. (...) Zajmowałem się dzia­łalnością poselską, nie prowadziłem zajęć dydaktycznych. To, co napisano, nie jest zgodne z prawdą, jestem w tym przypadku oczerniany, ale cóż... Mamy kampanię wy­borczą i niektórzy chcą mnie w tę kampa­nię wciągnąć.
Trudno uznać tę wypowiedź za wyjaśnie­nie. Po pierwsze, artykuł w „Newsweeku” niczego nie insynuował. Podaliśmy w nim jedynie fakty, których do tej pory nikt nie podważył: prezydent jeszcze jako poseł la­tał do Wielkopolski za sejmowe pieniądze i tam nocował. Większość jego podróży od­bywała się w weekendy, czyli wtedy, gdy na uczelni, na której wykładał poseł Duda, odbywały się zjazdy, lub na początku paź­dziernika, kiedy miały miejsce uro­czystości związa­ne z inauguracją roku akademickie­go. Dzięki po­mocy jednego ze studentów posła Dudy, który udo­stępnił nam swo­je plany zajęć oraz datowane notatki z wykładów, częś­ciowo zrekonstru­owaliśmy grafik zajęć prowadzo­nych przez obec­nego prezydenta.
Okazało się, że ter­miny trzech noc­legów i czterech podróży lotniczych prezydenta ideal­nie pokrywały się z jego wizytami w szkole.
W „Niewygod­nych rachunkach prezydenta” nie ma słowa o wykładach w Poznaniu. Opi­sując podróże An­drzeja Dudy, wspominaliśmy jedynie o jego wykładach w Nowym Tomyślu. Odpowia­dając na nasz tekst, prezydent polemizował więc z czymś, o czym nie pisaliśmy. Jak się zresztą okazało, była to polemika niezbyt fortunna: już po naszej publikacji w internecie pojawił się grafik zajęć z 2014 r., z którego wynika, że Andrzej Duda jednak prowadził zajęcia w Poznaniu.
Co dalej z podróżami prezydenta? Spra­wę być może wyjaśni prokuratura, która wszczęła po naszej publikacji postępowa­nie sprawdzające. - Wystąpiliśmy już do Kancelarii Sejmu o dokumentację lotów i noclegów oraz do uczelni o grafiki za­jęć. Wysłaliśmy też zapytanie do regio­nalnego biura PiS o to, czy w tym czasie poseł Duda odbywał w Poznaniu spotka­nia - mówi „Newsweekowi” Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

ŹRÓDŁO

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz