środa, 8 kwietnia 2015

Sztuka manipulacji



PiS do perfekcji opanowało sztukę kreowania własnej prawdy. Najchętniej odgrywając przy tym rolę ofiary.

ALEKSANDRA PAWLICKA

Partia Kaczyńskiego dostała właś­nie nowe paliwo w tej kampa­nii - wyrok trzech lat więzienia dla Mariusza Kamińskiego. Wiceszefa PiS skazano za przekroczenie uprawnień, gdy kierował CBA. Chodzi o tzw. afe­rę gruntową, czyli próbę wykreowania przestępstwa, którego nie było. Sposób, w jaki prawica potraktowała wyrok na Kamińskiego, jest typowy i przećwiczony
w wielu wcześniejszych bataliach - od ka­tastrofy smoleńskiej po SKOK-i. Wszyst­ko odbywa się według słynnej maksymy Jarosława Kaczyńskiego: „I żadne krzyki i płacze nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne”.

Złodzieje, Białoruś i Putin
Pierwsze prawicowe komentarze w spra­wie Kamińskiego pojawiły się jeszcze w trakcie ogłaszania wyroku. „Dzień zło­dzieja. Macie dziś swoje święto” - ob­wieścił portal braci Karnowskich. Bartosz Kownacki, poseł PiS, na żywo komento­wał: „Wyrok w sprawie Kamińskiego to sygnał dla łapówkarzy: możecie dalej to robić! Został skazany za to, że bezwzględ­nie ścigał przestępców”. Z kolei Joachim Brudziński, jeden z najważniejszych lu­dzi PiS, nie ukrywając emocji, stwierdził: „To wyrok rażąco sprzeczny z elemen­tarnym poczuciem sprawiedliwości i po­twierdzenie tego, że od ośmiu lat złodzieje w naszym kraju mają się coraz lepiej, w przeciwieństwie do ścigających ich po­licjantów i funkcjonariuszy. Czy sztabow­cy Bronisława Komorowskiego i piarowcy PO, mówiąc o posiadanej »bombie atomo­wej «, która miała uderzyć w PiS, nie mie­li na myśli właśnie tego wyroku?”.

Pierwsza linia obrony zostaje więc nakreślo­na błyskawicznie, gru­bą kreską: sądy w Polsce chronią przestępców, czyli władzę. A sko­ro wymiar sprawiedliwości jest władzy uległy i podejmuje wyroki pod jej dyktan­do, to samo nasuwa się porównanie Pol­ski z Białorusią i rządu PO z Putinem. Pierwszy sięga po nie Jarosław Kaczyński. „Znaczna część społeczeństwa nie zda­je sobie spraw z tego, jak wygląda dzisiaj w Polsce wymiar sprawiedliwości - mówi, komentując wyrok w sprawie Kamińskiego - jak daleko jesteśmy od państwa pra­worządnego i demokratycznego. Droga łoi Białorusi, która rozpoczęła się siedem lat temu [gdy władzę przejęła PO - przyp. red.] przebiega coraz szybciej”.
Białoruski argument powtarzany jest wiele razy. „Dziś ponad połowa Polaków nie ufa polskiemu wymiarowi sprawiedli­wości. To standardy białoruskie” - mówi w TVN24 Marcin Mastalerek, rzecznik PiS. Marek Pyza na portalu wPołityce.pl pisze: „Pan sędzia swoim haniebnym wyrokiem postawił stempel na planie dla Polski: Na Wschód marsz!”. A czołowy prawicowy publicysta Tomasz Terlikow­ski na portalu Fronda stwierdza: „Pu­tin byłby z was dumny, polscy sędziowie. (...) Putin też, aby poradzić sobie z prze­ciwnikami, stawia ich przed sądami, a te - rozgrzane jak nasze - skazują polityków opozycyjnych za dowolnie absurdalne kwestie. Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwo­ści co do standardów, jakie panują w Pol­sce, to musi się z nich wyleczyć. Polska dołączyła do standardów putinowskich”. I jeszcze sugestywne porównanie Witolda Waszczykowskiego (poseł PiS): „Władza traktuje Kamińskiego jak Putin Chodorkowskiego”. Diagnoza jest gotowa. Kre­śli ją guru polskiej prawicy, prof. Zdzisław Krasnodębski: „Kamiński to pierwszy więzień polityczny III RP. Wydaje się, że mieliśmy tu do czynienia z wyrokiem na zamówienie polityczne”.

Martyrologia i granice rozsądku
Robiąc z Kamińskiego więźnia politycz­nego, prawica zamienia wyrok obciążają­cy byłego szefa CBA i całą IV RP w powód do chwały. Gloryfikuje łamanie prawa, którym - według sądu - było działanie CBA w aferze gruntowej. Mariusz Kamiń­ski już nie jest skazanym winnym zarzu­canych mu czynów, ale ofiarą systemu. Męczennikiem IV RP, bohaterem cierpią­cym za demokrację w kraju białorusko-putinowsldej dyktatury PO.
„Kiedyś skazywało się Żołnierzy Wyklętych, dziś skazuje się Mariusza Ka­mińskiego. Ta analogia nie jest przesadzo­na” - łamiącym się głosem oświadcza były minister sprawiedliwości Zbigniew Zio­bro. Joachim Brudziński dodaje: „Stopień spolegliwości sędziów i przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości wobec rządzą­cych jest taki jak w latach 50., gdy dyk­towano wyroki”. „Zaczęło się dorzynanie PiS-owskiej watahy” - ogłasza na portalu Niezależna.pl publicystka Dorota Kania.
Spirala histerii nakręca się z każdą kolej­ną wypowiedzią. Z każdym wpisem, z każ­dym komentarzem. Terlikowski wyrokuje: „Nie żyjemy już w wolnym kraju”. Portal Karnowskich: „Obywatelu! Ta władza cię
wykończy! Ta władza chce zniszczyć naj­wyraźniej wszystko, co jeszcze czuje i my­śli po polsku i nie cofnie się przed żadną niegodziwością”.
Jarosław Gowin, stojący murem za Kamińskim, trzeźwo przyznaje: „To pa­radoksalnie dobra wiadomość dla PiS. Kaczyński i spółka będą mogli przybrać szaty obrońców demokracji i uderzyć w najwyższe tony, mówić o wsadzaniu do więzień opozycjonistów. PiS może na tym sporo zyskać”.
I tak się dzieje. Prawica uderza w ton patriotyczny. Przypomina, kto jest praw­dziwym obrońcą i depozytariuszem wolności w Polsce. „Nagłośnimy to w Europie, niech Europa zobaczy, co dzieje się w Polsce - gardłuje rzecz­nik Mastalerek, zapowiadając PiS-owską krucjatę w Parlamencie Europejskim w sprawie Kamińskiego.
- Dla PiS każdy atak na partię to do­bra okazja, aby uderzyć w najwyższe tony i eskalować emocje aż do granic rozsąd­ku - mówi były polityk tej partii i doda­je: - Właśnie dlatego stamtąd odszedłem - mówił łamiącym się głosem Zbigniew Ziobro
To, że denerwuje mnie nieudolność śledztwa smoleńskiego, nie oznacza, że wierzę w zamach, a to, że wyrok Kamiń­skiego uważam za zbyt surowy, nie zna­czy, że w Polsce nie ma demokracji, tylko totalitarny zamordyzm.

Skok na prawdę
W sprawie wyroku na Mariusza Kamiń­skiego prawica zachowuje się dokład­nie tak jak w sprawie afer w SKOK-ach. Podniosła larum od razu, gdy szef Komi­sji Nadzoru Finansowego zaalarmował, że jeden z założycieli SKOK wyprowadził za granicę pieniądze, które powinny słu­żyć ratowaniu upadających kas. Prawico­we media huczały: atak, zemsta, brudna  akcja, manipulacja. Gdy doszło do tego przypomnienie, że wyprowadzenie ka­pitału było możliwe dzięki parasolom ochronnemu, jaki nad SKOK-ami rozto­czył były prezydent Lech Kaczyński, za­skarżając do Trybunału Konstytucyjnego ustawę o nadzorze KNF i fakt, że w działa­niach tych reprezentował go obecny kan­dydat na prezydenta PiS, Andrzej Duda, prawica wpadła w histerię. „Hucpa! Na­gonka na SKOK-i ma na celu zohydzenie kandydatury Andrzeja Dudy na prezyden­ta!” - pisał jeden z prawicowych portali. Zamiast rozmowy o faktach, udowadnia­nie, że białe nie jest białe, a czarne czar­ne. Jacek Kurski postuluje: „Niech się pan Komorowski zacznie tłu­maczyć z afery” i su­geruje, że prezydent jest „w bliskiej ko­mitywie, pije wino” z panem z upadłego SKOK-u Wołomin. Twierdzi też, że prezydent powinien się wytłumaczyć ze związków swojego syna, który jako prokurent współpracuje z firmą byłego przedstawiciela SKOK-ów.
Strzał Kurskiego okazuje się niewypa­łem, ale politycy PiS już krążą po mediach ze zdjęciem prezydenta Komorowskie­go w towarzystwie byłego pracownika SKOK-ów. I nic to, że zdjęcie jest przy­padkowe, zrobione podczas premiery fil­mu „Bitwa Warszawska 1920”. PiS-owcy niosą powieloną w licznych odbitkach fotę jak ryngraf na piersi i pokazują przed kamerami wszystkich stacji.
Portal Karnowskich posuwa się jesz­cze dalej - pisze, że za nieprawidłowości w SKOK-ach odpowiada Bronisław Ko­morowski, a dokładnie „magister histo­rii Bronisław Komorowski i jego doradca, również historyk, również magister, To­masz Nałęcz” którzy nie kierując się żad­nymi ekspertyzami i analizami prawnymi, wycofali z Trybunału Konstytucyjnego za­strzeżenia „Lecha Kaczyńskiego, profe­sora prawa i jego ówczesnego ministra, doktora prawa”.
Prawda zostaje postawiona na głowie. Przecież właśnie dzięki wycofaniu z Try­bunału Konstytucyjnego zastrzeżeń po­przednika prezydent Komorowski może podpisać ustawę o nadzorze nad SKOK-ami, dzięki czemu chroni tysiące Polaków przed utratą oszczędności.
Skoro więc nie udaje się umoczyć Komo­rowskiego w SKOK-ach, to może chociaż uda się uwikłać go w WSI? Portal wPolityce.pl odkrywa depeszę WikiLeaks na te­mat powiązań Komorowskiego z WSI. Depesza jest znana od kwietnia 2013 r., in­formacje te określane są jako plotki, ale dla prawicowców to prawda objawiona, po­wielana natychmiast w mediach społecznościowych: tu oprócz związków z WSI pojawiają się - oczywiście bez żadnych dowodów - historie, że prezydent kogoś zabił na polowaniu i wszyscy to kryją, a nawet że ma nieślubne dzieci.

Propaganda i zacieranie granic
„Świadome zacieranie granic między prawdą a fałszem jest jednym z istot­nych narzędzi propagandy. W propagan­dzie chodzi o to, aby wyraźne stało się niewyraźne. To, co sprawiedliwe, mogło być uznane za niesprawiedliwe. Wtedy łatwiej manipulować. W nazistowskich Niemczech przekonano dzięki temu lu­dzi, że ich wartość zależy od przynależ­ności rasowej” - mówił prof. Eugeniusz Cezary Król w wywiadzie dla „Newsweeka”, analizując metody działania PiS. Prof. Król to politolog i historyk, tłumacz dzienników Goebbelsa.
Druga podstawowa zasada propagandy brzmi: upraszczać i powtarzać, upraszczać i powtarzać, aż żądany przekaz wsączy się w świadomość nieświadomych manipula­cji odbiorców. Tę zasadę PiS także opa­nowało do perfekcji. Przećwiczyło przy katastrofie smoleńskiej, gdy sączone mie­siącami doniesienia o sztucznej mgle, trotylu i bombie przekonały 30 proc. Polaków do teorii zamachu. W sprawie męczennika Kamińskiego, SKOK-ów, prezydenta Komorowskiego i WSI działa ta sama zasada. Zacierać granice, uprasz­czać i powtarzać.
Adam Hofman, niesławny bohater afery madryckiej, teraz skazany w trybie wyborczym za głoszenie nieprawdy (że członek władz SKOK-ów zasiada w ko­mitecie honorowym Bronisława Komo­rowskiego), oświadcza po usłyszeniu wyroku: „Koniec wolności słowa. Kne­bel. Dziś spotyka to mnie, ale jutro może dotknąć każdego z państwa”. Przed ka­merami telewizyjnymi zakleja sobie usta napisem „Komorowski WSI”. Czyli dalej powiela nieprawdę albo mówiąc dokład­niej : utrwala wykreowany na potrzeby prawicy obraz rzeczywistości. Aby Po­lacy, a przynajmniej ich część, doszli w końcu do przekonania, że ten Komo­rowski pojawiający się ciągle w kon­tekście SKOK-ów i WSI musi mieć coś za uszami.
,Jeśli Polacy wyrażą zgodę na dalsze funkcjonowanie zarówno obecnego pre­zydenta, jak i obecnej władzy, to stracą nie tylko ledwo jeszcze tlące się bezpie­czeństwo ekonomiczne, ale również bez­pieczeństwo osobiste. Niewykluczone, że już niedługo wyroki sądowe będą zapadać w studiach telewizyjnych TVN24, TVP Info czy na lamach »Gazety Wyborczej«” - ostrzega na portalu Karnowskich głów­ny ekonomista SKOK-ów Janusz Szew­czak po wyroku na Kamińskiego. Tomasz Terlikowski wypowiada się w podobnym tonie: „Na szczęście jest to wyrok pierw­szej instancji. Pozostaje mieć tylko na­dzieję, że przy apelacji ktoś pójdzie po rozum do głowy. A może »niezawisłe sądy« wyrok w tej sprawie będą wyda­wać już w Polsce, w której oszuści, ludzie skorumpowani i przestępcy nie będą za­siadać w rządzie czy w samorządach, ale będą siedzieć w więzieniach. I wtedy ła­twiej będzie panom w togach wydać wy­rok uniewinniający. Aby tak było, trzeba usunąć platformersko-peeselowską sitwę od władzy”.
I to jest prawdziwy język obecnej, a pewnie i przyszłej kampanii wyborczej. Realne wyzwanie, o które toczy się gra: przejąć Polskę - Belweder, rząd, sądy, media. Urządzić je po swojemu, a tych, którzy dziś nimi zarządzają, wsadzić do więzienia. W imię wolności i demokracji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz