środa, 27 sierpnia 2014

Carringtonowie na polską miarę


Po dwukrotnej prezydenturze Aleksandra sondaże pokazywały, że szansę na to stanowisko miałaby Jolanta. Dziś się wydaje, że żadne z nich nie wróci do czynnej polityki. Musieliby ujawnić swoje oświadczenia majątkowe.

AGNIESZKA BURZYŃSKA

Babcia Aleksandra Kwaśniewskie - I go piekła podobno świetne ku­lebiaki, a dziadek był zapalonym ogrodnikiem. Ich córka Alek­sandra Bałasz była pielęgniarką, poznała chirurga Zdzisława Kwaśniewskiego w szpitalu w Białogardzie. Po kilku miesią­cach znajomości, 6 lutego 1954 r. wzięli ślub. Już w listopadzie urodził się Aleksander, dwa lata później - Małgorzata. „Młody Olek, podobnie jak jego siostra Małgorzata, był świadomie izolowany przez ojca. Nie wolno im było mieć za wielu kolegów. Być może wynikało to z ojcowskiej obawy przed zarażeniem dziecięcymi chorobami. To ojciec dbał, aby w domu niczego nie brakowało, organizował całe życie. Olek i jego siostra mieli się przede wszystkim uczyć” - wspominał ponoć miejscowy proboszcz.
Aleksander chodził więc nawet na do­datkowe lekcje łaciny do znanego profesora. Ojciec lekarz marzył, że syn także zostanie lekarzem. Chłopca ciągnęło jednak bardziej do sportu i polityki. Jego matka opowiadała w książce Agaty Chróścickiej „Kwaśniewski jestem’, że Olek od dziecka miał zadatki na polityka. Pokazywała zdjęcie, na którym dziewięcioletni Aleksander udaje, że składa prezydencką przysięgę. To nie był przypadek. Rodzina Kwaśniewskich miała bowiem swoje państwo i własny hymn. Najważniejszy w tym państwie był Olek, a potem dopiero pozostali obywatele.
Pani Aleksandra po urodzeniu dzieci całkowicie poświęciła się ich wychowaniu. Działała w komitecie rodzicielskim liceum, do którego chodziły. Była bardzo religijna. Z dumą pokazywała Chróścickiej świadectwa z lekcji religii swojej wnuczki Aleksandry Kwaśniewskiej. Z niechęcią zareagowała na pytanie o PZPR: „Olek był dorosły, jak wstępował do partii, i wiedział, co robi”. Od razu podkreśliła, że w rodzinie nikt nie był partyjny, a ojciec słuchał radia Wolna Europa. Po latach Aleksander Kwaśniew­ski w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” półżartem obarczył właśnie ojca i jego ulubione radio odpowiedzialnością za swoje partyjne wybory: „Moje lewicowe poglądy ukształtowały się pod wpływem niedobrej, prymitywnej propagandy Wolnej Europy. Jej jednostronność tak mnie denerwowała, że pchnęło mnie to w stronę lewicy”.
Ojciec byłego prezydenta zmarł w 1990 r., matka - pięć lat później, w trakcie kampanii prezydenckiej. Wcześniej długo chorowała. „Olek pochował ją w Warszawie. Stypa była na ulicy Rozbrat, w restauracji Pod Żubrem. Nawet siostra Olka, Małgorzata, przyjechała ze Szwajcarii. Małgosia skończyła medycynę. Jest okulistką. Do Szwajcarii wyjechała na jakiś staż zaraz po studiach, w 1980 czy 1981 r. I tam ją zastał stan wojenny. Do Polski już nie wróciła”, czytamy w książce „On Kwaśniewski” Grzegorza Indulskiego i Dariusza Wilczaka. O siostrze prezydenta wiadomo jeszcze tyle, że przysyłała matce oprawione zdjęcia swojego długowłosego kota. „To dlatego, że za mąż nie wyszła”, komentowała w rozmowie z Agatą Chróścicką Aleksandra Kwaśniewska. Są jednak i tacy, którzy twierdzą, że Małgorzata wyszła za mąż za starszego profesora, właściciela jednej z najbardziej znanych w Szwajcarii klinik. Pewne jest to, że Aleksander oraz Jolanta Kwaśniewscy spędzają u niej święta w narciarskim stylu.


LOJALNA JOLA
- Gdzie Olek, tam i Jola. Są jak jedna pięść. Choć wiadomo, kto w tym duecie ma więcej do powiedzenia. Nie jest to najjaśniejszy były prezydent naszego pięknego kraju - opowia­da znajomy pary prezydenckiej. W Sejmie krąży anegdota, która to obrazuje. Na stację benzynową podjeżdżają luksusowym samo­chodem Jola i Olek. Mężczyzna, który nalewa paliwo, okazuje się dawnym wielbicielem byłej prezydentowej. - Jolka, co ty byś robiła, gdybyś za niego wyszła za mąż ? - zaczepia żonę Kwaśniewski. - To samo - odpowiada małżonka. - Jak to, a ja? - dopytuje ówcze­sny prezydent. - Ty byś nalewał paliwo, a on byłby prezydentem.
Mimo własnych ambicji i wyraźnych zdolności przywódczych Jolanta Kwaśniew­ska podporządkowuje jednak swoje życie karierze męża. Jest lojalna nawet w najtrud­niejszych momentach. Gdy w początkach lat 90. wyszła skandalizująca książka Anasta­zji Potockiej „Erotyczne immunitety’, wszy­scy spodziewali się rodzinnego trzęsienia ziemi. Autorka opisała swoje intymne przy­gody m.in. z Aleksandrem Kwaśniewskim i Leszkiem Millerem. Rozdział poświęcony Millerowi zatytułowała „Szkoda, że tylko dwa razy’, a ten o Kwaśniewskim - „Mocny tylko w gębie”. - W SLD do tej pory krąży anegdota z tamtych czasów. Leszek i Olek wracają razem do domu, a mieszkają w tym samym budynku. Nie udało im się zatrzymać publikacji. Są w podłych humorach, Leszek proponuje, żeby się napić. Idą do mieszkania Millerów, a tam w kuchni siedzą obie żony, każda z własnym egzemplarzem książki. Na widok mężów Jola tylko warknęła: „Olek do domu!’! Miller został ze swoim problemem - opowiada polityk Sojuszu.
Publicznie Jolanta Kwaśniewska przeszła jednak nad tą sprawą do porządku dziennego. Tuż po ukazaniu się książki państwo Kwa­śniewscy przyszli na przyjęcie imieninowe.
- Wszyscy spodziewali się sensacji. A oni weszli spokojni, opanowani, jakby nic się nie stało i nikt nie miał odwagi poruszyć tematu - opowiada kolega byłego prezydenta.

WŁODEK, PODAJ MŁOTEK
- Tata zmarł zaraz na końcu prezydentury, ale przez te dziesięć lat był dla nas ogrom­nie ważny, mądry, niementorski, miał taką mądrość życiową. Mój mąż zawsze mówił: „Julian, to ty rozpoczniesz Wigilię i pierwszy zaczniesz łamać się opłatkiem”. Ale tata mówił: „Nie, nie Oluś, to ty jesteś głową państwa, rodziny, ty jesteś najważniejszy dla nas ” Ale mimo wszystko zawsze doprowadzaliśmy do tego, że jednak tata łamał się tym opłatkiem - opowiadała Jolanta Kwaśniewska.
Jej ojciec Julian Konty był pułkownikiem Wojsk Ochrony Pogranicza. Urodził się w Borszczówce na Wołyniu. Jako młody chłopak był świadkiem krwawych pora­chunków hitlerowców i ukraińskich bojówek z polską ludnością. Wkrótce po tej masakrze przedostał się do ZSRR i wstąpił do Ludo­wego Wojska Polskiego. Po wojnie został skierowany do Wojsk Ochrony Pogranicza. W 1954 r. trafił do Gdańska, do kaszubskiej brygady WOP. W 1955 r. urodziła się Jolanta.
Kwaśniewska chętnie w wywiadach mówi o rodzicach, prezentując obraz idealny i mocno przesłodzony, chociaż ojciec był zwolennikiem dyscypliny i żołnierskiego stylu wychowywania. - Tata bardzo chciał mieć syna, a ja urodziłam się jako druga córka (potem była trzecia), więc tato mówił do mnie Włodek: „Włodek, podaj młotek! ” Moje siostry Ala i Wandeczka chodziły w su­kienkach, a ja zawsze w spodniach” - wspo­minała Jolanta Kwaśniewska.
Mała Jola vel Włodek chciała, żeby Mi­kołaj przyniósł jej armatkę na kamienie, ale miała też bardziej dziewczyńskie fantazje:  „Chciałam być piosenkarką, aktorką, marzy­łam, aby wyj ść za mąż za księcia Karola” Wy­szła jednak za Aleksandra Kwaśniewskiego.

ZJAWISKOWA DZIEWCZYNA
Spotkali się w 1977 r. na Uniwersytecie Gdań­skim. Oboje byli działaczami Socjalistyczne­go Związku Studentów Polskich. „Ona była studentką prawa, ja studiowałem ekonomię. Zobaczyłem na jakimś studenckim spotkaniu dziewczynę bardzo zgrabną, ze wspaniałymi kasztanowymi włosami do pasa. Wyglądała zjawiskowo. I wtedy postanowiłem, że to będzie ta dziewczyna, z którą spędzę żywot” - opisywał Aleksander Kwaśniewski.
Po studiach Jolanta próbowała znaleźć pracę na uczelni. Bezskutecznie. Przeniosła się za mężem do Warszawy. Wkrótce urodziła córkę. Nie pracowała, choć bardzo chciała. „Aż pewnego dnia praktycznie pod moim domem na Ursynowie założyło siedzibę pol­sko - szwedzkie przedsiębiorstwo, w którym poszukiwano sekretarki. Złożyłam CV i za­częłam pracę. Po kilku miesiącach zostałam dyrektorem handlowym tej firmy, zatrud­niającej ponad 200 osób. Produkowaliśmy biżuterię, którą sprzedawałam w różnych stronach świata”. Miała zmysł do interesów. Niedługo założyła własną firmę. Agencja nieruchomości Royal Wilanów szybko zaczęła przynosić dochody.
Na czas prezydentury męża Jolanta Kwaśniewska musiała się rozstać z biznesem. Firma przeszła pod zarząd powierniczy, a pierwsza dama założyła fundację Poro­zumienie bez barier. Wokół fundacji narosło mnóstwo dwuznaczności finansowych. Na początku działalności prezydentowa miała wykorzystać polityczne wpływy męża, wysyłając do wojewodów pismo z prośbą o sporządzenie listy potencjalnych darczyń­ców. Potem były wezwania do prokuratury i przed sejmową komisję śledczą. W obu przypadkach chodziło o sposoby finanso­wania fundacji. Zarzuty i podejrzenia się nie potwierdziły.

PROGRAM O BEZIE
Gdy tylko Kwaśniewscy opuścili Pałac Pre­zydencki, Jolanta wróciła do prowadzenia firmy. Nie chciała angażować się w politykę, choć wielu działaczy lewicy widziało j ą w roli następczyni męża na fotelu prezydenta. „To wytrawny zawodowy polityk, któremu nigdy bym nie dorównała. Jestem na tyle odpowiedzialna, że znam swoje ograniczenia. Może gdybym była samotną kobietą, powie­działabym: Spróbuję! Ale zbyt cenię i kocham męża, by zaproponować mu taki układ: Byłeś frontmenem, a teraz zamieniamy się pozy­cjami. Bo wiem, jak musi powściągać emocje osoba, która stoi z tyłu. A nie wyobrażam sobie Aleksandra Kwaśniewskiego w moim cieniu” - komentowała sondaże dające jej szansę w wyścigu prezydenckim.
Rozpoczęła za to karierę telewizyjną, która stała się źródłem wielu żartów na temat byłej pierwszej damy. - No to co z tego, że ona ma 100 tys. za ten program w telewizji [w TVN Style Jolanta Kwaśniewska prowa­dziła „Lekcję Stylu”]? By się wstydziła tam występować - mówił Józef Oleksy w słynnej, nagranej przez Gudzowatego rozmowie.
- Miesięcznie? - dopytywał Gudzowaty.
- Nie, do grudnia. Za całość kontraktu. I robi takie pierdoły, rozumiesz. Raz oglądaliśmy to z Majką i więcej nie oglądam. Siedzi wyfio­kowana Jola i gada. Przez 15 minut czy więcej uczy obywateli, jak jeść bezę. Że bezy nie można kroić nożem i widelcem, bo może trysnąć. Że trzeba zdjąć kapelusik od bezy.
I to jest k... program pierwszej damy! By się wstydziła takie programy prowadzić - po­dobnie jak Oleksy śmiali się inni politycy.
Sama Kwaśniewska tłumaczyła, że program jest potrzebny, bo należy Polaków nauczyć dobrych manier. Dla równowagi zaangażowała się również w działalność Kongresu Kobiet. Rozstała się z organizacją w marcu ubiegłego roku z nie do końca jasnych powodów. - Miała inną wizję, była zbyt roszczeniowa, chciała rządzić. Miała dobre pomysły, tylko chciała, aby ktoś za nią je realizował, a my mamy zasadę: Jak chcesz coś zrobić, to zrób to sama - opowiada jedna z liderek Kongresu. Większość pań raczej dobrze wspomina czasy zaangażowania Kwaśniewskiej. Powtarzają się opowieści o wspólnych wyjazdach, o kanapkach z feno­menalnymi kotletami mielonymi robionymi przez byłą prezydentową na drogę. - Jola liczyła na rolę number one. A my budowały­śmy przywództwo zbiorowe. Jak któraś próbuje wyrastać, to ją przycinamy - opowiada inna liderka kobiecej organizacji. Pojawiają się jednak głosy, że Kwaśniewska opuściła Kongres, bo za dużo czasu pochłaniała jej organizacja ślubu córki, który miał być to­warzyskim wydarzeniem dekady.

DEBIUTANTKA
- Mówi się „synuś tatusia” albo „córeczka mamusi”, a Ola to córeczka mamusi i tatu­sia. Wychuchana, wypieszczona. Najważ­niejsza - opowiada przyjaciel Kwaśniew­skich. Aleksandra Kwaśniewska przyszła na świat w Warszawie, krótko po przeprowadzce rodziców z Gdańska. Gdy Jolanta rozpoczęła pracę, Olą opiekowali się dziadkowie.
Aleksandra po raz pierwszy pojawiła się publicznie w 1995 r., podczas kampanii prezydenckiej ojca. Miała 14 lat i zapre­zentowała się w martensach, co wzbudziło sympatię. Dorastała na oczach Polaków. Do Pałacu Prezydenckiego weszła jako dziecko, a wyszła jako 24-letnia kobieta. Zaintere­sowanie życiem prezydenckiej córki było ogromne. - Przez to Jola uwierzyła, że oni z Olkiem są jak serialowi Carringtonowie albo, jeszcze lepiej, jak rodzina królewska. Te bale debiutantek, te pierdoły. To było jak opera mydlana, niestety również z udziałem Oli, ale to już wina Joli - mówi znajomy pary prezydenckiej.
Aleksandra pojawiła się na balu debiutan­tek w Paryżu w 2001 r. „Bal odbywał się w ekskluzywnym Hotelu de Crillon. Byłyśmy ogromnie zdenerwowane, między innymi dlatego, że zaproponowano Oli możliwość włożenia sukienki od jednego z największych projektantów, po czym okazało się, że tych sukienek jednak nie ma. Zostały same wielkie rozmiary, a Oleńka nosiła XS” - opowiadała rozemocjonowana ówczesna prezydentowa.
I szczegółowo opisywała poszukiwanie w Brukseli szpilek dla córki w specjalnym sklepie dla pań o wąskiej stopie i jak Andrzej Seweryn uczył Olę chodzenia w tych butach.
Potem zainteresowanie budził już każdy krok córki Kwaśniewskich. Co robi, z kim się spotyka. Aleksander Kwaśniewski w książce „Wódz” opowiadał, że niewiele brakowało, by Ola została żoną mistrza świata w boksie Władimira Kliczki. Młodszego brata chciał z nią wyswatać starszy Witalij. „Przekonywał mnie i moją żonę, że koniecznie trzeba to zrobić. Witalij, jak wiadomo, ma bardzo uporządkowane życie rodzinne. Natomiast Władimir wręcz przeciwnie” - opowiadał ojciec. Skończyło się na żartach.
Aleksandra Kwaśniewska postano­wiła iść swoją drogą i popełniać własne błędy. Śladem matki rozpoczęła karierę telewizyjną, była reporterem telewizji śniadaniowej, robiła wywiady dla prasy, wystąpiła w „Tańcu z Gwiazdami”. Przede wszystkim jednak zaczęła bywać na celebryckich imprezach, stając się obiektem zainteresowania tabloidów. - Od kilku miesięcy ani starsza pani Kwaśniewska, ani młodsza nie pojawiają się na żadnych imprezach. Po tej historii z agentką Oli, która ją oszukała. Poza tym Jolanta była zdruzgotana tym, co o córce piszą w tych celebryckich gazetkach - mówi osoba znająca klimaty polskiego show-biznesu.

NIE TYLKO NA WACIKI
- Ola wyszła za mąż za bogacza, uspokoiła się. Straciła co prawda pracę w telewizji, ale dalej współpracuje z gazetami. Jola zorganizowała ślub, pracuje, kasy im nie zabraknie. Olek ma wykłady po 30 tys. zł za jeden i dużo biznesmenów, którzy chcą mu płacić - opowiada przyjaciel Kwaśniewskich.
Pieniędzy rzeczywiście w rodzinie nie brakuje. Para prezydencka konsekwentnie nie ujawnia swojego stanu posiadania. W „Ga­zecie Wyborczej” pojawiła się informacja, że poza pieniędzmi za wykłady Kwaśniewski otrzymuje wynagrodzenie od Jana Kulczyka. Miesięcznie około 50 tys zł. W amerykańskim portalu Buzzfeed.com napisano niedawno, że we władzach spółki gazowej Burisma należącej do Mykoły Złoczewskiego, ministra w czasach prezydentury Wiktora Janukowycza, zasiada między innymi Aleksander Kwaśniewski. Ile pieniędzy za to inkasuje? Nie wiadomo.
Jako były prezydent otrzymuje z budżetu państwa 6 tys. zł. - Prezydencka pensja nie wystarczyłaby Kwaśniewskim nawet na waciki - śmieje się polityk lewicy. Na stałe para prezydencka mieszka w tzw. Lemingowie, czyli na warszawskim Wilanowie. W luksusowym apartamencie. Wakacje cała rodzina spędza na Mazurach w jeszcze bardziej luksusowej rezydencji z pięknym ogrodem i dostępem do jeziora.
Kwaśniewski nigdy nie wróci do czynnej polityki. Musiałby ujawnić swoje oświad­czenie majątkowe - podsumowuje dawny kolega pary prezydenckiej.


1 komentarz:

  1. http://3obieg.pl/wstrzasajacy-zyciorys-ojca-aleksandra-kwasniewskiego

    OdpowiedzUsuń