Piątek. Poseł Kaczmarek -
powszechnie znany jako agent Tomek - właśnie zakończył dzień pracy. Wychodzi z
Sejmu i idzie w kierunku czarnego porsche cayenne ze sportowym spoilerem. Na
całym parkingu nie ma bardziej odpicowanej maszyny: lśniący lakier, podwójny
wydech, na błotnikach nawet jednego zachlapania. Jak spod igły. Poseł już z
daleka otwiera pilotem klapę bagażnika i wrzuca do środka skórzaną teczkę. Po
chwili cayenne znika za sejmowym szlabanem.
Słodka tajemnicaSobota. „Fakt” informuje, że poseł miał stłuczkę. W piątek po południu, wkrótce po wyjeździć z Sejmu, na jednym z warszawskich rond wjechał w tył volkswagena golfa. Kaczmarek tłumaczy dziennikarzom, że się zagapił. Myślał o Polsce, o korupcji, która panoszy się za rządów Platformy, nie przyhamował i naruszył nowiutkie auto. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Przy okazji pojawił się jednak inny problem. Okazało się, że porsche nie należy do posła. Z jego oświadczenia majątkowego wynika, że ma czteroletnie audi A4. Czyje w takim razie jest czarne cayenne warte prawie 300 tys. zł? Z pomocą posłowi przychodzi znajomy dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy” Cezary Gmyz, który pisze na Twitterze: „To auto jego narzeczonej. Poseł zwrócił się do Biura Analiz Sejmowych, czy użyczenie ma wpisać do rejestru korzyści”.
Środa. Biuro prasowe Kancelarii Sejmu w odpowiedzi na moje pytania wyjaśnia, że dwa dni przed stłuczką Tomasz Kaczmarek skierował do Biura Analiz Sejmowych trzy pytania. Po pierwsze, czy poseł powinien wykazać w rejestrze korzyści używanie samochodu wyleasingowanego przez prywatną firmę? Po drugie, czy należy w tej sprawie spisać umowę? I po trzecie, co, jeśli poseł ożeni się z kobietą będącą prezesem tej spółki?
Źródła w policji potwierdzają: cayenne, które rozbił agent Tomek, nie należ) do osoby prywatnej. To własność firmy Orix specjalizującej się w leasingowemu aut. Wygląda więc na to, że porsche wzięła w leasing spółka narzeczonej posła: blondynki o imieniu Magda, która gustuje w dobrych perfumach i seksownej bieliźnie. Dziewięć miesięcy temu napisał o niej „Super Express”.
O narzeczoną Kaczmarka pytam posła PiS, jego dobrego znajomego: - Rzeczywiście blondynka, przedstawiał mi ją. Jeśli dobrze pamiętam, to była policjantka, która prowadzi własną firmę. Imienia nie pamiętam. Możliwe, że Magda.
Paparazzo,
który w ciągu ostatniego roku jeździł za agentem Tomkiem: - Nie udało mi się
ustalić jej nazwiska. Widywałem ich razem w dwóch miejscach. W miasteczku Wilanów, gdzie mieszka Kaczmarek, i w okolicy Grójeckiej 186,
gdzie prawdopodobnie znajduje się jej biuro.
Grójecka 186
to adres 12-piętrowego apartamentowca. Siedzib ma tu kilkadziesiąt firm. Wśród
nich jest kilka gabinetów lekarskich, wietnamska hurtownia obuwia, kancelaria
adwokacka, ale i ekskluzywna agencja towarzyska.
Na sejmowym
korytarzu spotykam posła Kaczmarka.
-
Do kogo należy porsche, którym jechał pan w piątek? -
zatrzymuję go. - Z pańskich pytań do Biura Analiz Sejmowych wynika, że to auto
wyleasingowane przez prywatną spółkę.
-
Nie będę panu pomagać, niech sam pan to sobie ustali. Tylko
rzetelnie, serdecznie pana proszę - agent Tomek posyła mi wymuszony uśmiech i
znika na schodach.
Znajoma Kaczmarka,
którą pytam o czarne porsche, obiecuje mi, że porozmawia z nim i wszystkiego
się dowie. Po kilku godzinach oddzwania: - Tomek mówi, że szkoda waszego czasu.
Właśnie zrobił ustawkę z tabloidem. Zdjęcia jego narzeczonej z wyjaśnieniami
dotyczącymi tego samochodu za pół godzin)? mają się ukazać w internecie.
Kasia i
Tomek
„Tabloidem”
niespodziewanie okazuje się tygodnik „Do Rzeczy”. Wieczorem na jego stronie
internetowej pojawia się artykuł „Love & PiS” pióra Cezarego Gmyza,
dziennikarza śledczego, który rok temu zasłynął informacją w „Rzeczpospolitej”
o trotylu odnalezionym na wraku tupolewa.
Materiał jest
opatrzony zdjęciami agenta Tomka obejmującego miłą blondynkę. Tyle że to nie
Magda z „Super Expressu”, ale Katarzyna Sztylc, 34-letnia olsztynian-ka,
współwłaścicielka spółki Plaża. Porsche
-
pisze Gmyz - zostało wzięte w leasing przez jej firmę, a cała
sprawa jest czysta: spółka nigdy nie korzystała z publicznych pieniędzy, a
Sztylc to nie tylko bizneswoman, ale także działaczka charytatywna prowadząca
stowarzyszenie Europejskie Centrum Wsparcia Społecznego Helper.
Jednak w
rzeczywistości biznesowa historia Katarzyny Sztylc jest nieco bardziej
skomplikowana. Plaża, w której ma połowę udziałów, faktycznie nigdy
nie korzystała z publicznych pieniędzy, ale też nic w tym dziwnego, bo firma
działa dopiero od kilkunastu tygodni. Dłużej istnieje stowarzyszenie Helper,
które prowadzi pięć domów samopomocowych. Jak wynika z jego dokumentacji, kilka
miesięcy temu dostało prawie 800 tys. zł unijnej dotacji w ramach Regionalnego
Programu Operacyjnego Województwa Warmińsko - Mazurskiego. Cel: montaż kotła
na biomasę w Środowiskowym Domu Samopomocy dla osób chorych na alzheimera w
Olsztynie.
Z kolei sama
Sztylc jest przyjaciółką olsztyńskiej posłanki PiS Iwony Arent i jej byłą
asystentką. W poprzedniej kadencji przez kilka miesięcy pracowała też jako
ekspert posłów PiS w komisji naciskowej
-
prym wiódł wśród nich dzisiejszy? polityk Solidarnej Polski
Arkadiusz Mularczyk. Na dokładkę prowadziła jedno z biur eurodeputowanego Jacka
Kurskiego. Zarówno Mularczykom, jak i Kurskiemu rekomendowała ją Arent.
Mularczyk: -
Przyszła prosto po studiach prawniczych, bez doświadczenia. Męczyła się w
komisji, a po kilku miesiącach powiedziała, że wraca do Olsztyna. Chyba miała
wyjść za mąż.
Kurski, który
współpracował ze Sztylc jeszcze w zeszłym roku, jest zaskoczony jej związkiem z
Kaczmarkiem: - Jeśli dobrze pamiętam, była mężatką z dziećmi. Zatrudniłem ją,
właściwie jej nie znając. Był to gest lojalności wobec terenu, z którego
zdobyłem mandat. Mam Wrażenie, że pani Katarzyna imała się różnych projektów? charytatywnych,
prosiła, żebym rekomendował ją w różnych miejscach i instytucjach, ale
odmawiałem jej.
Dzwonię do
Sztylc.
-
To Plaża wzięła w leasing porsche, które rozbił poseł
Kaczmarek? - pytam.
-
Nie odpowiem panu, to prywatne pytanie. Mój partner jest
osobą publiczną, ze mną proszę się nie kontaktować.
-
A należy pani do PiS ?
-
Na ten temat też wolałabym się nie wypowiadać.
-
Ale to chyba nie jest prywatne pytanie?
-
Ja je do takich zaliczam. To prywatna sprawa. Pozdrawiam, do
widzenia.
Historię
porsche zna jeszcze jedna osoba. To Iwona Arent, ale i ona nie chce rozmawiać.
Szybko zbacza na bezpieczniejszy grunt. Na sprawy sercowe: - Kasia i Tomek?
Mogę powiedzieć tylko tyle, że życzę im szczęścia i miłości. Panu zresztą też.
Narzeczone
agenta
Z artykułu na
stronie „Do Rzeczy?” wynika, że to Kaczmarek poprosił Gmyza o zaaranżowanie
ustawki. - Od czasu mojej stłuczki dziennikarze polują, by wykryć, kim jest
moja dziewczyna. Nie ma sensu utrzymywać tego w? tajemnicy. Nie chcę, by
biegali za mną paparazzi i uprzykrzali życie mi oraz Kasi - mówi w? tekście
poseł.
Mimo tych
tłumaczeń jedna sprawa pozostaje niejasna. Skoro dziewczyną agenta Tomka jest
dziś Kasia i skoro sprawa jest poważna - a przecież jest, bo w korespondencji z
Biurem Analiz Sejmowych mowa jest nawet o planach małżeńskich - to co się stało
z Magdą, poprzednią narzeczoną posła?
Znajomy
Kaczmarka z klubu parlamentarnego PiS: - Jak znam Tomka, to wszystko może być
mistyfikacją. Nie wykluczam, \ że porsche tak naprawdę należy do Magdy, która z jakiegoś powodu
nie chce pokazywać się publicznie, a Kasia jest tylko
przykrywką. A może Tomek ma dwie narzeczone naraz? Albo jedną po drugiej? To
nie jest ustatkowany mężczyzna.
Sercowe
perypetie agenta Tomka od kilku lat są przedmiotem zainteresowania mediów, i to
nie tylko tych brukowych. Kiedy Kaczmarek pracował jako tak zwany
przykrywkowiec - czyli tajny agent CBA - Weronika Marczuk-Pazura, była jurorka
programu „You Can Dance”, twierdziła w programie „Teraz My” TVN, że robił do
niej maślane oczy i podrywał ją na sportowe porsche, którym jeździł. Z kolei
Beata Sawicka, była posłanka PO skazana za korupcję, przyznała w sądzie, że
uległa fascynacji jego urodą. Pewnej nocy para wylądowała nawet na wydmach na
Helu, ale do niczego nie doszło, bo Kaczmarek wykręcił się tym, że za dużo
wypił.
Podczas
kampanii wyborczej do Sejmu plotkarski magazyn „Na Żywo” napisał z
kolei, że agent Tomek właśnie zakończył związek na odległość z kobietą
mieszkającą w Brazylii i zaczął spotykać się z wiceszefową „Gazety Polskiej”
Katarzyną Hejke. Ich znajomością zainteresował się też tygodnik „NIE”, a do
sieci trafiło romantyczne zdjęcie pary’: Kaczmarek ubrany w koszulkę z trzema
paskami siedzi na tarasie, a Hejke stoi nad nim i czule rozczesuje mu włosy.
Kaczyński
długo nie kojarzył go z nazwiska, ale dziś już wie, kim jest Tomasz Kaczmarek.
Jest jedną wielką porażką. Dla prezesa to człowiek obcy kulturowo
Para spotykała
się nie tylko prywatnie, ale też służbowo: Kaczmarek udzielał Hejke wywiadów i
bywał z nią w klubach „Gazety Polskiej”. Uczucie jednak szybko prysło. W PiS
mówią, że rozstanie było burzliwe: podobno Hejke dowiedziała się, że agent
Tomek za jej plecami spotyka się z asystentką pewnego dilera samochodowego,
więc go zostawiła. Aktywność Kaczmarka w „Gazecie Polskiej” nagle spadła, a w
prawicowym środowisku ktoś zaczął rozsiewać nieprawdziwe plotki, że ojciec
posła pracował w SB.
Jak on pił
z tymi bandytami?
W PiS sprawa
czarnego porsche cayenne Kaczmarkowi nie zaszkodziła. Ale - prawdę mówiąc -
zaszkodzić mu nie miała w czym, bo w partii nigdy nie planowano
jego awansów na żadne stanowiska.
Mówi jeden z
polityków PiS: - To miły chłopak, wesoły i z sercem na dłoni, ale wstyd mi za
niego. Już nawet nie chodzi o te zdjęcia bez koszulki
nad walizką pełną pieniędzy, tylko o to, co wyprawia dziś. Widział pan go
podczas posiedzeń Sejmu? Zachowuje się jak małpa. Wstaje z fotela, Wrzeszczy: „Hańba!”, „Zdrada!”. Przecież
to obciach.
Inny poseł
dodaje: - Prezes długo nie kojarzył go z nazwiska, ale dziś już wie, kim jest
Tomasz Kaczmarek. Jest jedną wielką porażką. Dla szefa to człowiek obcy
kulturowo.
Żeby zorientować
się, jak bardzo obcy, wystarczy rzut oka.
Włosy natarte
żelem (podczas czatu zorganizowanego przez portal tvp.info poseł zdradził, że
nigdy ich nie obetnie, bo jako windsurfer lubi „czuć wiatr we włosach”), buty
ze srebrną klamrą, rozchełstana koszula i luźny krok. Tak Kaczmarek
nosi się dziś, kiedy jest w Sejmie. Gdy ubierał się za pieniądze Centralnego
Biura Antykorupcyjnego, było jeszcze lepiej. Wspomina jedna z klientek
warszawskiego salonu kosmetycznego przy ul. Bukowińskiej, do którego
agent Tomek przyjeżdżał na manikiur: - Przyjeżdżał sportowym porsche.
Na pasku od
spodni błyskała mu wielka klamra D&G, wchodził jak kowboj i od progu rzucał
do pań kosmetyczek: „No, jak tam, dziewczyny?”.
Kaczmarek z
wykształcenia jest socjologiem, skończył studia na Uniwersytecie Wrocławskim.
Mimo to nigdy nie miał zbyt rozległych zainteresowań - temat jego pracy
magisterskiej brzmiał „Charakterystyka socjologiczna złodziei samochodów”.
Posłowie
mówią, że Kaczmarek nadal najchętniej rozmawia o sportowych autach, boksie
(trenuje w hali warszawskiej Legii), ciuchach i tajnych operacjach, w których
brał udział jeszcze jako funkcjonariusz. Opowieści na ten ostatni temat
zaskarbiły mu zresztą sympatię bardzo wielu sejmowych kolegów. Jego historie
podobały się w PiS tym bardziej, że zazwyczaj kończyły się takim morałem:
„Piłem z mafią, handlarzami narkotykowymi, złodziejami samochodów i mogę
powiedzieć jedno: nikt nie bawi się tak jak Platforma. Wiem, bo poznałem to
środowisko, robiąc sprawę Sawickiej. Drzwi wypadały z futrynami, takie były
imprezy”. Albo takim: „Wiecie, dlaczego posłowie Platformy tak na mnie buczą w
Sejmie? Bo wiedzą, że ja wszystko o nich wiem. Kto, z kim, kiedy i za ile”.
W PiS
Kaczmarek szybko trafił do tzw. frakcji bankietowej, która - jak żartuje się w
Sejmie - po wprowadzeniu przez Jarosława Kaczyńskiego partyjnej uchwały
prohibicyjnej musiała zejść do podziemia. Oprócz niego prym wiodą w
niej wiceprezes PiS Adam Lipiński oraz posłowie Grzegorz Janik, Iwona Arent i
Adam Hofman. - Jego głównym problemem szybko okazała się jednak słaba głowa.
Kiedy my się dopiero rozkręcaliśmy, jemu urywka! się film i lądował pod stołem.
Jak on pił z tymi bandytami? - zastanawia się jeden z posłów PiS.
Fascynacja
Tomasz
Kaczmarek - słyszę od jednego z jego wieloletnich znajomych - polityczne
poglądy przejął od swojego dawnego „covermana”, czyli dowódcy z czasów pracy w
CBA, niejakiego Mirka. A przy Mirku podobno nawet dziennikarze „Gazety
Polskiej” są jak sympatycy Platformy. To on zaszczepił Kaczmarkowi zamiłowanie
do wspólnego śpiewania pieśni patriotycznych oraz fascynację Prawem i Sprawiedliwością. Kaczmarek nigdy nie krył tego oczarowania. Jak
przyznał na czacie tvp.info, niedoścignionym wzorem polityka jest dla niego
Antoni Macierewicz, a jego marzenie to Polska, na której czele stoi Jarosław
Kaczyński.
Poseł PiS: -
Na ile go znam, to szczere wyznanie, ale kariery to on u nas raczej nie zrobi.
Ludzie go lubią, ale nikt mu tak całkiem nie ufa. Wie pan, ze służb nie
wychodzi się nigdy. Kto wie, może go tylko oddelegowali do innej grupy i teraz
jego zadaniem jest rozpracowanie prawicy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz