sobota, 26 lipca 2014

Kaczyński znowu zdemaskował agenta Moskwy




Jarosław Kaczyński powiedział, że „bardzo nisko ceni intelekt” ministra Sikorskiego. No cóż, geniusze tak mają, że są niejako z definicji skazani na otaczanie się ludźmi dużo gorszymi od siebie. Dlatego w rządzie Jarosława Kaczyńskiego Sikorski był ministrem obrony narodowej. Gdyby Jarosław Kaczyński intelekt Sikorskiego cenił wysoko, za nic w świecie nie zrobiłby go ministrem.

Z tych samych powodów najpierw ministrem spraw wewnętrznych i administracji, a potem prokuratorem krajowym i zastępcą prokuratora generalnego Jarosław Kaczyński zrobił Janusza Kaczmarka – „agenta śpiocha”.
Z tych samych powodów wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych Jarosław Kaczyński musiał zrobić Ludwika Dorna, człowieka, który „nie płaci alimentów”.
Z tych samych powodów Jarosław Kaczyński w dni parzyste powoływał na wicepremiera, a w nieparzyste – odwoływał Andrzeja Leppera, „warchoła”, który „wchodził w dupę Moskwie, a nie o ludzi się upominał”.
Tę listę można ciągnąć: Zbigniew Ziobro, Jacek Kurski, Piotr Piętak (wiceminister w MSW)… Jest w łaskach – wtedy Jarosławowi Kaczyńskiemu ich prawdziwe lub urojone wady nie przeszkadzają. Wypada z łask – okazuje się głupcem, zbrodniarzem, agentem obcych mocarstw i pospolitym świnią.
Coś wam to przypomina? Tak, zgadliście! Każdy z nas to miał w czasach przedszkolnych i gdzieś tak do 12-16 lat. Potem większość ludzi zaczyna dojrzewać i stopniowo dochodzić do wiedzy, że obrażanie się na cały świat nie jest najlepszym patentem na życie wśród ludzi.
Niektórym jednak nawyki z piaskownicy zostają na całe życie.
A teraz serio. Należę do pokolenia, które – na szczęście – samo nie żyło w latach stalinowskich, ale które świetnie zna tamte lata, bo dorastało tuż po śmierci Stalina i przełomie październikowym. Wtedy oskarżenie, że ktoś jest agentem wrogiego mocarstwa kończyło się zwykle śmiercią lub co najmniej wieloletnim więzieniem dla tego nieszczęśnika. W prawie każdej polskiej rodzinie był ktoś, kto rąbał tajgę, budował Biełmorkanał, był bezterminowym niewolnikiem w kopalni węgla jako „wróg ludu”, „szpieg angielski”, „oficer sanacyjny” lub choćby „element aspołeczny”.
Dzisiaj – przynajmniej dopóki wciąż mamy III RP, a nie IV (wydanie II poprawione) – takie głupie obelgi Jarosława Kaczyńskiego są na szczęście właśnie tylko głupimi obelgami. Mówią nie o tym, jaki jest Radek Sikorski, ale o tym, jaki jest Jarosław Kaczyński: mały, śmieszny, nikczemny, podły i bezsilny.

Jerzy Skoczylas

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz