poniedziałek, 17 marca 2014

Ku chwale ojczyzny!



Putinowi ktoś musi w końcu utrzeć nosa! Ja mu mogę paluszkiem pogrozić w pastiszowej piosence, ale to stanowczo za mato - przekonuje Maciej Maleńczuk, autor bojowej pieśni „Władimir, ni chuja”.

Rozmawia PIOTR NAJSZTUB

Dlaczego teraz zaatakował pan piosenką „Władimir, ni chuja"?
- Już miesiąc przed Soczi wibrował we mnie refren „Władimir, Władimir”. Wte­dy sądziłem, że to z przyczyn olimpijskich. Ilekroć komuś zamruczałem go do ucha, to kojarzyło się tylko z jednym Władimi­rem. Byliśmy wtedy na Białostocczyźnie, w knajpie, gdzie zawsze puszczają Żannę Biczewską. I wtedy uczepiły się mnie ko­lejne słowa: „Ty mienia, ni chuja, ja tiebie ni chuja, ni chuja”. Rozumiem, że to jest prymitywny tekst i wiele osób będzie mi to zarzucało... Ale pieśń bojowa musi być prymitywna i musi być „po rusku”. Nie ma chyba człowieka w Polsce, który by nie ro­zumiał, nawet po rosyjsku, hasła „ni chuja”.

Wstrzelił się pan. W Polsce panuje teraz nastrój przygotowań do wojny, może nas zmobilizują, może pójdziemy na front. Pan pójdzie, jakby trzeba było?
- Tak, na pewno bym się zgłosił. Choć służby wojskowej nie odbyłem. Ale mógł­bym się jakoś przydać.

Jako mięso armatnie?
- No nie! W jakichś służbach pomoc­niczych, rannych nosić, z pieśnią na ustach...

A tak pod grad kul to już nie?
- Ja do okopu się nie nadaję.

Niedawno TVN 24 zrobił sondaż z pyta­niem „Czy poświęciłbyś życie i zdrowie
w obronie ojczyzny?" 49 proc. powiedziało „nie", 43 „tak”. Pan byłby więc w tej pierw­szej grupie?
- Ja już swoje życie przeżyłem, dzieci mam odchowane, wielu zawadzam, a wielu też mnie zawadza.

Zaraz, zaraz... Motywacja musiałaby być patriotyczna. Jesteś pan patriotą?
- Jestem. Me jest to patriotyzm militar­ny, ale nadal bojowy, więc „ku chwale ojczyzny!”

W szkole jakieś elementy wychowania pa­triotycznego pan odebrał?
- Byłem niezwykle czuły na te rzeczy, maszerowałem z flagą, chodziłem na po­chody pierwszomajowe, których sensu - jako dziecko - co prawda nie rozumia­łem, ale chciałem demonstrować swój patriotyzm. Byłem też przekonanym socjalistą - wolność, równość i brater­stwo. Właściwie do pewnego stopnia nadal nim jestem, ale już rozumiem, że bez kapitalizmu nie można być socjali­stą. Byłem także harcerzem, dziarskim bardzo zastępowym. Znałem alfabet Morse’a i dzięki temu wygrywaliśmy bie­gi przełajowe.

A militaria, fascynacja bronią?
- Nie, nigdy. Pistolety, karabiny wzbudza­ją w ludziach chorą, niezdrową fascynację i staram się temu nie ulegać. Lubię noże, łuki.

Pana nastoletnie dzieci odbierają wycho­wanie patriotyczne w szkole?
- Raczej ode mnie.

Jak pan to robi?
- Oglądamy razem mecze drużyny naro­dową, jak grają hymn, to każę wstawać i one to nawet lubią. Śpiewają w chórze patriotyczne pieśni.      

Uważa pan, że czasy, w których żyjemy, czyli kapitalizm, liberalizm, konsumpcjo­nizm, stanowią zagrożenie dla konserwa­tywnie rozumianego patriotyzmu?
- W Polsce tej konserwy jest dość i oni nie odpuszczą. Ale patriotyzm to też wy­zwanie dla wszystkich lewaków, którzy reprezentują czasem całkowitą bezpań­stwowość i takie wolnoć Tomku w swo­im domku. Pewnie, że wolnoć Tomku, ale czy homoseksualista nie może być patrio­tą, jest mu to zabronione?

Batalion LGBT wystany na Rosję...
Biorąc pod uwagę, jaki stosunek do mniej­szości seksualnych ma Rosja i Putin, to mogłoby być coś, co wywoła popłoch w ich szeregach!
- O Jezus Maria! Już widzę ociekają­cy krwią batalion LGBT. Ale stop, stop... Wydaje mi się, że nie dojdzie do konflik­tu, Polska nie będzie brała udziału w woj­nie i mam nadzieję, że nie będzie wielkiej strzelaniny. Chociaż w Abchazji była, mimo że też trwała olimpiada. Po prostu Putinowi ktoś musi w końcu utrzeć nosa! Ja mu mogę paluszkiem pogrozić w pastiszowej piosence, ale to stanowczo za mało. I trzeba zmienić Rosję, żeby przestała być taka zacofana, ciężka. Oni za wszelką cenę nie chcą się zeuropeizować, tam cały czas porządni ludzie po więzieniach siedzą, wspomnienia piszą i my się później za­chwycamy rosyjską literaturą z łagrów.

Ma pan osobistą emocję wobec Putina?
- Przeraża mnie.

Co najbardziej?
- Twarz jak maska, KGB-owski rodowód, kilka przerażających cytatów. Ostatnio na konferencji prasowej, kiedy dziennikarze pytali o Janukowycza, powiedział: „Śmierć byłaby najprostszym sposobem na pozby­cie się go”. I mam wrażenie, że nawet lek­ko zadumał się nad tymi słowami. Boję się go! Boję się też, że na jakimś ruskim stat­ku odbędzie się pijacka awantura, kapitan naciśnie jakiś głupi guzik i narobi świato­wego bajzlu.

W wielu młodych polskich głowach tli się taki pomysł, żeby pojechać na Ukrainę, na­
wet nie po to, żeby walczyć, tylko żeby agresorom trudniej było strzelać, bo będą wiedzieli, że strzelają nie tylko do Ukraiń­ców, lecz także do Europejczyków z Unii.
- To nie jest zły pomysł. Ze nie jedziemy tam walczyć, tylko po prostu być, pić her­batkę, stać, uśmiechać się. Takie ludzkie tarcze. Polacy fikali już większym niż Ro­sjanie, oczywiście dostawaliśmy łomot, ale cały czas podskakiwaliśmy i podskakuje­my i na pewno będziemy podskakiwać. To nie jest posłuszny naród. Moglibyśmy się mniej gryźć między sobą, ale w chwili za­grożenia odczuwam wokół zjednoczenie.

Również z Jarosławem Kaczyńskim?
- Tak, wreszcie pokazał ludzką twarz.

Przygotuje pan jakiś patriotyczny repertuar z tej okazji?
- Nie chciałbym popaść w bogoojczyźniany ton i nie zamierzam zostać drugim Jackiem Kaczmarskim. Mnie zawsze bar­dziej interesowała obyczajówka.

Może powinien pan ją na jakiś czas porzu­cić i natchnąć nas mocą?
- Może hymny? Bardzo je lubię, hymn włoski bardzo mi się podoba. Albo ukra­iński, gdzie śpiewają: „Duszu swoją my położem, my z kozacko horodu”. No wzru­szam się. Chyba się zajmę tłumaczeniami hymnów... Ale to tak na marginesie. Bo na koniec to mam nadzieję, że nie będzie trzeba biegać z karabinem w okrwawio­nym mundurze, że spokojnie F-16 i NATO nas obronią.

Śledzi pan ukraińskie wydarzenia?
- Oczywiście, śni mi się już wojna i ewa­kuacja dzieci.

Ma pan swoje wyobrażenie, jak ta zawieru­cha ukraińska się skończy?
- Ukraina podpisze umowę z Unią i w ciągu kilku lat razem z Gruzją wejdą do NATO.

Ukraińcy jeszcze niedawno nie chcieli wchodzić do NATO.
- Ciekawe, co teraz powiedzą.

Jest pan trochę rusofilem, przynajmniej jeśli chodzi o rosyjską kulturę. Czy...
- Zaraz, zaraz! Słyszałem o haniebnym li­ście rosyjskich artystów stających w obro­
nie polityki Putina! To paskudne, że tak wielu artystów siedzi pod skrzydłami Kremla. Mam wrażenie, że w tej chwi­li kultura rosyjska w kagańcu chodzi i na smyczy. Gdybym był Rosjaninem w Mos­kwie, pewnie nie nagrałbym „Władimira”.

Jaki los powinien spotkać Putina?
- Powinien stanąć przed Trybunałem w Hadze. I zostać sprawiedliwie osądzony za Abchazję, Czeczenię i teraz za Ukrainę.

Jesteś pan dumny z naszych władz, postę­pują w sprawie Ukrainy właściwie?
- Właściwie tak, cały czas stajemy twar­do, że to jest nasz bratni naród, niech so­bie Rosjanie nie myślą!

Władza mogłaby coś jeszcze zrobić?
- Mogliby dać Ukraińcom pożyczkę, może chociaż raz my byśmy komuś pożyczy­li? Ale ogólnie pokazujemy Władimirowi, że „ni chuja”. Podoba mi się ta postawa! Może powinienem wyprodukować ko­szulki z napisem „Władimir, ni chuja!” sam w niej chodzić i inni Polacy też? I po­winniśmy nawzajem sobie przypominać, co się tam dzieje. Teraz na koncertach to robię, na początku mówię: owszem, gra­my tutaj, bawimy się i robimy sobie „cicha woda brzegi rwie” ale tak naprawdę pa­miętajmy, że nasi bracia na Ukrainie cier­pią. Każdy artysta w tym kraju powinien to ludziom przypominać, bo ludzie mimo wszystko nadal artystów słuchają, tak mi się coś dziwnie zdaje.

Może w tej sytuacji zamiast powszechnego poboru powinniśmy utworzyć minister­stwo pieśni bojowej i w ten sposób atakować?
- Oczywiście, jak będzie trzeba, mogę napisać pieśni bojowe!

Stanąłby pan na czele takiego oddziału pieśni bojowej?
- Stanąłbym! We mnie, nie wiem, czy w innych poetach też, jest ten bojowy duch! Chętnie pójdę, jak będzie trzeba za­bijać i sam nawet zginę, pod warunkiem, że przy okazji zabiję któregoś z wrogów.

To długa lista?
- Ale są na niej same skurwysyny.

I jest pan gotów razem z nimi zginąć, żeby ubyło nam skurwysynów?
- Nie tylko! Śmierć poety, zwłaszcza w ja­kiejś bojowej sytuacji, nadal jest aktem bo­jowym i pieśnią bojową.

To życzę wam pięknej śmierci, Maleńczuk!
- Ku chwale ojczyzny!

ROZMAWIAŁ PIOTR NAJSZTUB

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz