poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Bóg, mafia i ojczyzna



Tomasz Adamek miał uratować Solidarną Polskę przed upadkiem, a może się okazać balastem, który ją zatopi.


Szeryf Zbigniew Ziobro ściągnął do swojej politycznej drużyny boksera Tomasza Adamka. Adamek to wartość. Ma do­starczyć głosów na eurowybory partii Zbigniewa Ziobry, która w sondażach szoruje po dnie. Ale Adamek to też związki z mafią, doping i chorobliwy antysemi­tyzm - tak przynajmniej napisał w książce jego były współpracownik. - To kłamstwa. Zemsta ludzi, którym nie chciałem płacić - mówi bokser. Ziobro, który od lat buduje wizerunek praworządnego polityka, powi­nien doskonale wiedzieć o wątpliwościach wokół Adamka. Chodzi bowiem o sprawy z czasów, gdy lider Solidarnej Polski był ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym. Bokser zamiast atutem może być kamieniem u szyi Zbigniewa Ziobry.
- Znam Tomka, jego rodzinę i nie daję wiary insynuacjom - mówi Ziobro.


ŻONA: JEDŹ BRONIĆ OJCZYZNY
15 marca. Tomasz Adamek przegrał w USA walkę z Ukraińcem Wiaczesławem Głazkowem, co zamknęło mu drogę do walki o mi­strzostwo świata. Dwa dni potem zadzwonił do niego Zbigniew Ziobro i zaproponował start w wyborach do Parlamentu Europejskiego z list Solidarnej Polski.
Adamek postawił warunki: Solidarna Polska nie będzie ingerować w to, co mó­wi, on nie zapisze się do partii i nawet jak zostanie europosłem, będzie mógł dalej walczyć w ringu, jeśli pojawią się atrakcyjne propozycje.
- Sprawdziliśmy w Brukseli i okazało się, że to możliwe - mówi asystent Ziobry. - Bę­dzie musiał tylko wpisać swoje kontrakty sponsorskie do rejestru korzyści europosła.
Decyzję Adamek ogłosił na początku kwietnia w Radiu Maryja: - Dostałem zgodę od żony. „Jedź bronić ojczyzny” - powiedziała.
- Zbliżam się do końca kariery, trzeba przeskoczyć ze sportu na walkę polityczną. Jestem 100-proc. katolikiem i będę bronił praw człowieka, nienarodzonego życia.
Wcześniej, gdy próbowano namówić go do startu w wyborach, konsekwentnie odmawiał. - Dopóki zajmuję się boksem, za żadną partią oficjalnie się nie opowiem. Kibiców mam i na prawicy, i na lewicy, szanuję wszystkich - tłumaczył.
Pierwszy raz złamał się już nieco ponad cztery lata temu. Miał wtedy otworzyć konwencję wyborczą Lecha Kaczyńskiego w Łodzi. Wszystko było dogadane. Spin doktorzy PiS wyznaczyli Adamkowi wtedy rolę mistrza ceremonii. Miał wyjść z mroku i powiedzieć mniej więcej tak: „Tu poko­nałem Andrzeja Gołotę, tu zaczął się mój marsz na szczyt. Mam nadzieję, że w tym miejscu swój marsz do zwycięstwa roz­pocznie też prezydent Kaczyński”. Wtedy na scenie miał się pojawić prezydent, ale się nie pojawił, bo zginął w katastrofie smoleńskiej.
Od tej pory i PiS, i PSL patrzą na Adamka łasym okiem. On jednak wybiera niszową Solidarną Polskę, o której nie wiadomo, czy w ogóle przekroczy próg wyborczy. Co o tym zdecydowało?
- Poznałem kiedyś Zbyszka w samolocie. Ma takie same poglądy jak ja - mówi bokser, z którym rozmawiamy przez komputerowe łącza. Jest teraz w swoim domu w New Jersey, ale zapewnia, że za kilka dni wraca do Polski prowadzić kampanię. - Gdyby chodziło o Sejm, nie dałbym rady, ale z europarlamentem będzie łatwiej i będę mógł krążyć między USA, Polską i Brukselą.

KASA NA PIERWSZYM MIEJSCU
Dzwonimy do dziennikarza sportowego, który większość życia poświęcił boksowi i doskonale zna Adamka.
- Solidarna Polska ma marne szanse, żeby wejść do europarlamentu. Po co to Adamkowi?
- Nie ma co szukać drugiego dna. Więk­szość życia Tomek nigdy nie pracował jak zwykły człowiek. Całe jego życie to treningi i boks. Tyle że po ostatniej porażce z Wia­czesławem Głazkowem nadziei na dobrze płatne walki już nie ma. A trzeba wiedzieć, że kasa jest czymś, co zawsze było u Tomka na pierwszym miejscu. On nie ma pomysłu na siebie. Na to, czym się zająć po zakoń­czeniu kariery sportowej.
- Ale partia Ziobry ma niewielkie szanse, żeby wejść do europarlamentu!
- Nie przeceniaj wiedzy politycznej Tomka. Powiedziano mu, że wystartuje z pierwszego miejsca i że ma szanse. I jak wejdzie do europarlamentu, to zarobi po 50 tys. zł miesięcznie, będzie mógł za darmo latać samolotem. I jeszcze dostanie immunitet, dzięki któremu będzie mógł szybko i bezkarnie zasuwać samochodem. Co akurat dla niego jest ważne.
- Nie zarobił na boksie wystarczająco dużo, by zająć się odcinaniem kuponów?
- Strzałem życia był pojedynek z Witali­jem Kliczką we Wrocławiu. Tam gaża mogła wynieść około miliona dolarów. Za walki, które Tomek ostatnio toczył w USA, ko­kosów już nie było. Po kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Musisz odliczyć zapłatę dla trene­ra, sparingpartnerów, podatek.
Ziobro mówi coś zupełnie innego: - Był jedynym, który nie zapytał mnie o zarobki ani o to, czy dofinansujemy jego kampa­nię. Pytał tylko, czy przestrzegamy zasad Pana Boga.

WIERTARKĄ W KOLANO
Boks zawsze ściągał zainteresowanie pół­światka. Wszyscy interesujący się boksem pamiętają zdjęcia Andrzeja Kolikowskiego, „Pershinga”, fetującego zwycięstwa swego kolegi Andrzeja Gołoty. - Tyle że Gołocie nigdy nie przyszło do głowy, żeby pchać się do polityki. A Tomkowi Adamkowi przyszło - mówi jeden z promotorów walk bokserskich.
Wiosna 2007 r. Ziobro jest wszechwład­nym ministrem sprawiedliwości w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Interesy Adamka, zwanego w branży bokserskiej „Góralem”, zaczyna prowadzić Bogusław Bagsik, boha­ter afery Art - B. W tym samym czasie Bagsik pracowicie buduje piramidę finansową Digit Serve, w której klienci utopią ponad 30 min zł. Bagsik pokazuje się z Adamkiem, obok nich jest też Wiesław P. ps. „Wicek”. To sponsor boksera, niegdyś bliski znajomy „Pershinga”. „Wicka” cichego partnera w in­teresach Ireneusza Sekuły, bali się nawet bandyci. Kilka lat wcześniej zasiadł na ławie oskarżonych za uprowadzenie i torturowanie (wiercenie dziur w kolanach) bandytom z tzw. gangu karateków.
Oprócz nawiązania współpracy z Bagsikiem rok 2007 przynosi Adamkowi niemiłą niespodziankę. Na rynku ukazuje się książka „Tomasz Adamek. Historia prawdziwa”. Piszą ją dziennikarz sportowy Jan Ciosek i Radosław Konder, biznesmen i były członek bokserskiego teamu Adamka. Konder, który w książce sam określa siebie jako „człowiek z miasta”, nie kryje, że idzie mu o zemstę. Twierdzi, że bokser nie rozliczył się z nim finansowo.
- Chcieli pieniędzy - tłumaczy dziś Adamek. - Powiedzieli, że jak nie zapłacę, to paszkwil zostanie opublikowany.
Stanisław Skrzyński, przyjaciel i doradca Adamka, tłumaczy, jak do tego doszło. W 2006 r. trenerem boksera był Andrzej Gmitruk, który miał go przygotować do walki, ale się rozchorował. Adamek wynajął więc amerykańskiego trenera, ale uznał, że Gmitrukowi, swemu wy­chowawcy i wieloletniemu opiekunowi, już nie zapłaci. Ten jednak miał opłacić trzech swoich współpracowników, wśród których był Konder. Między dawnymi współpracownikami doszło do ostrych zadrażnień finansowych. - Od początku 2007 r. domagali się oni od Adamka na­chalnie pieniędzy. Bokser zapłacił wtedy Gmitrukowi, ale Konder wciąż się domagał zapłaty dla siebie. A gdy nie dostał pienię­dzy, opublikował paszkwil - opisuje wersję Adamka Stanisław Skrzyński.
Niespełna dziesięć lat temu Adamek wyrusza do Stanów Zjednoczonych, by to­czyć tam walki bokserskie. W książce jest opisane, że jednym z pomocników przy tym wyjeździe był dobry kolega Kondera Sławo­mir S. ps. „Krakowiak” jeden z przywódców gangu pruszkowskiego. „Krakowiak” był też dobrym kolegą Andrzeja Gołoty i jego menedżera Ziggy’ego Rozalskiego.
I gdy Adamek planował wyjazd do Ame­ryki, „Krakowiak” załatwiał u Ziggy’go, by ten otoczył „Górala” opieką w USA. Do książki dołączone są stenogramy potajemnie nagranych przez Kondera rozmów w warszaw­skim hotelu Marriott w 2006 r. Biorą w nich udział oprócz Kondera „Krakowiak” Adamek i trener boksera Andrzej Gmitruk. Dyskusje dotyczą wspólnych interesów związanych z importem aut z Ameryki i organizowaniem gal bokserskich.
Ze stenogramu wynika, że Adamek był w bardzo zażyłych kontaktach z „Krakowia­kiem”. Zapewniał go, że go szanuje, bo jest katolikiem.
Gdy wymieniamy długą listę gangsterów, z którymi pod koniec lat 2000 miał kontakty Tomasz Adamek, jego przyjaciel Stanisław Skrzyński mówi, że to przecież koledzy jego trenera Andrzeja Gmitruka.
- Ja przyjechałem z Gilowic i nikogo w Warszawie nie znałem - mówi bokser.
- Andrzej przyprowadzał różnych ludzi i mówił, że będą nam pomagali.

KITKA, BRZYTWA I GÓRAL
Oficer Centralnego Biura Śledczego, który na południu Polski zajmował się
walką z przestępczością zorganizowaną:
- Adamek zaczynał jako młotek, fizyczny u gangstera pseudonim „Baca”. Był jego ochroniarzem. Stał na bramce w lokalu Piekiełko w Istebnej.
Dwa lata temu Marek G. ps. „Baca” został skazany na 13 lat więzienia za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą.
Ten sam oficer CBS odpowiada nam, że na początku kariery jednym ze sponsorów Adamka był Tadeusz Wolak ps. „Kitka”, brat znanego gangstera o pseudonimie „Brzytwa”.
- To kolega Gmitruka, który miał mu pomagać - mówi Skrzyński. - Nigdy nie był w narożniku u Tomka.
O tych samych osobach w książce „To­masz Adamek. Historia prawdziwa” pisze Radosław Konder: „»Góral« dostawał od Wolaka po 10 tys. zł za walkę. To były wtedy duże pieniądze, ale »Kitka« nie płacił tyle z dobroci serca czy miłości do Adamka. Liczył, że w pewnym momencie ta inwesty­cja po prostu się zwróci”.
Konder opisuje, jak Adamek został oszukany na 100 tys. zł w biznesie samo­chodowych przez niejakiego „Krzysztofa”, który zajmował się wyłudzeniami kredytów na dużą skalę na rzecz mafii wołomińskiej. Kwestię odzyskania pieniędzy pięściarz miał omawiać w towarzystwie m.in. swego trenera Andrzeja Gmitruka z Dariuszem Peteryką ps. „Jogi” z gangu wołomińskie­go. Adamek miał odzyskać pieniądze pod warunkiem, że złoży w sądzie zeznania oczyszczające „Krzysztofa”, który był po­trzebny mafii wołomińskiej do popełniania kolejnych przestępstw gospodarczych. Bokser, jak wynika z książki, złożył fałszywe zeznania, ale mimo to nie odzyskał pienię­dzy. Wtedy, jak twierdzi Konder, pięściarz wynajął gangsterów z grupy mokotowskiej, którzy wybili szyby i podłożyli ogień w do­mu „Krzysztofa”
- W książce są same kłamliwie historie - mówi Skrzyński.

BIAŁY KRUK I KUBA
Gdy siedem lat temu książka Kondera i Cioska ukazała się na rynku, Adamek zapowiedział, że wytoczy proces autorom. Ale nie wytoczył. Dlaczego? Jak twierdzi Skrzyński, proces o ochronę dóbr osobistych odradzali adwokaci, z którymi Adamek roz­mawiał. Zaczęli więc ścigać autorów z pry­watnego aktu oskarżenia i art. 212 Kodeksu karnego dotyczącego pomówień. Wtedy Konder przeszedł do kontrataku i powia­domił Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie o popełnieniu przestępstw przez Tomasza Adamka i jego współpracowników. Sprawa trafiła w końcu do prokuratury w Łomży, gdzie została umorzona.
- Adamek i ludzie z nim związani prze­straszyli się, że ta książka złamie Tomkowi karierę - mówi dziennikarz piszący o boksie. Sprawy w swoje ręce wziął nowy promotor boksera, czyli Bogusław Bagsik. Zapłacił on Konderowi, a ten notarialnie wycofał się ze wszystkich oskarżeń. Zobowiązał się też do wycofania książki z dystrybucji i tak po cichu się stało. Dziś „Prawdziwa historia” jest białym krukiem.
Konder dostał pieniądze, wyjechał wtedy na Kubę. Od lat mieszka w Stanach Zjednoczonych. I do dziś milczy. - To stare dzieje. Nie chcę wracać do ich komentowa­nia - mówi.

LEKI NA KARŁOWATOŚĆ
W książce jest mocno wyeksponowany wątek związany z oskarżeniami Adamka - używanie dopingu i przemycanie sterydów z Polski do Ameryki. Sterydy (testosteron) - somatropinę miał przepisywać znajomy lekarz sportowy. Recepty były przepisywane m.in. na Wesa Chilickiego, przyjaciela Kondera, u którego Adamek mieszkał przez pierwszy rok pobytu w Stanach Zjedno­czonych. - W paczce było zaświadczenie, że Wiesiek choruje na karłowatość i musi zażywać specjalne leki, w tym somatropinę. Wiesiek może i na coś choruje, ale na pewno nie jest karłem! - czytamy w książce. Jak sterydy były szmuglowane do Stanów? Mieli je tam zabierać w podręcznym bagażu piloci LOT-u latający do Chicago. Gdy zaostrzono przepisy w związku z zagrożeniem terro­rystycznym, leki przed rewanżową walką Adamka z Paulem Briggsem do Stanów w 2006 r. miała wozić w bagażu podręcz­nym żona boksera Dorota. Wedle książki Adamek miał specjalne rozpiski, kiedy powinien przestać zażywać sterydy, by nie­legalny doping nie został wykryty. Brał, jak twierdzi Konder, również leki masku­jące używanie somatropiny i testosteronu. O tym, że to nieprawda, zapewniają zgod­nie i Adamek, i jego były trener Gmitruk. Ten ostatni w tej sprawie złożył pisemne oświadczenie, że nic nie wie o żadnych przypadkach brania przez zawodnika dopingu.

ZIOBRO O TYSONIE
Zapytaliśmy Zbigniewa Ziobrę, lidera Solidarnej Polski, czy nie przeszkadzają mu liczni gangsterzy, którzy pojawiali się w otoczeniu jego kandydata na Parlamentu Europejskiego.
- Byłoby krzywdzące, gdybyśmy oceniali go przez pryzmat ludzi, z którymi współ­pracuje - mówi Ziobro. - Boks to nie jest sport, gdzie pojawiają się przede wszystkim anioły. Mike Tyson to przecież człowiek z kryminalną przeszłością. Tak jak Don King.
- Tylko nikt z nich nie bierze udziału w politycznych wyborach!
- Ale Adamek w odróżnieniu od nich ma czystą kartotekę i żadnego wyroku. On nie łamał nikomu kciuków ani nie wymuszał pieniędzy. To normalne, że każdy, kto wej - dzie w zawodowy boks, musi się spotykać z takim ludźmi. Nie można ich ominąć. Jaka jest jego wina, że w świecie boksu oni funkcjonują?
Ziobro zapewnia, że Adamek jest abso­lutnie czysty. - Ma żonę i dzieci, których kocha, chodzi do kościoła i tam się modli. Beata Kempa mówiła mi, że jak jechała z nim samochodem, to wyjął różaniec i odmówił Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Widać, że wartości traktuje poważnie.

BOKS Z OJCEM RYDZYKIEM
Konder i Ciosek napisali też w swojej książ­ce, że Adamka charakteryzuje zwierzęcy antysemityzm.
Jeden z polskich promotorów boksu: „Niestety, Tomek ma takie wybryki. Odwo­łuje się do katolicyzmu, ale to jest radykalnie antysemicki, zaściankowy sposób patrzenia na świat”
Fragment z książki: „W tamtym okresie [2005 r. - red.] bardzo wzmocnił się jego antysemityzm. Praktycznie nie było dnia, żeby nie zgłosił jakiejś złośliwej uwagi pod adresem Żydów. Solorz Żyd, Walter Żyd... Wielokrotnie wypominał Andrzejowi Gmi- trukowi, że jego matka Emma jest Żydówką” W innym miejscu: „ »Jak ty w ogóle możesz pracować z Żydem?!« - oburzał się na mnie, podając w dodatku nieprawdziwe infor­macje na temat Andrzeja Wasilewskiego [menedżerabokserskiego - red.]”.
- Tomek żyje w Ameryce i wie, co to tolerancja - odpiera zarzuty Skrzyński.
- Adamek to twardy facet i jest człowie - kiem walki. Wierzymy, że wygra - mówi o swoich marzeniach Zbigniew Ziobro.
Adamek zaś swoje marzenia polityczne zdradził cztery lata temu dziennikarce „Wprost” - Chciałbym, żeby Polską rządził człowiek z wielka charyzmą. Ojciec Tadeusz Rydzyk - powiedział. Ale w autoryzacji to zdanie wykreślił.

 Michał Majewski  Cezary Łazarewicz


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz