czwartek, 30 lipca 2015

Wojna chwilówkowa



Prawo pisane pod presją biznesu. Posłowie w uścisku z lobbystami. Dziennikarze na usługach PR-owców. Smutny panowie ze służb w tle. Tak powstała ustawa, nad którą pracuje parlament.

WOJCIECH CIEŚLA, MICHAŁ KRZYMOWSKI

Jedenasty czerwca, pierwsze czytanie usta­wy antylichwiarskiej. W sali sejmowej prawie pusto. Co ldlka minut z galerii nad głowami posłów słychać pojedyncze energiczne bra­wa. To Jarosław Ryba, szef Związku Firm Pożycz­kowych (ZFP), oklaskami nagradza posłów, którzy zgłaszają zastrzeżenia do przepisów.
Krystyna Skowrońska z PO, szefowa komisji fi­nansów, wkracza na mównicę. - Atmosfera przy procedowaniu nie jest dziś najsympatyczniejsza. W naszym posiedzeniu uczestniczą przedstawicie­le Związku Firm Pożyczkowych i mam prośbę, aby pan marszałek sprawdził, kto ich zaprosił - mówi.
ZFP reprezentuje interesy firmy Vivus. To po­życzkowy potentat - przedstawia się jako start-up z łotewskimi korzeniami. W rzeczywistości zyski z niego czerpie moskiewski oligarcha Oleg Bojko. Portal euobserver.com kilka miesięcy temu umieścił go w gronie Rosjan - zaufanych Władimira Putina, którym grozi zakaz wjazdu do Unii.
Gdy kilka dni później dzwonimy do posłanki Skowrońskiej, żeby się dowiedzieć, kto wpuścił do Sejmu Jarosława Rybę, ta niespodziewanie rzuca słuchawką. Dziwne.
- Kto pana zaprosił? - pytamy Rybę.
- Wolałbym nie mówić.
- Dlaczego?
- W prasie ukazało się na nasz temat dużo nieści­słości, nie chciałbym, żeby ktoś miał przez nas kłopo­ty. Znalazłem się tam trochę przypadkowo. Zaprosił mnie poseł, który nie ma nic wspólnego z ustawą.
Sprawdzamy w Kancelarii Sejmu, Rybę zapro­sił Norbert Wojnarowski, poseł PO, partyjny kolega Skowrońskiej. Wcześniej w tym roku był w Sejmie pięć razy, wprowadzał go m.in. poseł Arkadiusz Mu­larczyk z Solidarnej Polski.

Walka dżumy z cholerą
Branżowy żart z rynku szybkich pożyczek: jak sprawdzić zdolność kredytową Polaka? Lusterkiem. Jeżeli oddycha, może wziąć chwilówkę.
Firmy pożyczkowe zarabiają nie na tych, którzy zwracają długi w terminie, ale na tych, którzy ich nie spłacają, - Obarcza się klienta kolejnymi kosztami i odsetkami. Im dłużej to trwa, tym lepiej dla nas. Człowiek może nie mieć na spłatę całego długu, ale nam wystarczy, że raz na jakiś czas zapła­ci kilkadziesiąt złotych prowizji, wyśle kosz­townego esemesa czy zwróci część odsetek - tłumaczy menedżer z branży.
Popularne chwilówki to szybkie pożycz­ki na wysoki procent, korzysta z nich oko­ło czterech procent Polaków. Przez lata główną pozycję na rynku zajmował bry­tyjski Provident. Był jak tłusta orka wśród planktonu tak zwanych zrywek. „Zrywki” to małe, lokalne firmy reklamujące się na latarniach i słupach ogłoszeniowych kar­teczkami „Pożyczka na dowód”, „Chwilów­ki w domu klienta”.
Trzy lata temu rynek się zagęścił, bo do Polski wpłynął nowy żarłacz: Vivus. Firma działa agresywnie w sieci, kusi atrakcyjną ofertą. Kto pożyczy tysiąc złotych i wyrobi się ze spłatą w miesiąc, oddaje tysiąc, bez prowizji i odsetek. Naliczanie odsetek jest drakońskie, ale zaczyna się dopiero po prze­kroczeniu terminu. Ludzie z Vivusa chwa­lą się, że podebrali Providentowi 200 tys. klientów. Polskie zarobki Vivusa skoczyły z ok. 100 min złotych w 2013 roku do pra­wie ćwierć miliarda w zeszłym. W tym sa­mym czasie Provident się kurczył: jego zysk w ciągu dwunastu miesięcy stopniał z 232 min zł do 25 min.
- To wszystko zbiegło się w czasie z ka­cem po aferze Amber Gold. Posłowie po­stanowili ograniczyć rynek parabanków i chwilówek, napisać ustawę antylichwiarską - opowiada jeden z menedżerów.
Podczas prac nad ustawą Vivus i Pro­vident wzięły się za łby. Wojna jest bez­względna i toczy się o to, dla kogo nowa ustawa będzie bardziej korzystna. Na zle­cenie firm pożyczkowych ścierają się w niej warszawskie firmy PR-owskie, lobbyści, posłowie i znani prawnicy. Oraz dzienni­karze. - To wojna na wyniszczenie - mówi rzecznik jednej z nich.
- Raczej walka dżumy z cholerą - przy­znaje zblazowany PR-owiec pracujący dla jego konkurenta.

I zaczęta się wojna
Nasi rozmówcy opisują rozkład sił w chwilówkowej wojnie. Providenta wspierają konfederacja Lewiatan, kierowana przez
Henrykę Bochniarz, międzynarodowa agencja PR-owska i firma lobbingowa Mar­ka Matraszka.
Vivus ma po swojej stronie Związek Firm Pożyczkowych Jarosława Ryby (Vi­vus jest jego największym członkiem), Związek Przedsiębiorców i Pracodawców Cezarego Każmierczaka, agencję komuni­kacyjną Bridge oraz dwóch warszawskich lobbystów: byłego posła LPR Radosła­wa Pardę i Andrzeja Długosza, przyjacie­la polityków Platformy. Funkcję rzecznika prasowego Vivusa pełni Marek Bosak (do Vivusa przeszedł z agencji Bridge), brat Krzysztofa, znanego działacza Ruchu Na­rodowego. Z firmą współpracuje jeszcze kancelaria prawna Gotkowicz Kosmus Kuczyński, znana m.in. z obsługi PZU i prezesa PiS. Vivus wynajmuje ją do pro­cesów z mediami.
Gorące popołudnie, kawiarniany ogró­dek na Mokotowie. Marek Bosak ze swadą opowiada o wojnie: - Nie chcieliśmy tego konfliktu i go nie zaczynaliśmy. Gdy dwa lata temu rząd rozpoczął prace nad usta­wą, Związek Firm Pożyczkowych zapro­ponował wszystkim firmom z branży, żeby mówiły jednym głosem. Wyglądało na to, że Provident będzie tym zainteresowany, ale chwilę później uderzył w nas reklama­mi, które atakowały pożyczki na zero pro­cent. Tli nasze drogi się rozeszły. Provident poszedł po pomoc do Lewiatana, organiza­cji pracodawców, która włączyła się w jego imieniu w legislację. My postanowiliśmy ra­dzić sobie w inny sposób.
Bosakowi brzęczy telefon. TVP chce wie­czorem pokazać materiał o tym, że ZFP lobbował u posła Zjednoczonej Prawi­cy Andrzeja Dąbrowskiego. Rzecznik nie­pokoi się tylko przez chwilę, bo prawnicy już wysłali ostrzegawcze pismo do telewi­zji z groźbą pozwu. Nawiasem mówiąc, wą­tek prawicowego posła jest ciekawy: według portalu kulisy24.com miał zgłosić popraw­kę napisaną przez lobbystów Vivusa. ZFP odpiera zarzut: to czarny PR konkurencji, bo autor poprawki nie jest lobbystą, tylko znanym ekspertem. I nie pracuje w ZFP, po prostu pisze na jego zlecenie raporty.
Bosak wraca do wywodu: - Gdy wchodzi­liśmy do Polski, rynek nie mógł uwierzyć, że nie działamy jak „zrywki”, tylko jesteśmy normalną, poważną firmą. Nasze wejście było jak wejście tanich linii lotniczych kilka lat temu. Zachwiało rynkiem i wkurzyło sta­rych graczy. Firmy, które tak jak my działa­ją online, w bardzo krótkim czasie odebrały najlepszych klientów Providentowi.
PR-owiec przyglądający się wojnie: - Sze­fowie Providenta, ci z Wielkiej Brytanii, za­uważyli, że Vivus zjada im zyski. Z Londynu poszedł rozkaz, żeby coś z tym zrobić. I za­częła się wojna.
Menedżer Providenta: - Chłopcy z Vi­vusa też mieli swoje problemy. Projekt no­wych przepisów uderzał bardziej w nich niż w nas. Mieli jasny cel: tej ustawy manie być.

Król kasyn i modelki
Vivus przyszedł do Polski z Łotwy. To tyl­ko odnoga finansowego imperium o na­zwie 4Finance, które udziela chwilówek od Hiszpanii po kraje nadbałtyckie. Bosak po­wtarza jednak uparcie, że Vivus działa jak start-up, bo spółkę 4Finance założyło czte­rech studentów z Rygi. - Zaczęli w 2008 roku, gdy na początku kryzysu banki zakrę­ciły kurek z pożyczkami. Rok później mieli już biznes wart 28 milionów euro - opowia­da Inga Springe, łotewska dziennikarka, szefowa śledczego portalu Re:Baltica.
Sanita Jemberga, inna łotewska dzienni­karka, dodaje: - Pod koniec 2012 r. kontrolę nad 4Finance przejął Oleg Bojko. To jeden z najbogatszych ludzi w Rosji. Nie robi ty­powych rosyjskich interesów na ropie czy gazie. Lubi biznesy, które dają szyi)ki zwrot z inwestycji.
Inga Springe: - Po wejściu Bojki interes rozkręcił się niesamowicie. Dziś z 4Finance związana jest rodzina naszego byłego pre­miera, atakże kilku ludzi, którzy mają wpły­wy w polityce. Bojko kontroluje 4Finance, ale ukrywa to przez skomplikowaną struk­turę funduszy z rajów podatkowych. For­malnie nie możesz powiedzieć, że jest jej właścicielem.
Przez lata jako właściciel cypryjskiego Ritzio Entertainment Group oligarcha był królem kasyn i deweloperem, produkował też kosmetyki. Dziś należy do niego Fashion TV. Bojko współprodukuje reżyserski de­biut Scarlett Johansson, lubi fotografować się w towarzystwie modelek, wspiera pa- raolimpiadę w Rosji (sam jeździ na wózku; według łotewskich dziennikarzy uszkodził kręgosłup podczas skoku do basenu w swo­jej rezydencji).

Wrzutka po łotewsku
W 2013 r. łotewski rząd postanawia ogra­niczyć rynek chwilówek. Ustawa na dłu­go utyka w parlamencie. Potem branża chwilówek przypuszcza atak na biuro ochrony konsumentów, które mają kontro­lować, a telewizję zalewają agresywne spoty reklamowe.
Inga Springe: - Wiosną 2014 roku w Re:Baltica napisaliśmy serię reportaży o ludziach, których dławi pętla chwilówek. Jeden z nich występował nawet w telewizyjnej reklamie 4Finance, zachwalał szybkie pożyczki. Kilka miesięcy potem nie mógł wyjść z długów.
Wiosną tego roku Re:Baltica opisuje, jak wyglądają kulisy biznesu chwilówek. Inga Springe: - Rozesłaliśmy nasz raport do stu parlamentarzystów. Wtedy 4Finance rozpo­częło kolejną kampanię. Niespodziewanie nasi sportowcy zaczęli słać do deputowa­nych listy z prośbą, żeby nie zabijali spół­ki, która ich sponsoruje. Jedną z technik lobbingu było prezentowanie raportów audytorskiej firmy PWC, korzystnych dla 4Finance. Łotewskie media publikowa­ły go bez informacji, że ta firma zapłaciła za raport. Na początku maja jeden z de­putowanych rządzącej partii, Dzintars Zakis, próbował przepchnąć poprawkę, która zwiększałaby zyski chwilówkowców. Jej treść nie była oczywista, trik polegał na do­brze ukrytym kruczku prawnym. Dopiero gdy o tym napisaliśmy, wycofał poprawkę.
W Polsce Vivus próbuje tych samych metod. Chce, by logo firmy pojawiło się w nazwie stadionu Legii Warszawa (plan nie doszedł do skutku). Uruchamia naj­lepszych konstytucjonalistów. Ekspertyzę zamówioną przez ZPP pisze dr hab. Mar­cin Wiącek (na co dzień zasiada w radzie legislacyjnej przy premierze). Konklu­zja - ustawa, która temperuje lichwę, jest niekonstytucyjna.
Wiącek przyznaje, że ekspertyzę pi­sał za pieniądze, ale zapewnia, że na eta­pie prac rządowych nie miał nic wspólnego z ustawą. Przewodniczący rady legislacyjnej prof. Mirosław Stec zaznacza: - Ustawa nie była przedmiotem naszych obrad i pan doktor Wiącek występuje w tej sprawie we własnym imieniu.

Grażynka o ludzkim obliczu
Reakcja Providenta na ekspansję Vivusa przychodzi z opóźnieniem, ale jeśli chodzi o styl, jest podobna. Biznes, polityka i świat mediów współpracują po obu stronach. Przykład: Lewiatan niedawno zorganizował konferencję poświęconą rynkowi pożyczko­wemu. Zaprezentował posłom raport sfi­nansowany przez Providenta.
Lewiatan reprezentuje Providenta z urzę­du - firma jest członkiem organizacji i kon­federacja ma obowiązek dbać ojej interesy. Od poziomu projektu założeń do ustawy aż do prac w Sejmie Lewiatan zgłasza uwagi Providenta. Rzeczniczka konfederacji i jej prawnicy przekonują, że wszystko, co zro­bili w sprawie Providenta, odbyło się trans- parentnie i zgodnie z prawem.
Ustawa, która wyszła już z Sejmu, znacz­nie bardziej zaszkodzi Vivusowi. Nic dziw­nego, że jego stronnicy kolportują po Warszawie hasło o „Lex Provident”, a Ce­zary Kaźmierczak z ZPP już zdążył napi­sać zawiadomienie do prokuratury. Jego zdaniem ktoś mógł wziąć łapówkę za prze­pchnięcie projektu w Sejmie. Rzeczniczka Lewiatana Joanna Zaręba wzrusza ramio­nami: - Pojawiały się w mediach publikacje sugerujące niejasne powiązania Lewiatana, Providenta i Ministerstwa Finansów w trak­cie prac nad projektem ustawy. Reagowali­śmy, pisząc sprostowania.
Rzecznik Providenta Roman Jamiołkow­ski twierdzi, że konkurencja stosuje „goebbelsowskie zagrywki”.
Mówi człowiek z branży: - Ludzie od Pro­videnta jeździli po redakcjach i kolportowa­li materiały na Vivusa. W jednym z pism doradca zarządu wydawnictwa powiedział wprost: podoba nam się Vivus, a i Provident niebrzydki. Linia redakcji będzie zależeć od tego, kto nam więcej zapłaci.
Firmy pożyczkowe to dla mediów łakomy kąsek. Vivus na reklamy telewizyjne wyda­je ponad 100 min rocznie (dane za agen­cją AGB Nielsen), czyli więcej niż banki. Do tego dochodzą ogłoszenia w internecie (m.in. w portalach Onet.pl, Interia.pl i Wiocha.pl) i w prasie (tu króluje „Wprost”). Pro­vident jest nie gorszy. W ostatnim kwartale 2014 roku przeznaczył na reklamę 24 min zł.
- W mediach zaczęły się pojawiać repor­taże opisujące „ludzkie oblicze” Providen­ta. Najgłośniejszy był ten o pani Grażynce, która udziela mieszkańcom Brodnicy poży­czek, odwiedza ich w domach, a jej klientka opowiada z przejęciem, że dzięki Grażynce coraz częściej się uśmiecha i ma własne pie­niądze, a wcześniej z biedy i rozpaczy pła­kała po nocach - śmieje się jeden z naszych rozmówców.
W Vivusie za komunikację firmy z dzien­nikarzami odpowiada agencja Bridge. Jej wiceprezesem jest Igor Jankę, o któ­rym w zasadzie powinno się napisać „były dziennikarz” (pracował m.in. w „Rzeczpo­spolitej”), gdyby nie to, że od roku współprowadzi program „Prawy do lewego” w Polsacie 2. Gościem jednego z odcinków był Loukas Notopoulos, prezes polskiego Vivusa.
- Nie ma pan z tym problemu? - pytamy Jankego.
- Mam. Gdy mój wydawca chciał zapro­sić go do odcinka poświęconego kryzysowi greckiemu, powiedziałem, że to mój klient i nie poprowadzę tego programu. Gość zo­stał odwołany.
Prezes Vivusa ostatecznie i tak wy­stąpił, tyle że w odcinku poprowadzo­nym przez zmiennika Jankego, Mariusza Ziomeckiego.

Miasto Boga
Z naszych informacji wynika, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego analizowa­ła powiązania kapitałowe Vivusa. W bran­ży mówi się, że dla firmy pożyczki są tylko przystankiem przed wejściem na rynek ban­kowy. Nieoficjalnie wiadomo, że już przy­mierzała się do kupna jednego z małych banków, ale jej oferta została odrzucona.
Czy wejście niekorzystnej ustawy może przyspieszyć te plany? Marek Bosak twier­dzi, że nie. Jak mówi, Vivus przemodelu­je ofertę i będzie dalej udzielać pożyczek. Bosak: - Ta wojna się nie kończy, za­raz przyjdzie kolejna ofensywa. Trochę to przypomina scenę z filmu „Miasto Boga”: dwie grupy walczą o kontrolę nad fawelą w Rio de Janeiro, finał to rzeź, scena osta­tecznego upadku. Wszyscy się wyrzynają. Na końcu nikt nie pamięta, od czego się zaczęło; tak w tej chwili wygląda sytuacja w branży.

3 komentarze:

  1. Uwaga, nazywam się Tarja Giaska z Finlandii. Otrzymałem pożyczkę biznesową w wysokości 17 000 euro od Leyla Rodriguez Prestamo Prestamista Plc. e-mail: (leylarodriguez9499@gmail.com) dzięki tej niezawodnej firmie pożyczkowej za pomoc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze szybkie i bezpieczne oferty pożyczek

      Dzień dobry,
      jesteś liderem, ojcem, matką
      lub raczej osoba, która potrzebuje szybkiego finansowania w zależności od Twojej sytuacji, możesz skorzystać z pożyczki w wysokości od 5 000 do 700 000 euro. We współpracy z naszymi inwestorami znajdziemy dla Ciebie rozwiązanie. Skontaktuj się z nami, a my zrealizujemy Twój przelew po rozsądnym oprocentowaniu 2% rocznie w okresie spłaty, który Ci odpowiada. Wyślij e-mail na adres andreafrasca1@yahoo.com

      Usuń
  2. No niestety takie mamy czasy, że większość ludzi ma kredyty czy pożyczki. Szkoda, że mało kto jednak korzysta z doradców kredytowych. Można dostać naprawdę dobrą ofertę.

    OdpowiedzUsuń