poniedziałek, 22 czerwca 2015

Niestrawna przystawka



W miarę jak nieistniejącej jeszcze formacji Pawła Kukiza rośnie sondażowe poparcie, krystalizują się także strategie systemowych PiS i PO na wykorzystanie antysystemowego rockmana-polityka.

Nieco inne pomysły na Kukiza ma Platforma, nieco inne PiS. Podobne jest tylko jedno - obie partie postanowiły przy tej okazji prze­konać Polaków, że także one były przez ostatnie 10 lat antystystemowe. Platfor­ma przekonuje, że wprowadziłaby JOW-y na wszystkich szczeblach polskiej ordy­nacji wyborczej i odebrała złym partiom całe finansowanie z budżetu, gdyby nie opór PiS. PiS przekonuje z kolei, że już dawno odbudowałoby Polskę opartą na „sile i honorze” z T-shirtu Kukiza, gdy­by nie PO.
Przyjrzyjmy się z bliska strategiom obu partii, zarówno tej ich części, która jest prezentowana publicznie, jak i tej, która dojrzewa w mroku gabinetów.

Kukiz jako nowa przystawka Kaczyńskiego
Podczas gdy kolejne posłanki PiS - Kry­styna Pawłowicz, Dorota Arciszewska-Mielewczyk - piszą do Kukiza senty­mentalne listy, a posłowie PiS wobec tych listów się formalnie dystansują (Mariusz Błaszczak: „Nie w ten sposób prowa­dzi się politykę”), przy Nowogrodzkiej, w gabinecie prezesa Kaczyńskiego, trwa żmudna praca nad przygotowaniem stra­tegii na czas jesiennej kampanii wybor­czej. I na moment, gdy partia Kukiza wejdzie już do parlamentu.
Najtrudniej jest przygotować scena­riusz na okres kampanii. Kukiz stał się niespodziewanie najgroźniejszym kon­kurentem Kaczyńskiego, jeśli chodzi o głosy niezadowolonych. Uniemożli­wia mu samodzielne rządzenie, nawet w przypadku katastrofy PO. Uniemożli­wia mu nawet dowiezienie PiS-owskiej „krainy łagodności” do jesiennych wy­borów. Pierwsza od ośmiu lat kampa­nia wyborcza Prawa i Sprawiedliwości, której twarzą nie był Kaczyński, okaza­ła się też pierwszą kampanią jednoznacz­nie wygraną przez PiS. Jednocześnie pozycja prezesa nie jest w jakikolwiek sposób kontestowana przez tych, któ­rymi Kaczyński się skutecznie zasłania. W tej sytuacji pozostawało tylko strate­gię z kampanii prezydenckiej Dudy przed jesiennymi wyborami powtórzyć, aby PiS rozpoczęło rok 2016 tak, jak rozpoczy­nało rok 2006 - mając całą władzę nad Polską; prezydenta, premiera, większość parlamentarną i służby.
Prezydencki wynik Kukiza, a nawet bardziej dynamika wzrostu poparcia dla jego jeszcze nieistniejącej partii, ten plan już pokrzyżowały. Wzrasta ryzyko, że „kraina łagodności” zostanie pożarta przez antysystemowca w skórze, wygadu­jącego w czasie kampanii rzeczy, na które nawet Mariusz Kamiński rzadko publicz­nie sobie pozwalał. A Macierewicz, któ­ry sobie na gorsze rzeczy pozwalał, robił to w przyparafialnych salkach na głębo­kiej prowincji - nie przed kamerami „mainstreamowych” telewizji, które Kukiz tak lubi otwarcie poniżać.
Odpowiedzią PiS na tak mocną obec­ność innego antysystemowca w kam­panii będzie (podobnie jak przy okazji wyborów prezydenckich z 2010 i 2015 roku) prowadzenie dwóch równole­głych kampanii. Jednej oficjalnej - pełnej uśmiechów i gestów otwarcia. I drugiej nieoficjalnej - prowadzonej przez „niepo­korne media” i „prawicowe zaplecze spo­łeczne”, czyli bojówki rozbijające wiece konkurentów. Ta druga kampania może konkurować z kampanią Kukiza. Będzie pełna nienawiści i insynuacji, od których Beata Szydło w razie konieczności zawsze się zdystansuje.
PiS przygotowuje też uderzenia mają­ce demaskować Kukiza, a jeszcze bardziej jego zaplecze, jako antysystemowców tyl­ko pozornych, którzy w rzeczywistości od dawna uczestniczą w systemie. Wręcz bu­dowali najbardziej patologiczne układy. Daje się to pokazać bez trudu, bo faktycz­nie nie ma w polskiej polityce samorzą­dowej bardziej smętnej ekipy niż grono najbliższych dzisiaj współpracowników Kukiza, którzy od lat obsadzali samo­rząd i spółki miejskie w Lubinie - mieście utrzymywanym przez KGHM, najbogat­szą spółkę skarbu państwa, w której od lat dochodziło do skandali na styku polityki, biznesu i związków zawodowych.
Te dość oczywiste tropy, mające kom­promitować Kukiza, są już dziś „ujawnia­ne” przez prawicowe media i prawicowych blogerów (Matka Kurka). Szybko trafiają też na łamy „W Sieci” i do portalu wPolityce.pl, gdzie stają się obiektem zatroska­nych analiz braci Karnowskich i Piotra Skwiecińskiego.
Kaczyński już się jednak pogodził z tym, że przez Kukiza jego szanse na samodziel­ne rządzenie maleją. Przygotowuje zatem dwie strategie na okres po jesiennych wy­borach. W zależności od tego, czy - jak powiedział mi anonimowo pewien „kon­serwatysta” zbliżony do PiS - „będzie grany wariant PO-PiS pod władzą Kaczyńskiego, czy wariant antysystemowy będący powtó­rzeniem koalicji z Lepperem”.
Jeśli (albo dopóki) grany będzie wariant pozyskiwania bardziej centrowych wybor­ców, próba rozbicia i wchłonięcia osłabio­nego aparatu Platformy, oferta współpracy zostanie złożona nie samemu Kukizowi, ale ludziom z jego zaplecza. Szczególnie tym bardziej umiarkowanym, którzy tra­fili tam z otoczenia Dutkiewicza i dolno­śląskiej PO.
Kaczyński jest przekonany, że oni sami uważają Kukiza za niestabilnego wariata. I chętnie „pójdą w PO-PiS” Kaczyńskie­go (Dudy, Gowina, Ujazdowskiego, Jurka, Królikowskiego, Biernackiego...). Będzie się ich przekonywać argumentem: „Prze­cież wiecie, że Kukiz jest rąbnięty, a wy chcecie rozsądnej, konserwatywnej, pro- państwowej zmiany”.
Przygotowywani są już ludzie i strategia takiego zjadania koalicyjnej przystawki. Kluczową rolę ma tu do odegrania Kazi­mierz Michał Ujazdowski. Jest dziś euro- parlamentarzystą, ale wielu europosłów polskich partii pobiera diety w Brukseli, ale politykę uprawia w Polsce. Ujazdow­ski od dawna budował własne, młode, konserwatywne zaplecze we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku. Startował stamtąd w wyborach, a kiedy przez moment pró­bował się uniezależnić od Kaczyńskiego i założył inicjatywę Polska XXI, miał na­dzieję na utworzenie wspólnej listy z Ra­fałem Dutkiewiczem. Ludzie, z którymi miał wtedy kontakt - na obrzeżach prezy­denta Wrocławia i na obrzeżach dolnoślą­skiej Platformy - obrażeni zawartą nad ich głowami koalicją Dutkiewicza z Tuskiem, ciążą teraz w stronę Kukiza albo już Ku­kiza poparli. Jednocześnie są konserwa­tywni obyczajowo, liberalni gospodarczo, elitarni i eleganccy. Zatem konserwatyw­ny Ujazdowski i jego kontakty będą do ich pozyskiwania przydatne.
Ale Kaczyński przygotowuje też wa­riant twardo antysystemowy, będący po­wtórzeniem rozgrywki z Lepperem. W tym scenariuszu Kukiz zostaje wice­premierem - użytym (jak kiedyś Lepper) do uwiarygodnienia władzy PiS jako for­macji radykalnej zmiany, która wyraża gniew ludu. Kaczyński nie będzie entu­zjastą dania Kukizowi JOW-ów ani likwi­dacji finansowania partii z budżetu, ale w zamian za to zaoferuje mu możliwość bycia twarzą społecznego gniewu, rozli­czania elit, uderzenia w instytucje i lu­dzi mainstreamu. Wszystko pod hasłem: „Niech się chłopak wykrzyczy”.
Jednak w tym samym czasie rozpocznie się głębokie skanowanie Kukiza i ludzi z jego zaplecza za pomocą kontrolowanych już przez Kaczyńskiego służb. Bo oczy­wiście „Pawełkowi” można dać wszystko oprócz CBA, ABW, MSW i Ministerstwa Sprawiedliwości. A ponieważ zaplecze Kukiza - szczególnie jego ludzie z Lubina i sprzyjający mu biznesmeni narodowcy - jest na taki skaning wyjątkowo wrażliwe, pozwoli to w odpowiednim momencie zło­żyć wielu z nich propozycje nie do odrzuce­nia, takie jakie 10 lat temu PiS złożyło wielu osobom z zaplecza Andrzeja Leppera.

Platforma antysystemowa od zawsze
Ale swój scenariusz rozegrania Kuki­za przygotowuje także Platforma. Nie ma w nim na razie wariantu pozyska­nia samego lidera, choć wszyscy politycy Platformy otrzymali twardy zakaz odpo­wiadania na najbardziej nawet brutalne zaczepki Kukiza.
Jednak PO ma pomysł na dotarcie bezpośrednio do zaplecza rockmana-polityka. Tu kluczem jest Grzegorz Schetyna i jego niezłe kontakty z dysydentami z dolnośląskiej Platformy. Ich pozyskiwa­nie byłoby elementem pakietu, w którego skład wchodziłoby wzmocnienie pozycji Schetyny w PO.
Schetyna był takim samym wrogiem układu Tusk-Dutkiewicz, jak najbardziej prawicowi i najbardziej antyplatformerscy ludzie prezydenta Wrocławia. Z in­nych oczywiście powodów - dlatego że ta koalicja była skierowana przeciwko nie­mu. Ale wielu byłych ludzi Dutkiewicza, a także wielu byłych ludzi PO, którzy przy okazji dealu Tuska z Dutkiewiczem utra­cili swoje pozycje, mogłoby powrócić do dolnośląskiej Platformy, gdyby miejsce li­dera odzyskał tam Schetyna. No i gdyby zagwarantował im odzyskanie pozycji.
Jednak kluczowa w strategii Platformy ma być próba pełnego wchłonięcia pro­gramowych haseł Kukiza, przejęcie jego sztandarów - czyli JO W-ów i postulatu odcięcia partii politycznych od finanso­wania z budżetu. Widzieliśmy to już mię­dzy pierwszą i drugą turą prezydenckich wyborów, ale teraz ta tendencja jesz­cze się nasiliła, a do prezydenta Komo­rowskiego - komplementującego Kukiza i jego wyborców - dołączyli Ewa Kopacz, Andrzej Halicki i praktycznie wszyscy poważniejsi liderzy PO.
Główną rolę ma tu odegrać kampania referendalna, połączona z perspektywą radykalnego odwrócenia przez Platfor­mę sojuszy. PO przystąpi do tej kampanii, uderzając nie tylko w PiS, ale także w PSL i SLD - jako partie starego systemu bro­niące się przed JOW-ami i przed likwi­dacją finansowania z budżetu. Dla tych dwóch ugrupowań realizacja kukizowych projektów oznaczałyby ich koniec.
Wszystko to będzie połączone z odno­wieniem oblicza Platformy, czy raczej po­wrotem do tej Platformy z 2007 roku. Powrót do źródeł, „o których słusznie przy­pomnieli nam młodzi wyborcy Kukiza”.

Cena gry z wariatem
Oba scenariusze - PiS i PO - mają dwie słabe strony. Po pierwsze zakładają, że Kukiz będzie tylko przystawką (nawet je­śli nieco do strawienia trudniejszą), bo jego wynik będzie poważny, ale słabszy od wyniku PiS i PO - być może znacząco. Jednak tendencja sondażowa jest dziś cał­kiem inna, choć oczywiście nie wiadomo, czy się utrzyma, kiedy zamiast ogólnych okrzyków Kukiz zaproponuje konkret­ny program (tego da się uniknąć nawet w kampanii) i listy wyborcze pełne ludzi przypadkowych albo wręcz kreatur (tego uniknąć się nie da).
Po drugie wszystkie te strategie umizgów PiS i PO do Pawła Kukiza, do jego aparatu, elektoratu i haseł, przy jedno­czesnym radykalizowaniu się antysystemowego języka samego Kukiza (czyli jego bluzgów pod adresem wszystkiego, na co jest akurat wkurzony) wzmacniają jego pozycję, legalizując go w oczach coraz większej liczby wyborców. Tych z obszaru PiS, tych od PO, tych wcześniej niegłosujących, najmłodszych... To jest ryzykow­ne, ponieważ sam Kukiz jest kandydatem bardzo wysokiego ryzyka.
Ludwik Dorn - w końcu fachowiec w kwestiach populizmu - słusznie nazwał Kukiza „kandydatem beztreściowego hej- tu” najgroźniejszym dzisiaj dla polskiej polityki i polskiego państwa.
Ja sam (choć mam z Kukizem wspól­nych postkontestacyjnych i postpunkowych znajomych, dzięki którym miałem okazję śledzić meandry estradowej karie­ry byłego wokalisty Piersi) wątpliwą przy­jemność rozmawiania z nim osobiście miałem tylko raz, przed dwoma laty, przy okazji robienia z nim dużego prasowego wywiadu. Był to akurat okres jego najbliż­szej współpracy z Piotrem Dudą i Solidar­nością.
Chwalił się wówczas - a nie jest to nie­dyskrecja, gdyż podobne rzeczy mówił wielu ludziom - że namawia górników i Dudę, aby wzięli dynamit z kopalń, za­ barykadowali się w budynku Sejmu i za­grozili, że wysadzą wszystko w powietrze, jeśli rząd nie ustąpi. Właśnie dlatego Piotr Duda zaczął się wtedy wobec niego dy­stansować, uznając, że dalsza współpraca skompromituje związek.
Wszyscy, którzy Kukiza znają nieco bli­żej, wiedzą, że jest specyficzną mieszan­ką furiata ze spryciarzem, który sprawnie gra swoimi domniemanymi krzywdami, na zasadzie „wybili, panie, wybili, za wol­ność wybili” (czyli: „nie puszczali kawał­ków z płyty”, „dręczyli rodzinę”). Jest przez to najbardziej skutecznym, autentycznym, a także najbardziej ponad klasowym i ponadpokoleniowym reprezentantem spo­łecznego gniewu spośród tych, którzy nam się do tej pory trafili (Tymiński, Lepper...). Każdemu (najmroczniejszym typom) wy­daje się, że może nim zagrać, ale też każdy może się na próbie grania Kukizem prze­jechać. A już najbardziej może przejechać się Polska.

CEZARY MICHALSKI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz