czwartek, 17 lipca 2014

Ryzykowne interesy Marka Falenty



W jaki sposób aresztowany w aferze podsłuchowe] biznesmen doszedł tak szybko do wielkich pieniędzy? I co go łączy z tygodnikiem „Wprost”, który opublikował materiały z afery podsłuchowej?

RADOSŁAW OMACHEL

Wiosna 2012 roku. Do Prokura­tury Okręgowej w Bydgoszczy przychodzi elegancka urzędo­wa koperta. Wewnątrz zawiadomienie, że zajmująca się sprzedażą detaliczną węgla spółka Skladywęgla.pl to pralnia pienię­dzy na wielką skalę. Mechanizm prze­stępstwa polega na sprzedawaniu byle jakiego węgla o niskiej wartości opałowej i niewiadomego pochodzenia jako pocho­dzącego z polskich kopalń pełno­wartościowego paliwa. Według auto­ra doniesie­nia firma legalizuje uzyska­ne z tego procede­ru pienią­dze, między innymi in­westując we własny rozwój. Niżej podpis generalnego in­spektora informacji finansowej, państwo­wego nadzorcy powo­łanego do kontrolowania przepływów finansowych. W 2012 roku był nim wicemi­nister finansów Andrzej Parafianowicz, dziś jeden z głównych bohaterów afery podsłuchowej.

Białe Błota szarzeją
Białe Błota to urokliwa podmiejska wieś - granicząca z Bydgoszczą sypialnia dla co zamożniejszych mieszkańców miasta. I małe centrum biznesowe. W Białych Błotach krzyżują się ważne drogi krajowe nr 5 i nr 10; na 16 tys. mieszkańców przy­pada tu aż 4 tys. firm. W tym jedna, którą część mieszkańców od dwóch lat próbuje z Białych Błot wykurzyć.
Latem 2011 roku nieznana szerzej spół­ka MM Group, właściciel firmy Składywęgla.pl, kupiła od jednego z lokalnych przedsiębiorstw duży plac. Stanęło na nim kilka potężnych maszyn do kruszenia i sortowania węgla, a w niewielkim biu­rze powstała centrala Sldadówwęgla.pl. Składy wkrótce stały się jednym z więk­szych dystrybutorów czarnego paliwa w Polsce. MM Group założył Marcin W., bydgoski karateka, lokalny przedsiębior­ca. Dekadę temu z hukiem upadła nale­żąca do niego sieć sklepów Super Price; kontrahenci oskarżyli go wówczas o wy­łudzenia na sumę 8,5 mln zł. - Został skazany za oszustwa - mówi Jan Bed­narek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
W okolicy stoi kilkadziesiąt domów. Ich mieszkańcy twierdzą, że od węglo­wego pyłu ciemnieją im elewacje domów i szarzeją trawniki. Katarzyna Kirstein-Piotrowska, wójt Białych Błot, twier­dzi, że firma Skladywęgla.pl zbudowała swoją bazę nielegalnie, bez odpowied­nich pozwoleń. A MM Group powtarza, że ma wszystkie niezbędne dokumen­ty.
- Mam nadzieję, że nie będę już miała przyjemności się spotykać z tymi pana­mi od węgla - mówi Kirstein-Piotrowska.
- Z różnymi ludźmi muszę rozmawiać, ale nikt mi nigdy tak nie naubliżał i nie groził - mówi gorzko.

Marna jakość
Dzięki rozwinięciu sieci sprzedaży (350 punktów w całym kraju) i agresywnemu marketingowi przychody Składówwęgla.pl rosły szybciej niż hałdy przy państwowych kopalniach. W2014 r. firma liczyła, że utarguje pół miliarda złotych.
Składywęgla.pl mają dwa atuty: sprze­dają węgiel tanio, a na dodatek dowożą do domu gratis. W reklamach informu­ją, że firma jest w swej branży największa w kraju, że sprzedaje węgiel o wysokiej wartości opałowej i że dostawcą węgla jest Krajowa Spółka Węglowa. Nazwa ma sugerować klientom, że chodzi o duży państwowy podmiot, ale w rzeczywi­stości Krajowa Spółka Węglowa za­rejestrowana jest na przedmieściach Bydgoszczy i nigdy nawet grama węgla z ziemi nie wykopała. Należy do Marcina W. i Arkadiusza P., dyrektora generalnego Sldadówwęgla.pl.
Do powiatowych rzeczników praw kon­sumenta zaczęły w ubiegłym roku trafiać skargi na Składywęgla.pl. W lutym Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył na firmę pół miliona złotych kary, po tym jak przebadał sprzedawany przez nią surowiec. Okazało się, że jego mar­na jakość nijak się ma do reklam. Węgiel najprawdopodobniej pochodzi z Rosji. Kilka miesięcy temu w ukazującym się na Podlasiu „Kurierze Porannym” były pra­cownik Składów przyznał, że miał obo­wiązek wmawiać klientom, że handluje surowcem z polskich kopalń, chociaż sam miał co do tego poważne wątpliwości.
W tym samym czasie gdy UOKiK przy­gotowywał się do nałożenia kary na Skła­dywęgla.pl, 40 proc. udziałów w firmie kupił inwestor giełdowy Marek Falenta.

Kariera
Falenta to obrotny człowiek. Syn byłego menedżera związanego z KGHM (rodzi­na Falentów pochodzi z Dolnego Ślą­ska) zaczynał od pracy w miedziowym kombinacie. W 2000 roku założył spół­kę Electus handlującą wierzytelnościami publicznych szpitali i przychodni. Miał 23 lata i ani grosza. Z tamtych czasów po­chodzi jego pierwszy sądowy epizod. Fa­lenta pomógł w wyłudzeniu niewielkiego kredytu, za co kilka lat później dostał karę więzienia w zawieszeniu.
Handel długami szpitali to ryzykow­ny interes, bo egzekwowanie długów od publicznych lecznic może przynieść ka­tastrofalne skutki wizerunkowe. - Sztu­ka polega na tym, by kupić dług takiego szpitala, o którym wiadomo, że w przy­szłości będzie mógł go zwrócić - tłumaczy Adam Kruszewski, menedżer związa­ny z branżą ochrony zdrowia, twórca fir­my Magellan, największego podmiotu na tym rynku.
To z czasów działalności w Electusie za Falentą ciągnie się oskarżenie, że ko­rumpował radcę prawnego jednego z za­kładów energetycznych. - W zamian za pieniądze ujawnił on Falencie, za jaką minimalną kwotę zakład sprzeda szpi­talne długi - mówi Liliana Lukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Leg­nicy. Sprawa trwa już prawie dziesięć lat.
- Sąd rejonowy w Częstochowie od roku nie może przesłuchać ostatniego świad­ka - narzeka Zbigniew Ćwiąkalski, peł­nomocnik Marka Falenty w tej sprawie. Sam Falenta nie przyznaje się do winy, odmówił składania zeznań i nie bywa na rozprawach.
Po sześciu latach działalności, w 2006 roku, Falenta sprzedał Electusa firmie IDM SA za prawie pół miliarda złotych przynajmniej nominalnie, bo część na­leżności została opłacona akcjami IDM. Spółka Internetowy Dom Maklerski kie­dyś zajmowała się wprowadzaniem firm na giełdę, potem inwestowała w różne bran­że, miała własne Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych Idea, próbowała rozkrę­cić własny bank. Falenta wszedł do niej w dobrym momencie giełdowej hossy. Na GPW co kilka dni debiutowała wte­dy nowa spółka. Jednym z klientów IDM była Platforma Mediowa Point Group Michała Lisieckiego - obecnie wydają­ca tygodnik „Wprost”, który opubliko­wał taśmy z afery podsłuchowej. Została wprowadzona na giełdę dzięki wykupie­niu akcji obecnej już tam spółki Arksteel. Tę zaś kontrolował Związek Przemysłowy Donbasu, w 2009 roku przejęty przez ro­syjskiego oligarchę. Aleksandra Katunina.
Po wejściu na GPW Platforma Medio­wa była regularnym klientem IDM, któ­ry między innymi przygotowywał dla spółki Michała Lisieckiego nowe emisje akcji. IDM i PMPG są współwłaściciela­mi Internetowego Domu Handlowego, właściciela sklepów internetowych. Je­den z członków rady nadzorczej PMPG - finansista Mariusz Pawlak - zasiadał zaś do niedawna w radzie nadzorczej fir­my Hawe, w którą zaangażował się Ma­rek Falenta po tym, jak pod koniec 2011 r. pozbył się akcji popadającego w kłopoty IDM SA.

Kolega ze szkoły
Hawe to operator sieci światłowodowej, z której korzystają głównie operatorzy te­lefonii stacjonarnej i dostawcy internetu. Spółkę założył pod koniec lat 90. Piotr Mazurkiewicz, ziomek Falenty z Dolnego Ślaska - obaj kończyli też tę samą uczel­nię, Wyższą Szkołę Menedżerską w Leg­nicy. W 2008 roku Mazurkiewicz pozbył się akcji Hawe, za to został prezesem na­leżącej do KGHM spółki Telefonia Dia­log. Ta zaś - jak twierdzą związkowcy z KGHM - w ciągu dekady dała Hawe zlecenia na ok. 100 min zł.
Wśród nowych akcjonariuszy Hawe znalazł się potem także Krzysztof Rybim (powiązany rodzinnie z Falentą, podej­rzany w aferze podsłuchowej). Dziś Fa­lenta ma 8 proc. akcji, a Krzysztof Rybka 1,5 proc.
Falenta przygotowywał kolejne in­westycje, przymierzał się m.in. do roz­budowy za ok. 300 min złotych sieci światłowodowej wraz z państwową fir­mą Polskie Inwestycje Rozwojowe. To właśnie o PIR tak sceptycznie i nieparla­mentarnie wyrażał się rok temu minister Sienkiewicz w podsłuchanej rozmowie.
Przede wszystkim jednak Falenta za­planował imponującą ofensywę swojej najnowszej spółki: Składywęgla.pl miały trafić na giełdę, potem podbić rynki zagra­niczne. - Zaskoczyła mnie ta inwestycja. Marek nie ma pojęcia o górnictwie i wę­glu, jego branże to finanse i nowe tech­nologie - mówi były partner biznesowy Falenty.

Państwowy monopolista
5 czerwca Donald Tusk pojechał na Śląsk. W urzędzie wojewódzkim pięciogodzin­na nasiadówka z górnikami, na stole woda mineralna, paluszki i kawa. Premier obiecuje przyjście na ratunek dołującej Kompanii Węglowej, kadzi górnikom: „W Polsce węgiel to nie tylko zysk, ale też kwestia strategii energetycznej, nie mó­wiąc o elementach społecznych i kultu­rowych tu, na Śląsku”. Zapowiada, że nie będzie likwidacji nierentownych kopalń, będą za to państwowe składy węgla.
Na całym świecie węgiel tanieje, a u nas rośnie import taniego paliwa ze W scho­du - tylko od stycznia do kwietnia wwie­ziono do Polski 2,5 min ton surowca. To o 32 proc. więcej niż w tym samym okre­sie 2013 roku. Kupują go przede wszyst­kim drobni odbiorcy i niewielkie lokalne elektrociepłownie. Pogarsza to drama­tyczną sytuację śląskich kopalń, które są związane górniczymi przywilejami i nie są w stanie obniżyć kosztów wydobycia. Przed upadkiem może je uratować jedy­nie zablokowanie importu surowca.
Na początku maja rząd zlecił firmie do­radczej PwC przygotowanie koncepcji utworzenia państwowej sieci sprzedaży węgla. Miałyby ją wspólnie utworzyć hol­dingi górnicze: Kompania Węglowa, Ka­towicki Holding Węglowy i Węglokoks.
- To rozwiązanie rodem z poprzednie­go systemu - komentuje Janusz Steinhoff, wicepremier i minister gospodarki w rządzie Buzka. - Taki centralny organ monopolizujący handel węglem byłby niezgodny z krajowym i unijnym pra­wem. A nasz rząd ma lepsze narzędzia do walki z rosyjskim dumpingiem, bo wobec uzasadnionych podejrzeń, że Rosjanie udzielają swojemu górnictwu nie­dozwolonej pomocy publicznej, możemy za pośrednictwem Komisji Europejskiej zwrócić się o pomoc do Światowej Orga­nizacji Handlu.
W tym samym dniu, w którym Donald Tusk obiecywał górnikom pomoc, w fazę finałową weszło śledztwo uruchomione dwa lata wcześniej przez list Andrzeja Parafianowicza. Pod zarzutem oszustw i pra­nia pieniędzy na wielką skalę CBŚ pod nadzorem prokuratury zatrzymało prawie całą wierchuszkę Składówwęgla.pl, mię­dzy innymi Marcina W. i Arkadiusza P.
Dla Falenty moment był fatalny. Jego partner biznesowy w Składach, czyli MM Group, miał długi.
Dług wobec importera rosyjskiego węgla, firmy Energo z Bielska Podla­skiego, Falenta wykupił, wykorzystując doświadczenie z czasów Electusa: dłu­giem spółki Energo kupionym od Ro­sjan. Według firmy Energo w tej operacji posłużono się fałszywymi dokumentami, sprawą zajmuje się prokuratura. Ale zo­stało wielomilionowe zobowiązanie wo­bec rosyjskiego dostawcy węgla, firmy KTK. Według Falenty teraz, po jego za­trzymaniu przez CBŚ, Rosjanie zażądali natychmiastowej spłaty, a nawet propo­nowali przejęcie Składówwęgla.pl. Jed­nak Piotr Matuszak, prezes polskiej filii KTK, zaprzecza: - To pan Falenta za­proponował przejęcie nam Składów­węgla.pl, ale nie byliśmy i nie jesteśmy tym zainteresowani. Nie chcemy kupo­wać w Polsce aktywów, tylko sprzedawać węgiel.
Marek Falenta powiedział też „Gazecie Wyborczej”, że wiceminister skarbu Ra­fał Baniak (jego żona także przez kilka tygodni była w radzie nadzorczej Hawe) zaproponował mu sprzedaż państwu Skła­dówwęgla.pl. - Nigdy nie kontaktowałem się z panem Markiem Falentą w celu pod­jęcia rozmów o nabyciu udziałów w spółce Składywęgla.pl. Możliwość zakupu Skła­dówwęgla.pl nigdy nie była analizowana na żadnym gremium Ministerstwa Skarbu Państwa - zapewnia Baniak.
Marek Falenta nie znalazł czasu na roz­mowę z „Newsweekiem”.

2 komentarze:

  1. Problem w tym, że rok temu wójt, która skarży się, że nikt jej tak nie naubliżał i nie groził, wywierała presję, żeby mieszkańcy zgodzili się na jej rozmowy z MM Group i na ugodę. Nie było widać, że kontakt z bossami sprawiał jej przykrość. Nie ukrywała negatywnych emocji, gdy mieszkańcy nie zgodzili się. Decyzje, które wydawała Kirstein-Piotrowska w tych sprawach były wadliwe, uchylane przez SKO, jako wydawane z naruszeniem prawa, co nie tylko przedłużyło postępowania, ale dawało spółce możliwość dalszego prowadzenia działalności na tym terenie. Do chwili obecnej sprawy nie doczekały się prawomocnego rozstrzygnięcia przez sądy administracyjne, a Kirstein-Piotrowska, która nieudolnie prowadziła postępowania i nie radziła sobie z problemem robi z siebie ofiarę i sprzymierzeńca mieszkańców. Kto w to uwierzy? Marzanna Kreja redaktor naczelna Białe Błota info

    OdpowiedzUsuń
  2. Zobaczymy, kto kupi akcje Falenty. Stawiam na Karkosika

    OdpowiedzUsuń