Szybkie samochody, kobiety, drogie knajpy,
markowe ciuchy niechętnie przyznają się do swojej największej słabości:
zamiłowania do luksusu.
Jego samochód wzbudza zainteresowanie w Sejmie, ale przecież poseł Kaczmarek lubi zwracać na siebie uwagę. Zwłaszcza epatując luksusem, nawet jeśli to luksus pożyczony. Jako czynny funkcjonariusz CBA słynął z tej słabości. Tam miał „legendę” (czyli w języku służb – wcielenie operacyjne) biznesmena, który szasta pieniędzmi, jeździ porsche, ma loże w ekskluzywnych klubach. Najwyraźniej agent zżył się ze swoją „legendą”.
Kilka dni później na jednym z warszawskich rond – Kaczmarek wjeżdża porsche w tył volkswagena golfa. Stłuczka nie jest groźna, poseł jest trzeźwy, przeprasza i sprawę uznaje za zakończoną. Tym bardziej że – jak tłumaczy – zamyślił się nad losem państwa…
PECHOWA NARZECZONA
Tu zaczynają się schody. Okazuje się, że samochód nie należy
do Kaczmarka, tylko do jego narzeczonej. A ściślej - do spółki Orix, od której
firma narzeczonej je leasinguje. Umowę podpisała zaledwie kilka dni przed
stłuczką. Samą spółkę założyła niewiele wcześniej w połowie września.
Na jakiej zasadzie polityk używa cudzego luksusowego auta?
Kim jest jego tajemnicza narzeczona, do której zresztą samochód formalnie nie
należy? Przez kilka dni mnożą się spekulacje. Postanawiamy je sprawdzić.
Spotykamy się z nim w środowe popołudnie w sejmowej
restauracji. Poseł Kaczmarek jest mocno poirytowany. Przed chwilą zaczepił go
na korytarzu reporter i pytał, czy czarne porsche Cayenne S, którym miał
stłuczkę jest zarejestrowane na pewną firmę. Padła konkretna nazwa. Taka sama
jak nazwa jednej z najbardziej znanych agencji towarzyskich w Warszawie. Po
sejmie od wielu tygodni krążą informacje o rozwiązłym trybie życia, o wizytach
w nocnych klubach i o bliskich relacjach polityka z kobietą, która działa w
branży towarzysko-rozrywkowej.
Poseł mówi, że takie bzdurne wiadomości kolportują jego
koledzy z CBA, którzy stracili pracę w służbach specjalnych. Dlaczego? Zdaniem
polityka, z zemsty i frustracji.
DWIE KOBIETY...
Poseł tłumaczy, że ekskluzywne
auto, którym miał stłuczkę, zostało wyleasingowane przez firmę, której
współwłaścicielką jest jego narzeczona. W lutym tego roku „Super Express” opublikował tekst o tym, że Kaczmarek się zaręczył. W
artykule jest napisane, że wybranka polityka ma na imię Magda. Gazeta pisała:
„Niedawno Tomasz Kaczmarek poprosił ją o rękę i się zgodziła” - To prawda.
Zaręczyłem się - przyznał w rozmowie z „ Super Expressem” Szczegółów
tej operacji nie chce jednak zdradzać. - Więcej nic nie powiem. To jest moja
słodka tajemnica - skwitował.
Artykuł opatrzono fotografią Kaczmarka,
który siedzi w kawiarnianym ogródku w towarzystwie blondynki. Zdjęcie zostało
zrobione 8 września 2012 r. Twarz pani Magdy j est zamazana, tak by czytelnik „
SE” nie mógł jej rozpoznać. Kaczmarek i wspomniana blondynka mieszkają w tym
samym apartamentowcu w Wilanowie. Byli w ostatnich miesiącach widywani razem,
okazywali sobie publicznie czułość. Pokazujemy Kaczmarkowi zdjęcie tej kobiety.
Pytamy, czy to narzeczona od czarnego porsche? Poseł zaczyna się denerwować.
Jego tłumaczenia są dziwne.
Używając języka służb, mówi, że to są „legendowe historie” z jego pracy i
należy oddzielić życie prywatne od służbowego. „Legendowe historie” ?
Kaczmarek kilka lat temu był działającym pod przykryciem agentem CBA. Zbudowano
mu wtedy tożsamość biznesmena. Tyle że Kaczmarek od trzech lat jest poza CBA, a
od dwóch jest posłem. Polityk tłumaczy nam, że o kuchni operacyjnej mówić nie
może.
-Ale co kobieta ze zdjęcia ma
wspólnego z pracą operacyjną? Poza tym chyba pan nie bierze udziału w operacji.
Pan nie jest już agentem, tylko politykiem - zwracamy mu uwagę. I ponawiamy
pytanie, czy tajemnicza blondynka to narzeczona od czarnego porsche.
Polityk PiS odmawia odpowiedzi.
Twierdzi, że jeśli zacznie o tym mówić, będzie miał zarzuty karne.
Pyta, czy chcemy poznać jego
narzeczoną. Oczywiście, że chcemy! Kilka chwil później przy stoliku w sejmowej
restauracji pojawia się blondynka. Mówi, że nazywa się Katarzyna Sztylc. To
inna osoba niż ta na zdjęciu. Polityk tłumaczy, że narzeczona pochodzi z
Olsztyna i prowadzi działalność hotelarską. I to na jej firmę Plaża wzięte
zostało w leasing porsche cayenne, którym miał stłuczkę. Zirytowany
Kaczmarek podniesionym głosem zapowiada, że jeszcze dziś, nawet zaraz, wyjdzie
z narzeczoną przed aparaty i pokaże ją światu. Jak zapowiada, tak robi. Nie
dalej niż dwie godziny po naszej rozmowie na portalu prawicowego tygodnika „Do
Rzeczy” ukazuje się tekst pod tytułem „Love&PiS”. Na zdjęciach widać
tulących się do siebie posła Kaczmarka i Katarzynę Sztylc.
Środowy wieczór. Parking przed
wilanowskim apartamentowcem, w którym mieszka Kaczmarek. Poseł wyciąga
wyprasowane koszule z nowoczesnego mustanga i przekłada bagaże do ciemnego
audi. Jest też blondynka. Bez wątpienia Katarzyna Sztylc. Tym razem
najwyraźniej nie jest to „operacja specjalna” bo widać też dziennikarza i
fotografa z „ Super Expressu”
„Para właśnie wybiera się na wspólny wyjazd do
Olsztyna” - czytamy dwa dni później w gazecie.
BIZNES W KANTYNIE
Z Katarzyną Sztylc umawiamy się
ponownie na spotkanie w pensjonacie nad jeziorem Sukiel w Olsztynie. Chcemy
dopytać o szczegóły samochodowej transakcji. Razem z nią niespodziewanie
pojawia się poseł Kaczmarek. - Jesteśmy z sobą od dłuższego czasu
-zapewniają. Sztylc odpowiada, że
auto odebrała z salonu 19 listopada. Trzy dni później stłuczkę miał Kaczmarek.
Dzień później przytrafiła się jeszcze jedna kolizja. - W nocy z piątku na
sobotę, 23 listopada, na Wybrzeżu Gdyńskim w Warszawie kierowca innego auta
uderzył w tył mojego - opowiada Sztylc. Obecnie samochód znajduje się w
serwisie Porsche w Warszawie.
- To trzyletnie używane auto. Dużo
jeżdżę i potrzebowałam dobrego, bezpiecznego samochodu - mówi pani Katarzyna.
Poza tym, jak przyznaje
bizneswoman, auto było jej potrzebne, by mieć stałe koszty. Jej firma jest
zarejestrowana w budynku dawnej kantyny wojskowej w Olsztynie.
Odnajdujemy nieruchomość: to opuszczony
budynek. Nie ma śladu, by ktoś prowadził w nim jakąkolwiek firmę. Plaża sp. z
o.o. istnieje zresztą dopiero dwa miesiące. Jej kapitał zakładowy to zaledwie
10 tys. zł
-wpłacony po połowie przez Sztylc
i jej wspólniczkę. Olsztyńska bizneswoman
mówi, że auto wzięła w leasing na
36 miesięcy od firmy Orix
z Warszawy. Auto i formalności załatwiał poseł
Kaczmarek, czym pochwalił się nam jeszcze w trakcie rozmowy w Sejmie.
DETEKTYWI
Po odejściu z CBA Tomasz Kaczmarek
także zajmował się biznesem. Razem z kolegami: Radosławem Ambroziakiem i
Mirosławem Gładyszem, założył spółkę - wywiadownię gospodarczą Kaczmarek i
Partnerzy. Jeszcze zanim został posłem, odszedł z firmy. Wówczas zmieniła ona
nazwę na Covercorp.
Oferuje szeroki zakres usług
detektywistycznych. Jak czytamy na stronach internetowych, firma jako jedyna na
rynku „oferuje zdobywanie wiarygodnych danych poprzez wykorzystanie ofensywnych
metod pozyskiwania informacji” Chodzi o „wysokospecjalistyczne metody
wykorzystywane przez elitarne jednostki specjalne”. Byli funkcjonariusze służb
chwalą się swoimi kwalifikacjami: „Wiedzę opieramy o wieloletnie doświadczenie
zdobyte podczas służby w instytucjach ścigania RP oraz współpracy z ich
zagranicznymi odpowiednikami” Dzięki temu przenikają w struktury biznesu
„poprzez przygotowane na potrzeby klienta operacje specjalne”. Firma ma
siedzibę w centrum Warszawy i filię w Białymstoku. Czy dobrze sobie radzi? Tego
nie wiadomo, bo nie składa sprawozdań finansowych do KRS.
Wiadomo jednak, że poseł Kaczmarek
nadal ściśle współpracuje z dawnymi wspólnikami. Jeden z nich - Mirosław
Gładysz - od kwietnia 2012 r. jest jego społecznym asystentem. A to znaczy, że
zgodnie z prawem może mieć legitymację uprawniającą do swobodnego poruszania
się po Sejmie, dostęp do prac sejmowych komisji i kontaktów z innymi posłami.
ŚMIECH SŁUŻB
Poseł Kaczmarek ma wciąż liczne
kontakty w służbach. Świadczą o tym jego poselskie interpelacje. Już ich
pobieżna lektura pokazuje, że zdecydowana większość dotyczy kulisów
działalności Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Były agent regularnie wysyła
pytania do resortu obrony. Zgodnie z przepisami i pytania, i odpowiedzi są
dostępne na stronie internetowej Sejmu. - Mam na to swoje określenie, jego
działania to przedłużenie metody Macierewicza. Pozyskać informacje w sposób
tajny, a później wpuszczać je do publicznego obiegu - przyznaje w rozmowie z
„Wprost” wiceminister obrony Czesław Mroczek. Zdaniem MON działania posła
Kaczmarka mogą naruszać interes państwa. - To jest totalny brak odpowiedzialności,
służby na całym świecie mogą się z nas śmiać - dodaje Mroczek. Resort bada, czy
były agent nie ujawnił przy tej okazji tajemnic państwowych.
PRZYPUDROWAĆ I DZIABNĄĆ
Polityk wciąż dba o formę.
Regularnie trenuje boks na Legii. - Jęczy, że jest za gruby i musi ćwiczyć.
Zapisał się na zajęcia, żeby po boksować – opowiada nam jeden z polityków.
Jednak jakiś czas temu przestał się pojawiać na treningach. Być może dlatego,
że był na nich raczej chłodno przyjmowany - jak twierdzi nasze źródło w sekcji
bokserskiej Legii. - A być może dlatego, że po treningach często musiał
chodzić mocno przypudrowany - opowiada jego znajomy. Wygląd jest bowiem dla
agenta Tomka ważny. W PiS wdzięcznym tematem plotek są jego dawne romanse.
Między innymi z jedną z dziennika - rek prawicowej prasy. Łamanie kobiecych
serc to także specjalność Kaczmarka z poprzedniego wcielenia. - Ale żartować z
nim o tym nie ma co, bo to nigdy nie wiadomo, czy on zmienił barwy i zawód
naprawdę, czy tylko grupę do rozpracowania... - ironizuje polityk PiS.
Kaczmarek dał się poznać posłom PiS też z innej strony. - To jest bardzo
rozrywkowy typ. Lubi potańczyć, dziabnąć - podsumowuje nasz rozmówca.
W Sejmie były agent szybko znalazł
wspólny język z tzw. grupą Hofmana - najbardziej rozrywkową frakcją PiS. Nie ma
imprezy, na której by go nie było. Widać to zresztą na ujawnionych kilka
miesięcy temu przez „Wprost” taśmach z imprezy na Podkarpaciu, gdzie Hofman i
agent świetnie się bawią w swoim towarzystwie. Kaczmarek
w pewnym momencie opowiada o
broni. „Przysięgam, że nie straszę. Pierdolniesz gościowi, to z butów wyrywa.
(...) Bawisz się na odpierdalankę, umiesz się tą bronią posługiwać. 45 magnum,
ale kurwa, ma potężną amunicję. Wsadzasz w kieszeń, my musimy mieć coś w
kurteczce. Tego nie widać! Nie widać!” -zachwala broń. Po chwili posłowie
zaczynają rozmawiać z pracownicami biura klubu PiS. „Kiss me! Kiss me!” - mówi
do jednej z nich Kaczmarek. „To chodź z nami. Adam! Adam!” - krzyczy. Rzecznik
PiS wraca, klęka przed Kaczmarkiem. Chwilę później Kaczmarek całuje Hofmana w
czoło.
KOREK, WOREK I ROZPOREK
Taśmy z Podkarpacia, ujawnione
przez „Wprost”, okazały się początkiem upadku rzecznika PiS. Choć nawet jego
liczni wrogowie byli zdania, że Adam Hofman jest nie - zatapialny. Przetrwał
później jeszcze kilka zakrętów. Pogrążyły go dopiero pożyczki od bogatego
kolegi. Polityk PiS: - Korek, worek i rozporek. Na tym zazwyczaj wpadają
politycy. Hofman ostatnio zaliczył wszystkie trzy przypadki.
Gdy już wiedział o planowanej
publikacji taśm, rzecznik PiS w nocy pojechał do domu prezesa przygotować go na
te informacje i urobić. Ostatecznie skończyło się na uchwale o godnym
zachowaniu parlamentarzysty. Decydujący dla rzecznika miał być wynik referendum
w stolicy. Jednak mimo źle ocenianej kampanii PiS Hofmanowi znowu się upiekło.
- Po taśmach prezes się przestraszył, że ta historia uderzy też w Adama
Lipińskiego [polityczny patron rzecznika PiS, na Podkarpaciu podczas tej samej
imprezy miał problemy z założeniem szlafroka - red.]. Po referendum, że trafi
rykoszetem w samego prezesa, który był widoczny w kampanii - uważa jeden z
polityków partii Kaczyńskiego.
Ostatnio pozycja Hofmana na chwilę
się umocniła. Stało się to w czasie zamieszania wokół publikacji dolnośląskich
taśm PO. Politycy Platformy od razu zaczęli porównywać tę aferę z taśmami
Renaty Beger. Prezes włączył telewizor, co zdarza mu się bardzo rzadko. Był
bardzo niezadowolony, że politycy PiS dali się wciągnąć w takie porównania. Tym
bardziej że zgodnie z przekazami dnia mieli opowiadać, że w trakcie rozmów z
posłanką Samoobrony Lipiński zachował się wzorowo, bo prowadził negocjacje
polityczne.
Kaczyński przekazał więc
Hofmanowi, że to on jako rzecznik partii ma teraz decydować, kogo wysyłać do
mediów. Rzecznik chodził dumny jak paw. I od razu przystąpił do działania.
Wysłał posłom SMS-a w tej sprawie. Chwilę później dzwonił do Hofmana wściekły
Joachim Brudziński: - Ale
-co chodzi?
- Tak postanowi! prezes. Jak ci
się nie podoba, zadzwoń do niego - usłyszał w odpowiedzi.
Jednak ta decyzja wielu politykom
PiS podniosła ciśnienie. Zwłaszcza kiedy chwilę później Hofman zabronił posłowi
Andrzejowi Jaworskiemu, kojarzonemu z ojcem Rydzykiem, pójść do... Radia
Maryja. - Jaworski zrobił aferę, poszedł z awanturą do Błaszczaka
-samego prezesa - opowiada jeden z
naszych rozmówców.
Sytuacja Hofmana zmienia się kilka
dni później. Wtedy CBA skierowało do prokuratury sprawę jego oświadczeń
majątkowych (kontrola z lat 2007-2012). Chodzi o przelewy na łączną kwotę ok.
100 tys. zł, przede wszystkim od Roberta Pietryszyna, prezesa spółki Wrocław
2012. Hofman nie odprowadzał od nich podatku. Obaj tłumaczyli, że były to
pożyczki od przyjaciela, które rzecznik PiS zwrócił. Prokuratura ma zdecydować,
czy wszcząć śledztwo w tej sprawie.
Tym razem jednak - jak wynika z
nieoficjalnych informacji - to sam Kaczyński miał zmusić Hofmana do
rezygnacji. - Dzień wcześniej Hofman był u prezesa i uprzedził, że sprawa może
lada chwila wyjść. Przyjął do wiadomości, że ma się podać do dymisji -
opowiada jeden z naszych rozmówców. I dodaje: - Hofman wiedział o całej sprawie
wcześniej, wymieniał pisma z CBA. Ale nie przygotował prezesa i Kaczyński się
strasznie wkurzył.
Nowym rzecznikiem został krakowski
poseł PiS Andrzej Duda. Jego zastępcą
-popierany przez grupę Hofmana Marcin
Mastalerek. Wspomagać ich ma Maciej Łopiński.
PRZYJACIEL Z BIZNESU
Gdy tylko w związku z pożyczkami
Hofmana pojawia się nazwisko Pietryszyna, w PiS rusza lawina plotek. - O
Hofmanie mówiono, że żyje ponad stan. Także ludzi z PiS to denerwowało.
Jarosław Kaczyński zdawał sobie z tego doskonale sprawę, ale nie reagował,
podobnie jak na jego prostackie nocne pijatyki
-mówił w portalu WP.pl Kazimierz Marcinkiewicz. I dodawał: - Wiem o nim znacznie
więcej gorszych rzeczy niż pożyczki, o których piszą media.
Co może mieć na myśli były premier?
-Hofman ciężko zapracował na
wizerunek człowieka, który prowadzi luksusowy styl życia - podsumowuje jeden z
byłych polityków PiS.
Robert Pietryszyn to najbliższy
przyjaciel Hofmana. Razem z Dawidem Jackiewiczem uchodzą za tzw. zaciąg
Lipińskiego. Kiedy zaczął rządzić PiS, Pietryszyn został prezesem klubu
sportowego Zagłębie Lubin, z wielkim budżetem na wydatki od KGHM (spółka sponsorowała
klub). Prezesem miedziowego giganta był wówczas Krzysztof Skóra, który
wcześniej kandydował z PiS do Sejmu. W KGHM później pracowała też żona Hofmana
- Joanna (przez długi czas na zwolnieniach lekarskich). W listopadzie 2007 r.,
a więc chwilę po wyborach, „Gazeta Wyborcza” opisała kulisy dymisji wiceprezesa
KGHM, który zasiadał jednocześnie w radzie nadzorczej spółki Polkomtel. Stanowisko
miał stracić po tym, jak odmówił powołania do zarządu Polkomtela... Pietryszyna.
Już wtedy na zapleczu rządu wiele mówiło się o powiązaniach Pietryszyna i
Hofmana.
Pietryszyn pomagał nawet PiS w
kampanii wyborczej. Pod koniec sierpnia 2007 r. stadion Zagłębia, które
zdobyło tytuł mistrza Polski, odwiedził premier Kaczyński. Pietryszyn wręczył
mu wtedy koszulkę zawodnika z numerem 12.
Przed Euro 2012 Pietryszyn został
prezesem spółki Wrocław 2012. Potem - jak opowiadają politycy PiS - pomagał
kolegom załatwiać bilety na mecze. Opowiada jeden z posłów: - W czasie jakiejś
rozmowy o piłce Adam nagle stwierdził: „Trzeba zadzwonić do Pietryszyna po
bilety”. Wtedy się w ogóle dowiedziałem, że on jest teraz prezesem stadionu.
Relacje Hofmana i Pietryszyna były
jednak przede wszystkim źródłem plotek obyczajowych. Ze źródeł w PiS wiadomo,
że do prezesa Jarosława Kaczyńskiego już od dawna docierały różne historie
dotyczące Hofmana.
-W czasach rządów PiS Lipiński był
wiele razy odpytywany przez prezesa z ich działalności - twierdzi jeden z
naszych dobrze poinformowanych rozmówców.
Plotki te sięgają zresztą jeszcze
2004 r.
-wyborów do europarlamentu.
Opowiada były polityk PiS: - Jeden z uczestników imprezy z Pietryszynem i
Hofmanem skończył pić wcześniej, ale przy śniadaniu panowie opowiadali mu
potem, w jaki sposób rozwinęła się ta impreza. Był zszokowany.
Podobnych historii można w PiS
usłyszeć przynajmniej kilka - z różnych stron Polski. Nasz rozmówca
podsumowuje: - Każdy, kto ich zna, wie, że oni imprezują na maksa.
Ta sama kampania w 2004 r., jej
inauguracja na krakowskim rynku. - Wynajmowaliśmy wtedy pokoje w hotelu Cracovia. Hofman zdemolował swój, menedżer zgłosił się do PiS z
fakturą.
Rozrywkowy tryb życia rzecznika
PiS obrósł legendą. Po partii od lat krążą anegdoty, jak choćby ta o jednym z
wyjazdów, na którym Hofman wyłamał drzwi hotelowego pokoju i zjeżdżał na nich
jak na sankach.
-Hofman ma słabą głowę, ale pije
do końca - mówi jego znajomy.
Sam Pietryszyn miał się kiedyś
żalić znajomemu, że jego żonę irytują czasem skutki tego picia w mieszkaniu
Pietryszynów. Na razie jednak współpraca rodzinna kwitnie. Żona Hofmana obecnie
pracuje w spółce Mennica Wrocławska. Firma to diler złota i srebra
inwestycyjnego. - Asia sprawia wrażenie o wiele skromniejszej niż Hofman. A w
firmie jej współpracownicy żartują o niej: „przyszła premierowa” - opowiada
znajoma żony Hofmana. Z kolei małżonka Pietryszyna jest związana z jedną z
wrocławskich fundacji, którą Mennica dofinansowuje.
-To jest taki
wrocławsko-warszawski krąg towarzyski, który pomaga sobie od lat
-podsumowuje ważny polityk z
Wrocławia.
Prezesowi Pietryszynowi wysłaliśmy
kilka pytań - między innymi o to, czy ma poczucie, że swoją karierę zawdzięcza
znajomości z Hofmanem i Lipińskim. Pietryszyn odpisał: „Mając świadomość, że
zniesławiający tekst już powstał, zaś zadane tak późno pytania mają stanowić
fasadę zachowania staranności i rzetelności dziennikarskiej, niniejszym
zaprzeczam wszelkim supozycjom zawartym w przesłanych pytaniach” I zagroził
nam procesem.
Styl bycia, skłonność do imprez i
luksusowego życia posłów Hofmana i Kaczmarka średnio pasują do „przekazu”, z
którym właśnie wyszedł prezes PiS.
Tydzień temu. Na mównicy w czasie
partyjnej konwencji pojawia się Jarosław Kaczyński. - To, co dzieje się dzisiaj
w naszej ojczyźnie, możemy nazwać wielką biedą - oświadcza. - Jest w Polsce
osoba, którą możemy nazwać ojcem tej biedy. Tą osobą jest Donald Tusk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz